W prologu do niniejszej opowieści poznaliśmy bohatera naszej historii. Poznaliśmy powody, dla których rzucił regularną pracę i zajął się grą w pokera. Teraz zapraszamy na danie główne – co te 10 lat gry nauczyło jednego z najlepszych graczy mikrostawek? Oto, co radzi Nathan „BlackRain79” Williams:
1. Traktuj pokera jak biznes
„Jedną z pierwszych rzeczy, jakiej musiałem się nauczyć, jeśli chciałem naprawdę na poważnie grać i utrzymywać się z gry w pokera, było uporządkowanie mojej gry. Mam na myśli koniec z graniem pod wpływem alkoholu, zmęczenia czy zdenerwowania.
W skrócie, musiałem się nauczyć jak traktować grę w pokera tak, jak to powinien robić profesjonalista. Co z kolei oznacza podchodzenie do gry w pokera jak do prowadzenia każdego innego biznesu.
Będąc profesjonalnym graczem w pokera praktycznie jesteś prezesem zarządu małej firmy. Sam jeden jesteś odpowiedzialny za podejmowanie wszystkich decyzji. I sam jesteś odpowiedzialny za wszystkie zyski twojej firmy oraz wszystkie straty.
Musiałem więc w sobie zbudować mentalność „pływaj lub utoń”, gdyż wiedziałem, że nie będę miał nikogo, kto potrzyma mnie za rękę, gdy sprawy przybiorą zły obrót przy stolikach – przez tydzień czy nawet miesiąc.
Rachunki same się nie zapłacą. Po prostu musiałem wygrywać. Musiałem odnieść sukces. Przegrana nie wchodziła w grę.
To jest właśnie ta presja, która się pojawia, gdy zamieniasz swoje hobby w normalną pracę. I nie dowiesz się o tym naprawdę, dopóki ciebie samego to nie spotka.
Masz dwa wyjścia. Albo nie poddawać się presji i robić swoje, albo ta presja cię pogrzebie. A ja wiedziałem, którą opcję wybieram.
Ustaliłem więc stały harmonogram gry, który zasadniczo zakładał granie w każdej wolnej chwili w ciągu kilku pierwszych lat. Jak można powiedzieć, byłem całkowicie na all-inie w pokerze. Mój cały świat kręcił się wokół tej gry przez lata.
Za każdym razem, gdy siadałem do stolików, upewniałem się, że jestem gotowy by grać cały czas swoją A-game. Co oznacza regularne ćwiczenia, dobre odżywianie i odpowiednią dawkę snu.
Ale być może najważniejsze w tym wszystkim było to, że w końcu nauczyłem się radzić z tiltem. W szczególności nauczyłem się, kiedy odejść od gry, gdy to nie jest mój dzień.
Jako profesjonalista nie mogłem sobie pozwolić na luksus wyrzucania w błoto mnóstwa pieniędzy tylko dlatego, że jestem sfrustrowany. Co zresztą wciąż robi wielu graczy.
Ja miałem rachunki do zapłacenia.”
2. Nie ciesz się za bardzo i nie smuć za bardzo
„Jestem Kanadyjczykiem, więc oczywiście jestem wielkim fanem hokeja. I grałem w hokeja przez większość mojego życia.
Aby wygrać najważniejsze trofeum w tym sporcie, Puchar Stanleya, musisz przetrwać trwający dwa miesiące, mentalnie i fizycznie wyczerpujący, hokejowy grind. Hokeiści często powtarzają:
„Nie ciesz się za bardzo, gdy wygrywasz, i nie smuć za bardzo, gdy przegrywasz”.
Myślę, że to bardzo ważna rada, dotycząca również gry w pokera. A to dlatego, że natura tej gry polega na niekończącym się rollercoasterze.
Nieważne, czy nazywasz się Phil Ivey czy Daniel Negreanu, tak czy siak będziesz miał w tej szalonej grze okresy, gdy przegrywasz. Dni, tygodnie a nawet miesiące.
Czasami oczywiście będzie i tak, że przez dłuższy okres będziesz wygrywał duże sumy. Nigdy nie zapomnę, jak wygrałem mój pierwszy turniej czy mojej pierwszej dużej wygranej przy stolikach cashowych.
Ważne, by nauczyć się traktować swoje wzloty i upadki bez przesadnych emocji. Zarówno ogromne downswingi jak masywne upswingi są naturalne w tej grze.
Takie duże wzloty i upadki nie są codziennością. Ani nie jesteś aż tak dobry, ani aż tak zły. To tylko zasuwa obok ciebie wariancja.
Tak więc nie ciesz się za bardzo, gdy pieniądze lecą z nieba i nie rozpaczaj, gdy nie możesz wygrać żadnego rozdania. Liczą się średnie wyniki.„
Dalszy ciąg już jutro.