Oglądacie nowy sezon High Stakes Poker?

Ilu z Was wykupiło subskrypcję na PokerGO tylko po to, żeby śledzić wydarzenia w 9. sezonie rozgrywek?

Ja jestem jedną z taką osób. Z programem jestem związany od pierwszego odcinka, który wyemitowany został, o ile mnie pamięć nie myli, w 2006 roku. Sezony od 1. do 6. oglądałem wielokrotnie, ale tak naprawdę wielokrotnie. Śmiałem się kiedyś z mojej sąsiadki w akademiku, że do każdego posiłku ogląda Shreka, a kilka lat później robiłem tak samo – właśnie z kolejnymi odcinkami High Stakes Poker. A że dużo jem, to możecie być pewni, że naprawdę dobrze „przerobiłem” tę serię.

Siódmy sezon programu, mimo iż był ostatnim z oryginalnej puli, zupełnie mi nie podszedł. Potem mieliśmy wiele lat przerwy i wielki powrót programu najpierw z sezonem ósmym, a następnie z sezonem dziewiątym. Już podczas oglądania „ósemki” wiedziałem, że przy ekranie trzyma mnie jedynie sentyment do tego formatu. Po dwóch odcinkach „dziewiątki” nie jestem wcale pewien, że tego sentymentu będę miał na tyle dużo, żeby dobrnąć do ostatniego odcinka bieżącej serii. Nudzę się. Nudzę się jak mops w trakcie oglądania HSP. Wczoraj to nawet oczko mi się przymknęło w trakcie seansu.

Odpowiedzmy sobie teraz na pytanie: Dlaczego?

Myślę, że na negatywny odbiór wpływ ma wiele czynników. Postaram się wymienić każdy z nich. Kolejność jest przypadkowa – tzn. nie jest związana z wagą tychże czynników.

  • High Stakes Poker wcale nie jest już taki „high stakes”. W Internecie „latają” pule po kilka milionów dolarów. Po kilkaset tysięcy dolarów. Tu w programie najczęściej gracze wkupują się za 100.000$. W moim mniemaniu ta kwota przestała robić na kimkolwiek wrażenie. Moje oczekiwania: przynajmniej 500.000$ minimalny buy-in.
  • „Bogowie pokera” zeszli z Olimpu, zmieszali się z pospólstwem i nic wielkiego nie prezentują. Tak to niestety odbieram. Kilkanaście lat temu niewiele wiedziałem o grze w pokera i właściwie wszystko, co robili np. Dwan czy Ivey, wydawało mi się magiczne. Dziś zupełnie inaczej na to patrzę i nawet mogę pokusić się o stwierdzenie, że Oni grają prostego pokera. Moje oczekiwania: posadźcie tam kilku regów z NL500 ZOOM na PokerStars, a gra nabierze rumieńców.
  • Kontynuując jeszcze poprzedni punkt – nie jestem przekonany, czy eksploatowanie tych samych twarzy przez cały czas jest najlepszym pomysłem. O ile mnie pamięć nie myli, w oryginalnym HSP oglądaliśmy graczy, którzy byli u szczytu swoich pokerowych karier. Z obecnego składu właściwie nikt nie spełnia tego warunku, może z wyjątkiem Koraya Aldemira, który kilka miesięcy temu zdobył najważniejszą bransoletkę na World Series of Poker. Jednak ten gracz nie jest specjalistą od gier cash, tylko od formatu MTT, a to – jak wszyscy dobrze wiemy – całkowicie inna para kaloszy. Moje oczekiwania: Wiktor, Linus – gracze tego pokroju, którzy OBECNIE rozpalają wyobraźnię pokerowych graczy oraz fanów pokera na całym świecie.
  • O studiu PokerGO pisałem już wiele lat temu – tutaj – ale jednym zdaniem mogę powiedzieć, że nie podchodzi mi to miejsce. Więcej na ten temat możecie dowiedzieć się po kliknięciu w powyższy odnośnik. Moje oczekiwania: Żadne.
  • Pozwólcie, że rozwinę ten wątek dotyczący braku oczekiwań wobec miejsca gry. Uważam, że to, za czym postulowałem jeszcze przed wznowieniem serii w sezonie ósmym, teraz nie ma najmniejszego znaczenia. Zrobienie wyjątku i przeniesienie programu HSP do jakiegoś stylowego apartamentu niewiele by zmieniło w odbiorze całości, bo miejsce nagrywania programu nie jest tutaj największym problemem, a są nimi rzeczy, które wymieniłem w trzech pierwszych punktach (miała być kolejność przypadkowa, a wyszło zgodnie z wagą problemów). To jest tak: gdyby te najważniejsze rzeczy dobrze działały, miejsce byłoby atrakcyjnym dodatkiem dopełniającym całościowy, bardzo pozytywny efekt. Pamiętacie, jak w pierwszych sezonach, w tle, albo chociaż w szerokim planie kamery, widać było atrakcyjne kelnerki? Miły obrazek dla oka (przepraszam za to stwierdzenie – zapewniam, że seksistą nie jestem), ale nic, co przesądzałoby o atrakcyjności programu. Dziś mamy sterylne studio PokerGO – osobiście wolałbym kelnerki siedzące przy barze – jednak ponownie nie jest to czynnik, który decyduje o atrakcyjności lub nieatrakcyjności całego formatu. Przynajmniej realizacja jest na najwyższym poziomie.

Żeby nie było, że tak ciągle narzekam, na plus w tym sezonie jest powrót gotówki na stoły. Najczęściej te paczki z dolarami mają wartość 50.000$ – można by powiedzieć, że „mała rzecz, a cieszy”, a może „złote, a skromne” – tak mi się jakoś skojarzyło. Drugim pozytywem jest również duet prowadzących. Lata mijają, a ich sposób komentowania ciągle jest – przynajmniej dla mnie – nienarzucający się, sprawiający, że czasem nieśmiało uśmiechnę się pod nosem. Poczytuję ich robotę za czynnik pozytywny.

Tyle na dziś. Jeśli macie jakieś własne przemyślenia, podzielcie się nimi w komentarzach.

PS: Też to zauważyliście? To już 160. odcinek mojego bloga. Mogę tylko powiedzieć – jak ten czas leci…

Poker Fever: Już w marcu edycja specjalna festiwalu!

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?