Lider All Time Money List, Daniel Negreanu, publicznie zrobił niedawno coś bardzo nietypowego, czym zyskał uznanie w oczach naszego redaktora, Doro. Rozmowa o KidPokerze stała się pretekstem do poruszenia tematyki GTO. Zachęcamy do czytania.
Daniela Negreanu nie muszę nikomu przedstawiać. Jest to jeden z najlepszych pokerzystów wszech czasów, o którym słyszał każdy, kto kiedykolwiek choć trochę interesował się grą w pokera. Rzadko zgadzam się z nim, gdy wykonuje swoje obowiązki „rzecznika prasowego” PokerStars oraz gdy nazbyt angażuje się w sprawy polityczne na Twitterze (pisałem nawet o tym w 12. odcinku swojego bloga pt. „Danielu Negreanu odpuść”). Nigdy jednak nie odmówię mu świetnych umiejętności stricte pokerowych oraz tego, że na co dzień jest po prostu bardzo miłym gościem i – z małymi wyjątkami ujętymi powyżej – doskonale spełnia się w roli pokerowego ambasadora.
„Coming out” Daniela Negreanu
Kilka miesięcy temu, bodajże było to na początku listopada, Kanadyjczyk wyznał publicznie, że nie czuje się już tak mocny przy stołach jak kiedyś. Ma świadomość, że nie zalicza się już do absolutnej światowej czołówki, jednak nie zamierza z tego powodu bezradnie rozłożyć rąk, tylko bierze się ostro do roboty. Jego celem jest nauczenie się strategii opartej na wykorzystywaniu optymalnej teorii gry, z języka angielskiego GTO. Jak powiedział, tak zrobił. Negreanu znalazł dwóch pokerowych coachów, którzy rozpisali mu plany treningowe na miesiące, tygodnie i poszczególne dni. Na wyniki nie trzeba było długo czekać.
Od momentu rozpoczęcia regularnych treningów osiągnięcia Kanadyjczyka są imponujące. Począwszy od listopada jego przychód z turniejowych gier na żywo wyniósł ponad 1,8 mln$. Potwierdzenie moich słów znajdziecie na poniższej grafice.
A już dzisiaj lista jego osiągnięć powiększy się o kolejną pozycję, minimum 75.000$. Negreanu wywalczył miejsce w finale siódmego eventu US Poker Open. Główna nagroda w turnieju, do którego wpisowe wynosiło 25.000$, to aż 400.000$. O szczegółach przeczytajcie w osobnym artykule.
Od czasu swojego oświadczenia Negreanu zarobił ponad 1,8 mln$. Czy można wysnuć z tych ostatnich wyników jakieś wnioski? I tak, i nie. Tak, bo po prostu wyniki mówią same za siebie, a nie, gdyż oczywiście materiał statystyczny może być niewystarczający, żeby na jego podstawie ferować wyroki. O ile z pełnym przekonaniem nie możemy stwierdzić, że to szkolenia z GTO, które Kanadyjczyk prowadzi z Hybrid Poker Coaching, sprawiły, że radzi sobie doskonale w ostatnim czasie, o tyle z dużym prawdopodobieństwem możemy przyznać, że znajduje się na dobrej drodze do dogonienia światowej czołówki.
Daniel Negreanu w pogoni za?
W niedawno udzielonym wywiadzie Negreanu „namaścił” tytułem najlepszego pokerzysty na świecie Steffena Sontheimera, czyli gracza, który w ubiegłym roku znalazł się na czwartym miejscu pod względem turniejowych wygranych (ponad 7 mln$). Oczywiście główną przyczyną tego typowania nie był imponujący wynik finansowy młodego gracza z Niemiec, ale właśnie to, co go do tego doskonałego wyniku doprowadziło. Stary mistrz dostrzegł i docenił u Sontheimera umiejętności robienia użytku z wiedzy o GTO. Negreanu przyznał w rozmowie, że Niemiec gra perfekcyjnego pokera – pod względem teorii gry – i że po prostu ciężko znaleźć i zastosować wygrywającą strategię w starciu z tym graczem.
Oczywiście w optymalnej grze szkolą się teraz wszyscy „młodzi i gniewni”, którzy pragną zawojować pokerowy świat. To właśnie z nimi muszą rywalizować legendy pokera, aby zachować swój status.
Postawa Negreanu może imponować
Rzadko kiedy zdarza się, żeby wielcy mistrzowie ogłaszali publicznie, że zostali zdetronizowani przez konkurencję (w jakiejkolwiek dyscyplinie). Negreanu to zrobił i myślę, że to tylko dobrze o nim świadczy – po prostu jako o człowieku, a nie tylko o pokerzyście – że potrafi obiektywnie podejść do oceny swoich własnych możliwości i nie boi się o tym otwarcie mówić. Nie sądzę, żeby ktoś odebrał takie wyznanie za przejaw słabości. Wręcz odwrotnie. Daniel Negreanu w ten sposób pokazał klasę i siłę. W jego wypowiedziach słychać, że jest bardzo chętny do ciężkiej pracy, dzięki której będzie miał szanse nadrobić stracony dystans dzielący go od najlepszych graczy turniejowych na świecie.
Swoją drogą to bardzo ciekawe, że o konieczności pracy nad sobą mówi publicznie pokerzysta, którego wyniki prezentują się w ten sposób (stan na grudzień 2017 roku).
Porównajcie jego postawę z zachowaniem np. Phila Hellmutha. The Poker Brat nie przestaje wierzyć, że jest najlepszym graczem żyjącym na planecie Ziemia. Jednak nawet największa wiara w swoje możliwości – co z natury jest raczej pozytywną i pożądaną cechą – nie sprawi, że jego umiejętności pokerowe wzrosną. Chciał nie chciał, nawet 14-krotny mistrz WSOP, jeśli nie chce pozostać lata świetlne w tyle za naprawdę topowymi graczami, powinien zająć się nauką GTO. Nie potrafię sobie jednak wyobrazić tego, że Hellmuth na tym etapie kariery bierze się za studiowanie gry. Wybaczcie, ale nie potrafię. Swoją drogą byłoby to nawet nielogiczne, skoro on sam uważa, że ciągle jest najlepszy.
Czy w dzisiejszych czasach każdy musi studiować GTO?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta i brzmi, „nie”. Aby wygrywać na mikrostawkach i niskich stawkach wiedza na ten temat nie będzie Wam potrzebna, gdyż najlepsze efekty w starciu z graczami rekreacyjnymi daje strategia odbiegająca od optymalnej (z j.ang. exploitative strategy). Gdy jednak myślicie o awansie do gier na wyższych limitach, w tym do gier odbywających się na najwyższych stawkach, odpowiedź jest równie jednoznaczna i brzmi, „tak”.
Wiedzę na temat GTO możecie zdobywać na własną rękę, wiąże się to z inwestycją kilkuset dolarów w licencję PioSOLVER i z samodzielnym przecieraniem szklaków. Możecie też rozważyć dołączenie do którejś z pokerowych społeczności (np. Smart Backing), gdzie ciężką robotę związaną z analizą scenariuszy wykonają za Was doświadczeni trenerzy. Jak sami mogliście się przekonać, Daniel Negreanu też zwrócił się do firmy zewnętrznej po pomoc, mimo iż pewnie sam dałby radę nauczyć się obsługi specjalistycznego oprogramowania. Kwestią o kluczowym znaczeniu jest jednak chęć zaoszczędzenia cennego czasu, który można poświęcić np. na zarabianie pieniędzy, a nie na ponowne wynajdowanie czegoś, co wcześniej zostało już wynalezione.
Podsumowanie
Mi osobiście Negreanu zaimponował. Ujął mnie trzeźwą oceną sytuacji, w jakiej się znalazł. Trzeba pamiętać, że na co dzień Kanadyjczyk zmaga się z najlepszymi pokerzystami na świecie, w grach, w których o zwycięstwie lub porażce decydują minimalne przewagi. Gracze high stakes jednego mogą być pewni, czołówka światowa uczy się GTO i nie czeka na nikogo. Negreanu uznał, że przyszedł czas, żeby ze świadomością takiego stanu rzeczy coś zrobić. I on robi to, co jest konieczne, aby nadal mieć szansę rywalizować jak równy z równym z szybko uciekającą konkurencją.
Potwierdziło się, że KidPoker nie zamierza odcinać kuponów od swoich osiągnięć z przeszłości, tylko jeszcze przez lata ma zamiar brylować na pokerowych salonach. Świadczy o tym też jeden z jego ostatnich wpisów na Twitterze. Dobrze widzieć, że po tylu latach wspaniałej kariery jest w nim jeszcze tyle pasji do gry. Życzę mu jak najlepiej.
Many people come and go in the poker industry, moving on to other things, but I am a lifer. I love this game and plan to play a big role in the poker community for the rest of my life. I have lots of passions, but poker will always be #1.
— Daniel Negreanu (@RealKidPoker) February 8, 2018