z2788844Q,Mikrofon-w-studiu-Radia-TOK-FMW pokera wygrywają bardzo błyskotliwi i inteligentni gracze. A obecna sytuacja prawna i legislacyjna jest przeciwko wielkiej rzeszy bardzo zdolnych ludzi – mówił w TOK FM Mateusz Litewski ze Stowarzyszenia Wolny Poker. – Polscy pokerzyści zaliczają się do światowej czołówki – mówił, odnosząc się do ostatniej wygranej Dominika Pańka. Polak przywiezie ze Stanów 1,5 mln dolarów.

Przemysław Iwańczyk: Dominik Pańka, 22-letni pokerzysta z Polski, zwyciężył w jednym z największych turniejów pokerowych na świecie. Przywiezie prawie 1,5 mln dol. To fortuna, w dodatku w Polsce nielegalna, bo u nas gra w pokera jest nielegalna.

Mateusz Litewski, Stowarzyszenie Wolny Poker: – To rzeczywiście rekordowa wygrana w polskim pokerze, ale nie na świecie.

Bardzo się różni poker dzisiejszy od tego sprzed lat?

To dwa różne światy… 99 proc. graczy, którzy dzisiaj występują, to młodzi ludzie, 20-30-letni, umysły ścisłe, część z nich to byli maklerzy giełdowi, biznesmeni. Gra w pokera, zwłaszcza zawodowo, pochłania bardzo dużo czasu. Dla najlepszych graczy jest to robota pełnoetatowa.

Czyli to nie jest Wielki Szu, który gdzieś w towarzystwie gangsterów próbuje grać znaczonymi kartami?

Nie, Dominik to bardzo inteligentny i dobrze wytrenowany zawodowy pokerzysta. Gracz, który na pewno dużo czasu poświęcił na doskonalenie swojej gry. Pokonał ponad tysiąc innych graczy z całego świata, zawodowców, bardzo dobrych zawodników.

Gra w pokera, w ogóle w karty, wskazuje na szemraną proweniencję tego, który ten sport uprawia. Pewnie gdybym był ojcem tego 22-latka, zaciągnąłbym go przed książkę, naukę do egzaminów, nie pozwolił grać mu w karty, i to na pieniądze.

Myślę, że on niejedną książkę, ale o pokerze, przeczytał i przyswoił. Nie uważam pokera za sport, uważam za grę wymagającą umiejętności, z elementem losowym, ponieważ w pokerze karty rozdaje krupier, i na to, jakie mamy karty, nie mamy wpływu. To właśnie jest argument przytaczany przez wiceministra finansów Jacka Kapicę, który w żaden sposób nie chce zmienić klasyfikacji prawnej pokera w Polsce.

Jednak to, co my zrobimy z tymi kartami, jak je rozegramy, jak ogramy przeciwników, czy wiemy, kiedy spasować, kiedy podbić, kiedy blefować, to już są właśnie umiejętności i żaden gracz, mając tylko i wyłącznie te karty, które dostał, nie wygra turnieju. Żeby wygrać turniej, trzeba bardzo bacznie obserwować przeciwników, analizować to, co się dzieje.

Grać w ciemnych okularach?

Akurat Dominik cały turniej grał w okularach, bo oczy są w stanie bardzo dużo zdradzić. Ludzie myślą, że – panuje takie filmowe przekonanie – ktoś się podrapie za uchem, ktoś kichnie, ale tak naprawdę na takim bardzo wysokim poziomie pokera raczej to nie wchodzi w rachubę. Okulary są za to częstym elementem wśród graczy.

Rozumiem ministra Kapicę, bo ten, kto przegrywa, z reguły próbuje się odegrać. Jak przegramy „puszczając” kupon totolotka, pojawia się w nas pokusa, żeby się odegrać.

Idąc do punktu totolotka, idziemy i wyrzucamy tak naprawdę pieniądze w błoto, skreślamy jakieś numerki, nie mając żadnego wpływu na to, co się stanie, jakie numerki wpadną.

Ale Dominik Pańka mógł przegrać z lepszym od siebie przeciwnikiem i wtedy obudziłaby się w nim wielka pokusa odegrania się, a to już w prostej drodze prowadzi do uzależnienia.

Nie, ponieważ turniej, w którym grał Dominik, polegał na tym, że każdy z graczy wpłacał wpisowe, i każdy z graczy, siadając do stołu, dostał identyczną liczbę żetonów.

 

Ile to wpisowe wynosiło?

W tym turnieju wpisowe wynosiło 10 tys. dol.

To kupa kasy.

Dużo pieniędzy, ale Dominik nie wpłacił tej kwoty, tylko grał w turnieju kwalifikacyjnym, gdzie wpisowe wynosiło 700 dol. Wygrał wpisowe, przelot na Bahamy, zakwaterowanie i swoje 700 dolarów zamienił na 1,5 mln.

Załóżmy, że na miejscu Dominika jestem ja, turnieju kwalifikacyjnego nie przeszedłem i muszę wpłacić te 10 tys. dol. wpisowego. Gdybym przegrał, to pierwsza myśl, jaka przyszłaby mi do głowy: odegrać się w najbliższym turnieju. Gdybym nie miał pieniędzy, pewnie bym się zapożyczył, i to już jest błędne koło.

Oczywiście w pokerze gramy na pieniądze, ale jeśli spojrzelibyśmy, jacy gracze uczestniczą w takich turniejach, to nie są przypadkowi gracze. To ludzie, którzy jeżdżą za tym cyklem, jak tenisiści jeżdżą za ATP. Tak samo w tenisie, tak samo w piłce nożnej i innych sportach – jest wpisowe.

W tym turnieju każdy z graczy zapłacił, dostał taką ilość żetonów, jaką dostał, i mógł wygrać albo przegrać. Nie było możliwości dokupywania się do tego turnieju. Jest to turniej, gdzie na drodze eliminacji, w trakcie tygodniowych rozgrywek, jeden gracz wygrywa. Pula nagród określana jest tak, że jeśli w danym turnieju startowało tysiąc graczy, każdy z nich wpłacił wpisowe, uzbierała się pula 10 mln dol., która została podzielona na liczbę graczy.

Czyli nie tylko pierwszy zawodnik wygrywa, ale drugi i trzeci też zgarnia jakąś sumę?

Tak, akurat w tym turnieju było to 15 proc. miejsc, czyli od 150. miejsca wzwyż były premiowane nagrodami pieniężnymi. Za 150. było niewiele ponad wpisowe, za pierwsze było bardzo dużo.

A gdzie był ten turniej?

Na Bahamach.

Czyli wracając do kraju, Dominik Pańka może zostać zatrzymany, bo w nielegalny sposób zdobył te pieniądze.

Nie może, turniej odbył się legalnie, na licencji kasyna, zaraz po otrzymaniu pucharu i wielkiego kartonowego czeku, poszedł do recepcji kasyna, które wydrukowało mu zaświadczenie, że wygrał te pieniądze. I te pieniądze będzie musiał zgłosić w swoim Picie.

I opodatkuje się w Polsce?

Oczywiście.

To ile zostanie mu z tego 1,4 mln dol.?

Szczerze mówiąc, nie wiem, jakie jest opodatkowanie, bywa różnie, bo w niektórych krajach UE podpisywane są np. umowy dwustronne o podwójnym opodatkowaniu. Kuba Michalak, który wygrał turniej na Wembley, wygrał bodajże 0,5 mln euro i do kraju przywiózł kwotę netto, ponieważ w Anglii jest tak, że organizator odprowadza podatki. W Polsce musiał tylko zgłosić, że coś takiego wygrał.

Ilu pokerzystów mamy w Polsce? Nielegalnych, bo przecież skoro nie można grać zgodnie z prawem, to muszą robić to gdzieś nielegalnie.

Stowarzyszenie szacuje, że około 800 tys. graczy w Polsce miało kontakt z pokerem i grywa w tę grę. Nie zgadzam się, że są to nielegalni gracze, ponieważ teoretycznie można grać w pokera. Minister Kapica zostawił furtkę – w kasynach można rozgrywać turnieje, jednak wprowadził zaporowy podatek.

Gdyby te 800 tysięcy poszło do kasyn, podejrzewam, że nie można by wcisnąć tam szpilki, tak byłoby tłoczno. Podejrzewam, że oni tam nie chodzą.

Część jeździ po Europie. W grudniu był turniej w Pradze, później była Barcelona, Berlin, Wiedeń, za miesiąc jest ponownie Wiedeń. Tak więc turnieje się odbywają – większe i mniejsze, z większymi i mniejszymi kwotami. Polscy pokerzyści zaliczają się do światowej czołówki, w ostatnich 14-15 miesiącach mieliśmy przynajmniej trzy bardzo duże sukcesy międzynarodowe.

Reprezentuje pan stowarzyszenie Wolny Poker. Brzmi jak Wolne Konopie, mnie z niczym dobrym się nie kojarzy.

Nawołujemy ustawodawcę i polityków do zmiany ustawy, która według nas jest felerna i skutkuje wieloma negatywnymi konsekwencjami, zarówno dla bardzo dużej rzeszy pokerzystów w Polsce, jak i dla budżetu państwa.

Gdyby pan teraz wyjął karty i zagrał ze mną, to minister Kapica przyjdzie i nas zaaresztuje, wyśle Izbę Celną?

Jeżeliby służba celna skupiła się na nas, tak jak skupiła się na kilku nic nieznaczących malutkich turniejach w Polsce i chciałaby z tego zrobić dużą akcję, musielibyśmy tutaj rozmawiać z tymi panami wieczorem.

Sportowiec uprawiający sport wymagający wspaniałych predyspozycji fizycznych musi się przygotować, wyjeżdża na zgrupowania wysokogórskie, by zasmakować skrajnych warunków, aby potem w ramach turnieju zaprezentować to, co najlepsze. A jak trenuje pokerzysta?

W ten sam sposób, w jaki trenuje szachista i brydżysta: rozgrywa rozdania, stara się grać z coraz lepszymi zawodnikami, analizuje swoje rozdania. Wielu polskich pokerzystów korzysta z różnych programów analitycznych, statystyk, mierzą, sprawdzają, jak te same rozdania rozgrywali w różnych sytuacjach, by obrać możliwie najlepszą strategię.

Poker jest grą, która wymaga zarówno dużych umiejętności i predyspozycji, jak i uczenia się z własnych doświadczeń i błędów. Najlepsi gracze to ci, którzy rozegrali setki, tysiące, a nawet miliony rozdań i potrafią odnaleźć się w różnych sytuacjach.

Czyli to też jest niebezpieczne. Proszę wyobrazić sobie kogoś, kogo ta gra pochłonęła bez reszty, wyalienuje się ze swojego środowiska, przestanie myśleć o pracy, nie będzie współżył z rodziną na poziomie społecznym.

Każdy, niezależnie od tego, czym się zajmuje, musi się jakoś wyalienować i poświęcić swojej pasji. Niezależnie od tego, czy chodzi o pływanie, pracę czy zakupy na Allegro.

Ile pan wygrał w pokera?

Nie gram na pieniądze, gram dla przyjemności.

Nie gra pan na zapałki chyba?

Każdy z graczy wrzuca do puli po 10 złotych, gramy na żetony, a pula przeznaczana jest później na pizzę i piwo dla znajomych. Gram czysto przyjemnościowo, ponieważ nigdy nie miałem czasu i nie udoskonaliłem swojej gry na tyle, żeby móc rywalizować. Za to dużą frajdę sprawia mi oglądanie tych graczy.

Dlatego jest pan prominentną postacią stowarzyszenia Wolny Poker?

Jestem rzecznikiem prasowym i pełnomocnikiem zarządu. Aktywnie staram się wspierać stowarzyszenie w kontaktach z mediami, politykami, żeby po pierwsze, pokazywać, jak wygląda ten turniej, zwycięzca. To jest właśnie ten obraz pokera dzisiaj. W pokera wygrywają bardzo błyskotliwi i inteligentni ludzie. A obecna sytuacja prawna i legislacyjna jest przeciwko wielkiej rzeszy bardzo zdolnych ludzi i kosztuje państwo dużo pieniędzy.