22 latek, który szturmem wdarł się na pokerowy szczyt. W tak młodym wieku ma już na swoim koncie 3 bransoletki mistrzowskie WSOP i ponad 9.000.000$ wygranych live. W sieci radzi sobie równie dobrze. O kim mowa? To Adrian Mateos, który ma wszelkie zadatki na to, aby stać się pokerową legendą.
Zapraszamy na wywiad z Hiszpanem. Dzisiaj część pierwsza.
– Jesteś najmłodszym graczem, któremu udało się zdobyć trzy bransoletki WSOP. Jak to możliwe, że grasz tak dobrze w pokera w twoim wieku? Czy jako dziecko dużo grałeś w szachy, gry karciane lub inne gry strategiczne?
– Kiedy byłem małym chłopcem, rodzice zapisali mnie na zajęcia z szachów. Miałem wtedy 8 lat, a moja przygoda z tą grą nie trwała zbyt długo. Za to w każde lato grałem z moimi rodzicami i dziadkami w różne gry karciane. Świetnie sobie radziłem w grach znanych w Hiszpanii, a że graliśmy na bardzo niskie stawki, to wygrywanie pozwalało mi uzbierać trochę środków na drobne wydatki.
– Już wiemy, skąd wzięło się u ciebie zamiłowanie do rywalizacji w grach w karty. Jak to przekłada się na twoją obecną pokerową karierę?
– Tak, kocham grać w karty i zawsze tak było. Gdy miałem 16 lat zobaczyłem w czasie wakacji odcinek European Poker Tour. Z miejsca to mnie pochłonęło. Zacząłem oglądać wszystkie dostępne odcinki. Zabrałem się również do szukania informacji o tym, jak grać w pokera i w jaki sposób rozwijać swoje umiejętności.
Wówczas byłem za młody, żeby wpłacić depozyt i żeby zacząć grać online na prawdziwe pieniądze. Zostało mi tylko uczenie się gry i czekanie na moment, gdy osiągnę pełnoletniość. Gdy w końcu to nastąpiło, dysponowałem już niezłymi umiejętnościami. Brałem udział w grach w moim lokalnym kasynie, a także zacząłem grać w Internecie. Skończyłem 18 lat w lipcu, a do września zwyciężyłem w czterech turniejach. W ten sposób zarobiłem trochę pieniędzy i zbudowałem prawdziwy bankroll.
Zacząłem też grać cashówki na stawkach 1€/2€ w Madrycie i w ciągu jednego miesiąca wygrałem tyle, że mogłem przeskoczyć na limit 2€/4€. Tam również bardzo dużo wygrałem i w niedługim czasie awansowałem do gier 4€/8€. Drogę do najwyższych dostępnych limitów przebyłem w jakieś 3 miesiące. Czułem się bardzo pewnie.
I wtedy ponownie zacząłem grać w turniejach. Najpierw wygrałem jeden event z wpisowym w wysokości 500€, za co zainkasowałem 30.000€. A zaraz potem zwyciężyłem w Estrellas Poker Tour i zarobiłem 100.000€. Podjąłem wtedy decyzję o przeprowadzce do Londynu i o zajmowaniu się pokerem zawodowo. Moim rodzicom ciężko było zaakceptować to, że rzuciłem studia, ale powiedziałem im, że daję sobie rok czasu na spróbowanie bycia zawodowcem. Zapewniłem ich, że jeśli mi się to nie uda, to wrócę na uniwersytet.
– Jaki kierunek studiowałeś? Jakie były twoje plany na życie zanim zostałeś zawodowym pokerzystą?
– Studiowałem ekonomię i myślałem, żeby zostać przedsiębiorcą lub pracować w branży finansowej. To oczywiste, że lubię hazard i nie obawiam się ryzykować pieniędzmi. To by mi pomagało, gdybym zdecydował się kontynuować tamtą karierę, ale w zawodowym graniu w pokera również sobie radzę i obecnie skupiam się tylko na tym.
Adrian Mateos: „Dałem sobie rok na zostanie zawodowym pokerzystą”
– Miałeś zaledwie 19 lat, gdy wygrałeś Main Event World Series of Poker Europe. W jaki sposób przebiegła twoja transformacja od gracza, który próbuje przetrwać jako zawodowiec, do uczestnika turnieju z wpisowym 10.000€?
– Po zwycięstwie w Estrellas Poker Tour (styczeń) przeprowadziłem się do Londynu (marzec lub kwiecień). Moje zawodowstwo rozpoczęło się od udziału w Spring Championship of Online Poker (SCOOP). Zaliczyłem wówczas 4 stoły finałowe. Dobre wyniki jeszcze bardziej pozwoliły mi rozbudować bankroll i zdecydowałem się spróbować swoich sił w eventach EPT. Na początku nie zaliczyłem żadnej dużej wygranej, ale wtedy nadszedł październik, który przyniósł moje zwycięstwo w ME WSOP-E. To było niesamowite. Od tamtego czasu mój bankroll był ogromny i mogłem grać we wszystko, co chciałem.
– Pokonałeś 375 graczy w tym turnieju i zgarnąłeś ponad 1,3 mln$. Razem z tobą przy stole finałowym zasiedli: Shannon Shorr, Benny Spindler, Ravi Raghavan, Dominik Nitsche, Fabrice Soulier. Czy światła, kamery i sławni przeciwnicy nie onieśmielili cię?
– To mi się podobało. Każdy mówił mi, że mam się zrelaksować i naprawdę nie czułem się przygnieciony tym wszystkim. Wierzyłem w swoje umiejętności. Uważam, że w utrzymaniu spokoju bardzo pomogły mi moje doświadczenia z gry w tenisa. Jak byłem młodszy to bardzo intensywnie rywalizowałem w tenisa. Na kortach nauczyłem się, co oznacza koncentracja, ale też i odprężenie, które jest kluczowe w decydujących momentach.
– Co rozumiesz przez intensywną rywalizację?
– W tenisa grałem od czwartego roku życia, a przestałem, gdy osiągnąłem pełnoletność – zamieniłem ten sport na grę w pokera. Trenowałem pięć razy w tygodniu. W każdy weekend rozgrywałem 3-4 mecze. Rywalizowałem na szczeblu miastowym w Madrycie i trochę na szczeblu krajowym. Za dużo trenowałem, ale ja po prostu uwielbiam rywalizację. Naprawdę uważam, że doświadczenie z tenisa pomogło mi podczas najważniejszych momentów mojej pokerowej kariery.
– Powiedziałeś rodzicom, że dajesz sobie rok na zawodowe granie. Od tej decyzji minęło kilka miesięcy, a ty zdążyłeś wyprowadzić się do Londynu. Zdobyłeś mistrzowską bransoletkę, a twoje wygrane przekroczyły kwotę 7-cyfrową. To musiało ci pomóc w wyborze swojej zawodowej drogi.
Oczywiście. Rodzice i ja cieszyliśmy się, że zdecydowałem się na ten krok. W Londynie zamieszkałem z innymi graczami zawodowymi i bardzo mocno skupiłem się na nauce gry i na stawaniu się coraz lepszym. Teraz bardzo wierzę w siebie i zdecydowałem się kontynuować moją karierę. To doprowadziło mnie do miejsca, w którym obecnie się znajduję.
***