Cześć.

Jako osoba, która pracuje nad swoim rozwojem, co na użytek niniejszego tekstu możemy zamknąć w znaczeniu wyrażeń „zdobywa wiedzę; wyciąga wnioski; stara się eliminować błędy”, czuję dużą ekscytację, gdy uda mi się zaskoczyć samego siebie. Innymi słowy, sprawiają mi radość chwile – takie osobiste odkrycia – w których trzeba pogodzić się z tym, że dotychczas mogłem się mylić, i że właśnie nadszedł czas na zrewidowanie poglądów.

Od kiedy pamiętam, żyłem w przekonaniu, że gra w pokera bez pieniędzy jest marnowaniem czasu w najczystszej formie. Od wczoraj, kiedy przeżyłem swój „eureka moment”, całkowicie zmieniłem swój pogląd w tej sprawie. Może to zabrzmi śmiesznie, ale prawdę powiedziawszy, nie sądziłem, że będę w stanie to zrobić. Z perspektywy rasowego grindera granie o pietruszkę nie jest sprawą oczywistą. Też tak myślałem, tym bardziej pozytywnie zaskoczyło mnie to, jak bardzo pokerowa rekreacja przypadła mi do gustu.

Wśród członków społeczności panuje wyjątkowa zgodność w tym temacie. Większość z nas podpisałaby się pod tą radą: „Jeśli chcesz rozpocząć swoją przygodę z grą w pokera, rozpocznij od gry turniejowej za kilka centów, rozpocznij od gry cashowej na limicie NL2, za to za wszelką cenę unikaj gry na tzw. play money, gdyż odbywa się ona w warunkach, które śmiało można nazwać wypaczonymi”.

Tego typu rady są mocno zakorzenione w realiach, z jakimi muszą mierzyć się pokerzyści biorący udział w grze online o pietruszkę. To, że gracze nie ryzykują własnymi pieniędzmi, ma przełożenie na to, że: nie szanują swoich żetonów; grają z czym popadnie; drawują wbrew oddsom. Patrząc z drugiej strony, tj. z perspektywy gracza, który wprawdzie dopiero się uczy, jednak jego celem jest nauczenie się postępowania zgodnego ze sztuką, bardzo ciężko myśleć w takich warunkach o jakimś folding equity, co prawdopodobnie stanowi największą składową owego wypaczenia.

Istnieje jednak świat, ciekawy świat, dotychczas dla mnie nieznany, w którym można grać w pokera bez pieniędzy i świetnie się przy tym bawić. Trzeba spełnić kilka warunków, żeby wieczór spędzony przy kartach i żetonach został uznany przez grupę za udany. Głównymi elementami sukcesu są: szczere chęci oraz doborowe towarzystwo. Proste? I to jeszcze jak!

Minionki - czyli doborowe towarszystwo

Główne założenie rekreacyjnych gier jest takie, żeby obchodzić się ze swoimi żetonami z największą troską. Grajmy swojego najlepszego pokera i wystrzegajmy się wszystkiego tego, o czym pisałem w akapicie opisującym typowe wypaczenia, z jakim spotkacie się w grach na play money. Wszystko. Jeśli przyjdzie Wam rywalizować w środowisku online, korzystajcie z prywatnych klubów, organizujcie własne turnieje, zapraszajcie do gry tylko sprawdzonych gości. W środowisku live – co jest znacznie bardziej preferowane – organizujcie wieczory, w których gra w pokera będzie głównym elementem spotkania towarzyskiego. Jeśli chcecie, może też być dodatkiem do rozmów – też dobrze, jak komu pasuje.

Wczoraj przekonałem się, że gra w rekreacyjnego pokera – z zerowym wkładem finansowym – może być równie interesująca co gra np. w tysiąca lub w inne gry karciane, planszowe czy słowne. Brak motywacji finansowej nie zmienił nic w moim nastawieniu do gry. Czy gram w makao, w kółko i krzyżyk, czy właśnie w pokera na żetony bez wartości, moim celem jest zwycięstwo, które można osiągnąć poprzez zgarnięcie wszystkich żetonów ze stołu. Starałem się z całych sił.

I teraz najlepsze…

W chwili, gdy mniej doświadczonym graczom opisywałem piękno naszej gry, m.in. to, o czym pisałem w odcinku bloga pt. „O pokerze z podniesioną głową”, wyeliminowała mnie nastolatka, która jakieś 5 razy w życiu trzymała karty i żetony w rękach. Miałem dwa asy. Po Jej limpie podbiłem na BB i zostałem sprawdzony. Spadł flop J-high, a że stacki były już płytkie, to uznałem, że najlepszą kontynuacją będzie zagranie za wszystko. Tak też uczyniłem. Sprawdziła mnie z J5o. Na turnie pojawiła się piątka i było, że tak powiem, po herbacie. Uścisnąłem rękę w geście uznania i przyglądałem się dalszej rozgrywce.

[BLOG] #157 O pokerze z podniesioną głową

Powiem tak: Była to najprzyjemniejsza eliminacja w mojej dotychczasowej „karierze”. Zobaczyć radość, prawdziwy błysk w oku amatora, któremu udało się pokonać kogoś znacznie bardziej doświadczonego, bezcenne. Zanim ktoś złapie się za głowę i z oburzeniem zapyta: „Co ona tam robiła z tym układem?”, odpowiem, że to jest najmniej istotne. Na chwilę obecną widocznie taka jest Jej wiedza odnośnie selekcji układów startowych. Każdy kiedyś zaczynał, prawda? I jeszcze jedno: zapewniam Was, że w tej grze istniało folding equity, co skrzętnie wykorzystywałem, gdy była ku temu okazja.

Na zakończenie powiem Wam krótko o jeszcze jednym aspekcie rozgrywki bez pieniędzy, którego nigdy nie brałem pod uwagę. Jak wspomniałem wyżej, uczestniczką rozgrywki była m.in. nastolatka. Ja tam specjalnie pruderyjny nie jestem i gdybym miał np. 15-letnią córkę czy syna, nie byłoby dla mnie problemem to, że moje dziecko ze swojego kieszonkowego opłaca wpisowe w wysokości np. 30 zł, żeby wziąć udział w turnieju w gronie znajomych. Potrafię sobie jednak wyobrazić scenariusz, w którym rodzice – nastawieni negatywnie do wszelkich form hazardu przed ukończeniem 18-lat – zabraniają swoim pociechom udziału w takiej zabawie. Zrezygnowanie z elementu finansowego sprawia, że gra w pokera nie różni się niczym od innych gier towarzyskich. Ewentualne przeszkody moralne, wynikające z udziału w rozgrywce osób małoletnich, nie mają w tych warunkach żadnego znaczenia.

Podsumowując. Dobre chęci. Towarzystwo, w którym czujemy się dobrze. Ciasteczka, paluszki, czekoladki, a może i mały drineczek, jeśli spożywacie alkohol, i można zorganizować miłe towarzyskie spotkanie przy pokerowym turnieju, i to bez pieniędzy. Super sprawa – gorąco polecam.

Poker Fever CUP: Udany piątek. Polacy wysoko!

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?