Doug Hull z RedChipPoker postanowił dowiedzieć się nieco więcej na temat pracy dealera pokerowego i tego jak trudno jest otrzymać taką posadę. Na rozmowę na ten temat zaprosił swojego znajomego pracującego własnie w tym, nietypowym zawodzie. Oto czego się dowiedział.
– Doug: Jak ktoś pochodzący z małej miejscowości może zostać dealerem kart w Bellagio, jednym z największych kasyn na świecie?
– Nathan: Trzeba wierzyć w siebie i poświęcić sporo pracy, aby to osiągnąć. Ja sam uczyłem się 9 lat, aby zostać tak dobrym dealerem, jakim jestem dzisiaj. Myślę, że tak jest z każdym zawodem. Jeśli mamy wystarczająco czasu i ochoty możemy stać się dobrzy w tym, co lubimy robić zawodowo.
– Doug: Gdzie zdobywałeś swoje szlify dealera? Teraz pracujesz w prestiżowym kasynie, ale nie od tego zaczęła się Twoja przygoda z kartami, prawda? Co robiłeś zanim przyjechałeś do Vegas?
– Nathan: Dorastałem w małym mieście w Massachusetts i w szkole średnie zacząłem grać w pokera ze znajomymi. Zapewne wielu czytelników ma podobne doświadczenia. Od razu spodobała mi się ta gra i któregoś dnia zobaczyłem, że w lokalnym poker roomie wisi ogłoszenie. Szukali osób do pracy. Zarabiałem wtedy niewiele, w okolicznej restauracji i pomyślałem, że fajnie byłoby pracować tam, gdzie zazwyczaj dla relaksu grywałem turnieje z wpisowym 50$. Przyjęli mnie i od tamtej pory robię tylko to, co kocham.
Kiedy jedziesz do Vegas i chcesz rozdawać karty, to musisz być w tym dobry. To tak samo jakbyś własnie tam chciał zaczynać pokerową karierę. Konkurencja będzie spora i dosyć mocna.
– Doug: Rozumiem, że dobra pora na podjęcie pracy to okolice maja? Wtedy zaczyna się robić głośno o World Series i ludzie zjeżdżają do miasta.
– Nathan: Nie do końca tak. Oficjalnie WSOP zaczyna się pod koniec maja, ale wtedy już Las Vegas jest pełne turystów i niełatwo jest znaleźć stolik do gry. Kierownicy kasyn wiedzą o tym i kadry szukają już na początku roku, aby w marcu móc przeprowadzić rozmowy kwalifikacyjne i zatrudnić tych najlepszych. Jeśli szukasz pracy w zawodzie dealera to podanie złóż w okolicach stycznia-lutego. Dasz i sobie i pracodawcom czas na nawiązanie współpracy, choć rozmowa kwalifikacyjna i tak Cię nie ominie.
– Doug: Kiedyś pojechałem na taką „rozmowę”, bo byłem ciekaw jak ona wygląda. wszyscy wyglądali jak pingwiny, a ja stałem jak głupek i w końcu wyszedłem, bo czułem, że tam nie pasuję.
– Nathan: Gdybyś został, to kazaliby Ci rozdać kilka razy karty. Mnie samemu zdarzało się otrzymać angaż, nawet po tym jak odwróciłem przez przypadek kilka pierwszych kart z talii. Prawda jest jednak taka, że każdy dealer popełnia błędy. Najważniejsze jest, aby być pewnym swoich umiejętności. Istotne jest też jak się prezentujemy i obchodzimy z kartami, ale nie musimy być mistrzami świata z rękami sprawnymi jak u magików. Pod koniec dnia liczy się to, czy w większości sytuacji zachowaliśmy się odpowiednio i gracze nie odczuwali naszej obecności przy stole jako męczącej.
– Doug: Czy przed złożeniem podania jakoś trenowałeś rozdawanie kart?
– Nathan: Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem to ogłoszenie o pracę, to nie miałem żadnego doświadczenia, poza okazjonalnym rozdawaniem co okrążenie w czasie domowych gier. Nie umiałem trafiać kartami blisko miejsc graczy, tasowałem tak sobie i nie umiałem kontrolować rozdania. Z czasem nauczyłem się wszystkiego. W dużej mierze chodzi o wyrobienie sobie odpowiednich nawyków, tak aby wszystko szło automatycznie. Praca dealera jest dosyć prosta. Podchodzisz do stołu, rozdajesz karty przez godzinę, potem przez kolejną i tak dalej, aż w końcu idziesz do domu.
– Doug: Czy jako dealer musisz zwracać więcej uwagi na to, co się dzieje na stole niż pokerzysta? Graczy nie interesuje każde jedno rozdanie, jeśli nie biorą w nim udziału, prawda?
– Nathan: Ani na chwilę nie mogę spuścić wzroku ze stołu. Praca wymaga ode mnie skupienia przez cały czas. W każdej puli muszę wiedzieć, ile wynosi bet i ile jest już na środku stołu. W mojej głowie cały czas wariują liczby. Pod koniec dnia jestem zadowolony, że mogę się w końcu „wyłączyć”.
– Doug: Mówisz, że pracujesz już tak prawie 10 lat? Pewnie widziałeś już miliony rozdań?
– Nathan: Od bardzo dawna, bliżej 9 lat. W międzyczasie cały czas też gram. Rozdałem już około miliona rąk jako dealer.
– Doug: To naprawdę ogromna liczba. Pewnie widziałeś niejedno nietypowe rozdanie?
– Nathan: Zdarzało mi się rozdawać takie coolery, że ludzie krzyczeli, wyjmowali telefony i kręcili aparatami to, co się stało, aby później móc pokazać to na YouTubie.
– Doug: Czy to prawda, że dealerzy są również doskonałymi zawodnikami?
– Nathan: Zabawna sprawa, bo kiedyś grałem często na domowych sesjach z innymi dealerami i wygrywałem. Wtedy myślałem, że jestem dobrym pokerzystą dzięki długim miesiącom przy kartach, ale potem dotarło do mnie, że dealerzy grają przeciętnie. Lubią ryzykować, oglądają za dużo flopów i nie przejmują się, czy grają optymalnie, jak nakazuje dobra strategia. Na jakimś poziomie swojej świadomości oni nie grają po to, aby wygrywać pieniądze, wręcz przeciwnie.
c.d.n.