W roku 2005 Ed Miller napisał książkę „Getting Started In Hold’em” (Jak zacząć grę w Hold’ema). Była to głównie publikacja o grach limit hold’em, bo takie dominowały w tamtym czasie. W ciągu kolejnych lat gry bez limitu szybko zyskiwały jednak na popularności i nadeszła konieczność obrania nowej strategii, w tym tej dotyczącej tego, ile dokładnie powinniśmy z możliwego zakresu wziąć ze sobą na stół. Przed Wami, mający na to odpowiedź, Ed Miller:
„Widziałem już wtedy (podczas pisania książki), że gry no-limit stają się coraz powszechniejsze i zawarłem we wspomnianej książce jeden rozdział, właśnie o nich. Chciałem pokazać czytelnikom jakiś sposób na wygrywanie, który zawsze by działał w NL. 15 stron nie mogło raczej pomóc moim czytelnikom zbić fortuny, ale sądzę, że niejednego uchroniło od strat.
Postanowiłem wtedy bowiem napisać o strategii gry short stackiem. Chciałem, aby moi czytelnicy wkupywali się za minimum, a następnie zagrywali all-in na flopie lub preflop z dobrymi układami.
Wtedy strategia ta była całkiem niezła w większości gier no-limit cash. Zawodnicy byli bardziej loose i sprawdzali nas, nawet jeśli zawsze pokazywaliśmy silne ręce. W 2005 było ich tylu, że zawsze znalazł się ktoś, kto nas „opłacił”.
Teraz mamy jednak rok 2017 i mimo, że osoby takie nadal można spotkać, to nie ma co liczyć na opisaną przeze mnie strategię. Jest ich po prostu za mało. Czasem można siedzieć na stole godzinami i nikt nas nie sprawdzi ze słabszym układem w takiej sytuacji. My natomiast będziemy tracić blindy foldując sporo słabych kart. Nie tędy droga.
Pod uwagę trzeba także wziąć rake, który od tamtych sympatycznych czasów poszedł niestety ostro do góry.
Gdy zbierzemy to wszystko w całość, to okaże się, że sytuacja stała się dosyć trudna, szczególnie dla osób, które teraz dorwały gdzieś moją książkę i próbują na niej wypracować strategię, aby zarabiać na pokerze jakieś pieniądze.
Oczywiście nikt nie mówił, że poker to łatwe zajęcie. Nie polega on na tym, aby na jednej sztuczce zarabiać przez lata. Gra cały czas się bowiem zmienia i bycie pokerzystą wymaga od nas wyszukiwania okazji w stale zmieniającym się środowisku gry.
To, że przedstawiona przeze mnie ponad 10 lat temu strategia gry shortem nie działa, nie znaczy jednak, że wkupywanie się mniejszym stackiem to zły pomysł. Zakładałem bowiem dwie rzeczy. Po pierwsze mały buy-in, po drugie zagrywanie all-in z dobrymi układami. To drugie nie działa już tak dobrze, ale pierwsza rada nadal może być dobra, o ile zmodyfikujemy jej drugi element.
Powstaje więc pytanie, za ile powinieneś się wkupić do gry i jaka kwota jest najlepsza?
Każdy buy-in ma naturalnie swoje plusy i minusy. O tym właśnie sobie teraz opowiemy:
Mały buy-in (około 30 big blindów)
Z short stackiem nacisk kładziemy w grze na fazie preflop i na flopie, bo na turnie i riverze nie pozostanie nam już zbyt wiele żetonów do gry. To oznacza, że preflop powinniśmy zagrywać z silnymi rękami. Naprawdę dobra strategia short wymaga jednak kilku dobrych blefów, aby nie można nas było łatwo „czytać”.
Jeśli rywale ogrywają Cię na turnie i riverze, to ta strategia jest dla Ciebie. Całego stołu lepszych od siebie wprawdzie nie ograsz, ale możesz ograniczyć straty, a przy odrobinie szczęścia nawet zarobić na przeciwnikach.
Mały buy-in sprawdzi się doskonale, jeśli oponenci grają bardzo swobodnie preflop i wkupują się głęboko, żeby grać wiele rozdań. Mocny short może pomóc Ci zarobić na tych właśnie błędach pokerowych.
Musimy jednak pamiętać o tym, że na stawkach takich jak $1-$2 i $1-$3 rake będzie dosyć spory w odniesieniu do naszego stacka i czasem trudno będzie nam z małych pul wyjść na duży plus.
Średni buy-in (około 30 do 70 big blindów)
Sprawdza się bardzo dobrze na średnich stawkach oraz tych małych. Gracze są do takich kwot już dosyć przyzwyczajeni i wiedzą, ile zagrywać.
Na naprawdę wysokich limitach zawodnicy grają jednak głębszym stackiem. Daje im to spore pole manewru. Tutaj natomiast musimy uważać, aby stacka w postaci 60bb nie potraktować od razu jako shorta. Rozpiętość kwoty, za którą można się wkupić jest tu tak duża, że łatwo pomylić się z decyzją, gdy w grę wchodzi dodatkowe 20-30 big blindów.
Średni stack jest większy niż short i daje nam opcję zagrywania preflop z szerszym zasięgiem. Również na turnie bety nie będą dla nas tak straszne. Dodatkowo gra na river zostanie mocno ograniczona, co czasem znacznie ułatwi nam decyzję. Wkupywanie się 50 big blindami to dobry pomysł wtedy, gdy czujemy, że rywale ogrywają nas na riverze, choć oczywiście lepiej nad tym popracować, niż chować się za małym stosem żetonów.
Typowy buy-in (około 70, maksymalnie do 150 big blindów)
Wielu graczy korzysta z takich stacków i ciężko jest wtedy o nich coś powiedzieć. Jeśli czujesz, że przeciwnicy są do ogrania, zwłaszcza na turnie i riverze, to powinieneś wkupywać się przynajmniej za taką kwotę.
Głęboki buy-in (ponad 150 big blindów)
Głęboki buy-in to jeden dodatkowy bet w pojedynczej licytacji lub overbet na turnie lub riverze. Obie te możliwości oznaczają, że z głębokim stackiem powinniśmy częściej blefować. Więcej pieniędzy pozwala nam blefować także częściej na początku rozdania. Podobnie rzecz ma się przy overbetach.
Typowy gracz wkupujący się za więcej niż zwykle rzadko korzysta jednak z tej wiedzy. Gra po prostu tak, jak robiłby to z normalnym stackiem. Jeśli jednak opanujesz możliwości dawane przez dodatkowe żetony i wprowadzisz do gry kilka ciekawych blefów, to możesz odkryć prawdziwą potęgę gry deep stackiem.