Operatorzy, którzy zostali wpisani do „Rejestru Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą”, nie zamierzają siedzieć biernie. Bet-At-Home ogłosiło podjęcie działań prawnych przeciwko Polsce. Zdaniem firmy nowe prawo regulujące funkcjonowanie hazardu w naszym kraju jest niezgodne z prawem europejskim.
Stan faktyczny na listopad 2017
Od 1 kwietnia, czyli od chwili, gdy w życie weszła nowa ustawa hazardowa (1 lipca zaczęły obowiązywać przepisy dotyczące pokera), minęło już 7 miesięcy. Pod koniec kwietnia ruszył „Rejestr…” i do dzisiaj uzbierało się w nim 1051 wpisów. Na czarnej liście znajdują się wszyscy najważniejsi operatorzy – zarówno pokerowi, jak i ci oferujący zakłady sportowe oraz kasyna – których przy pomocy ustawy usunięto z rynku, aby dać pole do działania legalnym dostawcom usług hazardowych.
W teorii wygląda to pięknie, jednak pięknie wcale nie jest, a z „czyszczeniem rynku” z nielegalnie działających operatorów związanych jest kilka podstawowych problemów:
- Państwo, które ma monopol na organizowanie gry w pokera w sieci, nie kwapi się do tego, aby rozpocząć oferowanie swoich usług.
- Ministerstwo Finansów robi wszystko, aby nie dopuścić do gry największych operatorów działających na rynku zakładów sportowych. Ci najwięksi już dawno wystąpili z prośbą o wydanie licencji na prowadzenie legalnej działalności. Firmy twierdzą, że Rząd RP gra na zwłokę. Objawia się to odrzucaniem przez ministerstwo wniosków, które podobno mają błędy formalne. Żaden z wielkich graczy nie otrzymał jeszcze licencji. Jedynym zagranicznym podmiotem (jednym z piętnastu), który uzyskał „zielone światło” na prowadzenie działalności, jest niewielka firma, Superbet, pochodząca z Rumunii. Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o to, co zwykle. Lobby polskich bukmacherów boi się gigantycznych baz danych o klientach, którymi dysponują najwięksi operatorzy. Przed otrzymaniem licencji zagraniczne firmy będą musiały się ich pozbyć, aby na równi konkurować z polskimi dostawcami usług. Jak to ma w praktyce wyglądać? Nikt nie wie. Możecie być pewni, że żadna z firm tego nie zrobi.
- Operatorzy są zdania, że polskie prawo niezgodne jest z przepisami UE, dlatego niektórzy z nich decydują się wejść na drogę postępowania sądowego (o tym poniżej).
- Blokadę stron można bardzo łatwo obejść, wpisując inny adres serwera DNS w ustawieniach połączenia. Operatorzy również sami bronią się przez negatywnymi skutkami funkcjonowania „Rejestru…” i zamieszczają kopie swoich stron na domenach, które nie widnieją w indeksie i interes dalej się kręci.
- Wielu operatorów nie przestało świadczyć usług, mimo iż ich domeny zostały wpisane do „Rejestru…”.
„Rejestr…” działa, ale nie spełnia swojej funkcji. Realne oddziaływanie nowej ustawy hazardowej na pokera online widać tylko w momencie dokonywania płatności do i z poker roomów – część metod jest po prostu niedostępna. Prawo jest martwe i nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Bet-At-Home straciło cierpliwość
Bet-At-Home to firma, której podstawową działalnością jest oferowanie zakładów sportowych. W porównaniu do wyników z trzeciego kwartału 2016 roku zyski operatora w b.r. na terenie Polski spadły z 35 mln do niecałych 32 mln. Zarząd jest zdania, że wpływ na taki stan rzeczy ma wpis firmy do „Rejestru…”.
„Bet-at-home określił regulacje hazardowe wprowadzone przez Polskę, jako 'pogwałcające europejskie regulacje’ i godzące w swobodny przepływ dóbr i usług pomiędzy krajami Unii Europejskiej” – czytamy na stronie Pokerstrategy. Firma ogłosiła, że podjęła zakrojone na szeroką skalę działania prawne przeciwko państwu polskiemu.
Kto następny?
Operatorzy mają coraz większą motywację do tego, aby kierować pozwy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Na Węgrzech, gdzie również działa rejestr stron zakazanych, a oferowanie legalnych usług wymaga otrzymania licencji, Trubunał UE przyznał rację Unibetowi. Sąd orzekł, że przepisy prawne tego kraju nie są zgodne z europejskimi.
Biorąc pod uwagę to orzeczenie, należy spodziewać się, że Bet-At-Home, jeśli zwróci się do Trybunału UE, uzyska wyrok korzystny dla siebie i dla całej branży. Czy śladami tego operatora pójdą inne firmy? Jest to bardzo prawdopodobne.
Zastanawiamy się jeszcze, jak po niekorzystnym dla siebie wyroku zachowa się państwo polskie? Rządzący już wielokrotnie pokazywali, że za nic mają dyrektywy obowiązujące w UE – co niekoniecznie musi być złe – dlatego jesteśmy prawie pewni, że wyrok wydany w Luksemburgu będzie ledwo słyszalny w Polsce. Nie ma powodów sądzić, że w przypadku ustawy hazardowej coś się w tym temacie zmieni i że Rząd RP dostosuje prawo do orzeczenia Trybunału UE. Tak dobrze to nie będzie…