Sen

Udało się, jestem na stole finałowym w turnieju, o którym zawsze marzyłem. Dziś mam szansę zmienić swoje życie – szczególnie w wymiarze finansowym. W żadnym innym, bo na przykład nie zmienię swojego zdania w temacie, że za dużo whiskey jest akurat w sam raz. Jeszcze tylko 5 min przerwy, szybka dolewka i…

Władysław od kilku godzin nie wychodził ze swojego pokoju w Rio. Wiedział, że musi być świetnie przygotowany do pojedynku z Fedorem. Jego roommate, Witold – „erazmus” z Litwy – dzielnie mu sekundował i pomagał w doborze właściwych filtrów w HM2. Wszystko po to, aby wyłapać problematyczne spoty. W pewnym momencie Witek wstał, podszedł do drzwi, odwrócił się i z nutą zawahania w głosie rzekł:

– Władek – powiedział – czy to, co robimy, jest na pewno legalne? Pamiętasz aferę z Hastingsem, Townsendem i Southem, którzy wspólnie pokonali Isildura? Chyba nie powinniśmy razem analizować rozdań.

– Mordo ty moja, wiesz, jak cię kocham – przestań się mazgaić. Złoimy niemiaszkowi skórę i nikt się nie dowie, że mi pomogłeś. Don’t worry, nie złapią nas. No, o ile z własnej woli nie opowiesz o tym publicznie.

– To ja się postaram, Władek.

Godziny mijały, a oni dalej wspólnie obmyślali strategię przed spotkaniem. Gdy zgłodnieli, zamówili po burgerze z frytkami i kilka browarów, a bystrość umysłu wzmocnili na spółę wypalonym lolkiem, którego kilka godzin wcześniej starannie zrolował Witek. Jemu w udziale przypadło również zakrycie czujników dymu, do czego – a to bystrzak – wykorzystał  gumy, których trzy sztuki od dwóch lat gniotły się w jego w portfelu. Litwin nigdy się tego nie dowie, ale powinien dziękować niebiosom, że użył ich do ochrony przed dymem, bo gdyby liczył na ich niezawodność w miłosnym uniesieniu, to szybko zyskałby status Wielkiego Księcia Litewskiego – Ojca Narodu.

durrrrWtem otworzyły się drzwi, a w nich ukazał się „durrrr” w czapce flaminga. Miał bardzo roześmianą minę i widać było, że był już po kilku żółwikach. Dwan dłuższą chwilę stał w progu i tylko się cieszył; ewidentnie zawiesił mu się system.

– Czego tak suszysz kły? Powiedziałbyś coś w końcu. Stało się coś? – zapytał Witek.

Trzeba było trochę poczekać, zanim wypowiedziane przez niego słowa trafiły do przybysza. Jednak ani Władek, ani jego kompan nie byli tym faktem specjalnie zdziwieni, gdyż gołym okiem było widać, że Amerykanin od kilkudziesięciu sekund pozostawał na wyraźnym sit-oucie. Po chwili, gdy ponownie zaskoczył, wyjął z lewej kieszeni bluzy bilecik, a z prawej, małe, tekturowe pudełko.

– Eee, panowie. Był posłaniec z Bellagio od tego farbowanego emeryta, co to niemiecki ZUS okrada, i kazał wam to przekazać. I  list zostawił, już wam czytam:

Wzywam twój majestat i tego twojego „erazmusa” na pojedynek i aby męstwo wasze, którego wam widać brakuje, podniecić, ślę wam te dwa własnoręcznie zrolowane blanty„.

Witek lekko uniósł wieko – od razu poczuł znajomy zapach ulubionej włoszczyzny zebranej gdzieś na łąkach za wschodnią granicą Amsterdamu – a jego oczom ukazały się całkiem schludnie zrolowane baciki. Oblizał się tylko szeroko i z niepokojem czekał na odpowiedź kolegi. Obawiał się, żeby ten polski raptus, którego momentami się nawet się bał, nie wysłał „durrrra” do jasnej cholery. Zupełnie nie w smak mu było oddawanie tak pięknie pachnącego, zielonego prezentu.

Władka trochę zatkało i nic nie powiedział, ale widać było po nim, że zastanawia się nad ciętą ripostą. Niezręczną ciszę przerwał Dwan:

– Eee, czekajcie. Tu jeszcze jest napisane, że „jeśli skąpo wam pola do bitwy, to się wam ustąpi, abyście nie gnuśnieli w tym po taniości zarezerwowanym hotelu„.

RyanairTo już trochę zdenerwowało wyrywnego Polaka, wręcz ubodło. Władek znany był z tego, że nie lubił przepłacać za hotele i transfery. Prawdą jest, że do USA przyleciał z przesiadką na Islandii – gdyż było o 20€ taniej – ale pokój wynajął już z directa w hotelowej recepcji. Podminowany nie potrzebował wiele czasu na zastanowienie i po kilku sekundach odparł:

– Pisz Witek, bo ten jankes jest ujarany bardziej niż Bednarek. Jeszcze wszystko pomyli.

Litwin sięgnął po kartkę i długopis, skinął na Władka, a ten zaczął dyktować:

-„Lolków ci u nas dostatek, ale i te spalimy na wróżbę zwycięstwa, którą nam sam Jah przez twoje ręce zsyła. A pole bitwy on także wyznaczy” – tu przerwał i zwrócił się bezpośrednio do „durrrra”:

– A teraz idź i zanieś mu to. I nie zgub się Dwan. Ostatnio, jak cię wysłałem z poselstwem, to dwa lata cię nie było. Żebyś mi znowu nie wylądował na slotach w Makau.

… Damn. Co za fail. Zasnąłem przed komputerem. Skończył się mój sen, a wraz z nim również moje marzenia o sławie i wielkich pieniądzach. Rozegrałem cały FT na sit-oucie, a w międzyczasie wszyscy rozkradli moje blindy. Brawo, zająłem dziewiątą pozycję, a przed rozpoczęciem gry byłem masywnym chip leaderem.

Jaki morał z tej historii? Mniej pić? Nie… Nie śpij, bo cię okradną! #FeelsBadMan.

♣♦♠♥

Jeśli podoba się wam, w jaki sposób piszę, dajcie feedback w komentarzach i kciuka w górę. Będzie to dla mnie największą nagrodą. Jeśli się nie podoba, tym bardziej napiszcie, co mogę robić lepiej. Z góry dziękuję za lajki i każdy merytoryczny komentarz.

Polecam Wam założenie konta na PartyPoker. Zarejestrujcie je (koniecznie z tego linku) i cieszcie się unikalnymi przywilejami:

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?