Zachęcamy do zapoznania się z wywiadem z nowym trenerem w społeczności Smart Spin, którym jest adamc1988. Historia jego sukcesu jest tak nieprawdopodobna, że z pewnością przypadnie Wam do gustu. Gdy skończycie lekturę na PokerGround, zachęcamy Was do odwiedzenia strony spinsng.com i dokończenie tej niebywale inspirującej lektury.
>>> Zostań członkiem Smart Spin i wejdź na najwyższe stawki z pomocą topowych trenerów <<<
– Jak wspominasz siebie z dawnych lat? Czy możesz opowiedzieć o chwili, kiedy zdecydowałeś się rzucić wszystko i rozpocząć życie zawodowego pokerzysty?
– Zanim podjąłem decyzję o zostaniu pokerzystą, ukończyłem studia licencjackie na kierunku „Sports Science”. Byłem wówczas bardzo niepewny odnośnie tego, co robić ze swoją karierą zawodową. Konkurencja na rynku pracy po moim kierunku była zacięta, dlatego zdecydowałem się na zatrudnienie na niepełny etat w moim rodzinnym mieście, a w międzyczasie zastanawiałem się nad tym, jaką życiową drogę wybrać. Nie miałem żadnego planu i po prostu często imprezowałem ze swoimi znajomymi.
Decyzja o rzuceniu normalnego życia i przerzucenie się na pokera zrodziła się zupełnie znienacka. Pewnego razu zadzwonił do mnie kolega, the 1rake1, który w internecie natknął się na stronę śledzącą pokerowe wyniki, Sharkscope. Powiedział mi, że ludzie dobrze zarabiają, grając w pokera online i że powinienem spróbować. A potem tylko nadmienił, że powinniśmy to zrobić w Tajlandii, żeby się nie rozpraszać. Pomimo tego, że uznałem ten pomysł za szalony, zapowiadała się świetna zabawa i dlatego przystałem na jego propozycję. Wówczas moje pokerowe doświadczenie było znikome – grałem trochę ze znajomymi i oglądałem pokera w telewizji. Na domiar wszystkiego byłem całkowicie spłukany, na moim koncie widniało 200$, a do tego wykorzystałem do maksimum swój limit na rachunku, który musiał być jak najszybciej spłacony. Nie wiedziałem, w jaki sposób zarobię na spłacenie tej pożyczki, dlatego postanowiłem sobie tym nie zaprzątać głowy.
Kilka miesięcy później otrzymałem niepokojący telefon od mojego kolegi, który oznajmił, że muszę mu przesłać 1.000$ na opłacenie czynszu za mieszkanie w Tajlandii i że termin mija właśnie dziś. Nie miałem tych pieniędzy, dlatego spędziłem dzień na wizytach w bankach, aż w końcu jeden z nich zgodził mi się udzielić pożyczki na 1.000$. Tak poradziliśmy sobie z czynszem za mieszkanie. Teraz trzeba było oszczędzać, żeby pozwolić sobie na życie w Tajlandii i mieć jeszcze osobny bankroll na grę. Gdy nadszedł czas, zarezerwowałem lot w jedną stronę do Tajlandii, gdyż nie było mnie stać na zakup biletu powrotnego. Zostało mi w kieszeni 600$, które stanowiły mój budżet na wydatki i zarazem bankroll. Można powiedzieć, że moje początki nie miały nic wspólnego z przemyślaną decyzją o rozpoczęciu pokerowej kariery.
– Jak wyglądały twoje pokerowe początki w Tajlandii? Jakie postawiłeś przed sobą cele? Pewnie miałeś spore problemy finansowe?
– Na początku mieszkałem z the 1rake1 oraz z mavrickkk. Doszliśmy do wniosku, że największe szanse na powodzenie będziemy mieli wtedy, gdy połączymy nasze bankrolle. Wyszło tego wszystkiego 3.000$. Nie wiedziałem nawet wtedy, czy potrafimy zwyciężać w tych grach, dlatego rozpoczęliśmy od gier 15$ HUSNG Turbo. Na szczęście w tamtych czasach okazały się one bardzo łatwe do pokonania i szybko przeszliśmy do gry na wyższych stawkach. Byliśmy bardzo zmotywowani do nauki. Graliśmy i uczyliśmy się po 12 godzin każdego dnia, wszystko po to, aby móc grać wyżej. Nadrzędnym celem na początku było zarobienie wystarczającej ilości pieniędzy, abyśmy nie musieli chodzić do zwykłej pracy. Jednak w pierwszym roku chodziło po prostu o to, aby zarobić na jedzenie i czynsz, żebyśmy mogli grać dalej. To nie było łatwe do zrobienia i dwukrotnie doszło do sytuacji, że prawie skończyły nam się pieniądze.
– Prawie? Jak to wyglądało? Zostało Wam 10 buy-nów i modliliście się o cud? Jak bardzo zmotywowani byliście do tego, aby walczyć do końca?
– Raz zostało nam we wspólnym budżecie 2.000$, a graliśmy wówczas turnieje HUSNG Turbo za 60$ – tak więc nie było tego wiele. Spędziliśmy sylwestra w Singapurze i zdecydowanie za bardzo popłynęliśmy z kasą. Musieliśmy zarobić około 6.000$ w ciągu 30 dni, żeby pozostać w grze. Było nam ciężko, ale nie panikowałem. Robiłem po prostu to, co było konieczne, czyli spędzałem przed komputerem tyle godzin, ile mogłem.
Zawsze staram się skupić na rzeczach, na które mam wpływ i które mogą polepszyć moją sytuację. Na niektóre z nich nie mamy wpływu i po prostu musimy się z tym pogodzić. Wówczas byłem przyzwyczajony do tego, że nie mam pieniędzy, nie było to nic nadzwyczajnego. Patrzę w przeszłość i widzę tylko, jak blisko zbliżyliśmy się do bankructwa i jak blisko byliśmy chwili, w której trzeba byłoby dać za wygraną i wrócić do domu.
Gdy będziecie podążali drogą do osiągnięcia swoich celów, zawsze natkniecie się na jakieś przeszkody. Musicie wtedy być konsekwentni i musicie wziąć się ostro za robotę, szczególnie w ciężkich czasach. Nie pozwólcie, żeby sytuacja was przerosła. Każdego dnia starajcie się zrobić coś, co poprawi wasze położenie. Nad tym macie pełną kontrolę, a narzekanie i użalanie się nad sobą w żaden sposób wam nie pomoże. Gdy przyjdzie trudniejszy okres, bierzcie to na klatę i zabierajcie się do roboty. Umiejętność działania w tych chwilach jest tym, co odróżnia osoby, które odniosły sukces, od pokonanych.
♣♣♣♣
Niesamowita historia, prawda? Na jej dalszą część zapraszamy Was do artykułu na stronie spinsng.com.