To naturalne, że kiedy gramy w texas hold’em, to staramy się kategoryzować poszczególne ręce. Są więc sety, dwie pary, top pary, średnie pary, drawy do koloru, gutshoty, ace-high i tak dalej. Wszystkie poszczególne ręce podpadające pod dane kategorie rozgrywamy zazwyczaj podobnie, według przyjętego schematu. Jeśli ze średnimi parami sprawdzasz i masz akurat taką rękę, to zapewne sprawdzisz i z nią. Jeśli masz draw do koloru i najczęściej z nim przebijasz to kolejny taki układ rozegrasz podobnie.
To oczywiście bardzo naturalne podejście do strategi gry w no-limit hold’em, ale niestety zbyt ogólne i przewidywalne, aby w długim czasie gry nie powodowało błędów i nie przynosiło nam strat. Zawodnicy zazwyczaj widzą tylko drawy, gotowe układy i totalne monstery.
Problem staje się poważny, gdy dostrzegamy tylko tych kilka kategorii. Popatrzmy na ten flop:
Jakie są naturalne kategorie rąk na tym flopie? Są sety, dwie pary, overpary, top pary, niższe pary (TT, JJ, 88 i poniżej siódemek), środkowe pary, najniższe pary, drawy do koloru (z dwiema overkartami, jedną overkartą, bez overkart, z obustronnym drawem do strita, z parą oraz gutshotem), drawy do strita (open-endery i gutshoty). Możemy też mieć ace-high (z backdoor drawem do koloru lub bez takiej opcji) lub totalne nic (podobnie z backdoor drawami lub bez).
To naprawdę sporo kategorii. Jest ich na tyle dużo, że nawet rozgrywając poszczególne grupy tak samo i tak wprowadzasz do swojej strategii sporo różnorodności.
Przeciętny gracz no-limit hold’em reaguje na posiadanie takowych układów dosyć rozsądnie. Podbija z dobrymi kartami, czasem blefuje z drawami i sprawdza sporo, bo jakoś się „zaczepił” i ma szansę na showdown.
Popatrzmy jednak na ten board na riverze.
Ile tu mamy teraz kategorii? Na pewno karty z waletem (K-J i inne podobne), ręce z szóstkami, sety, dwie pary i wszystko pozostałe. Oczywiście może Twoja para dam wygra czasem z jakimiś siódemkami, ale board skoordynowany w ten sposób najczęściej wrzuca wszystkie pozostałe ręce do jednego wora układów „bitych”.
Na flopie kategorii mieliśmy koło tuzina. Teraz jest ich sześć. Jaki tkwi tu problem?
Załóżmy, że każdą rękę z danej kategorii rozgrywasz tak samo. Jak masz waleta to robisz to, jak masz szóstkę to tamto. Z setem zagrywasz i tak dalej. Sęk w tym, że kategorie te tworzą sporą część Twojego zasięgu, więc strategia, którą stosujesz staje się mało elastyczna.
Powiedzmy, że waleta masz w 20 procentach przypadków, szóstkę w 5 procentach, seta w 10, tak samo jak dwie pary. Pozostałe 55% to pozostałe ręce. (Statystyki nie muszą być tu bardzo precyzyjne, aby coś pokazać.)
Co jeśli oponent postawi tyle ile wynosi pula? Z pierwszą kategorią rąk sprawdzisz, a z piątą spasujesz. To oznacza call w 45% przypadków i fold w 55%. Przeciwnik stawia tyle ile wynosi pula, więc skoro spasujesz częściej to automatycznie dajesz mu zysk przy zagrywaniu z jakimikolwiek dwoma kartami. To błąd.
Jeszcze gorzej jest jeśli oponent zagra mniej. BO niby po co miałby ryzykować więcej pieniędzy? Ty i tak trzymasz się kategorii, więc spasujesz równie często, a jego zysk będzie tym razem już naprawdę spory.
Wystarczy, że nasz przeciwnik wyczuje kategorie mniej więcej. Dobierając rozmiar zagrywanych kwot sprawi, że nasza gra będzie bardzo trudna i koniec końców nieopłacalna. To bardzo ryzykowne, bo zaczynamy grać jak maszyna. Prędzej czy później ktoś nas „złamie” niczym enigmę.
Przeciwnik może dołożyć do zrzucanych z twojego zasięgu rąk jeszcze kolejne kategorie. Wystarczy, że uderzy mocniej, za więcej niż wynosi pula. Oczywiście ryzykuje więcej pieniędzy, ale widzi fold w 80% przypadków, samemu mając dowolne dwie karty.
Spójrzmy na ten board
Mamy tu trzy kategorie: K-Q, jakakolwiek dama i gra boardem. Powiedzmy, że podział to 3 procent dla K-Q, 17 procent dla damy i 80% dla sytuacji, gdy mamy to co na boardzie. Czy sprawdzisz, jeśli zagram, a Ty masz to co na stole?
Większość graczy przy pewnej kwocie odpuści całą kategorię. Istnieje taka suma, która przekona zawodnika, że nie warto „iść na split”.
Jeśli grasz strategią pozbawioną elastyczności w tak straszliwy sposób, to mogę obrobić Cię w biały dzień. Stawiam pół puli, albo trochę ponad i pasujesz 80% zasięgu. Ryzykuję trochę ponad 50%, a Ty zrzucasz karty w 80% bez zastanowienia się nad tym, którą rękę z danej kategorii masz. Natychmiastowy profit dla agresora
Rozwiązaniem jest podzielenie kategorii na podkategorie. Możesz mieć rękę, z którą grasz boardem, ale masz dwie karty na nim występujące (czyli “sety” i “dwie pary”), ręce, w których masz karty do drawa do koloru i jakąś jedną z boardu. To tylko kilka możliwości.
Można to zrobić na wiele sposobów, a więcej o dzieleniu kategorii rąk w kolejnym artykule…