Pierwsza bransoletka dla kobiety na tegorocznym World Series of Poker powędrowała do zawodniczki znanej jako Kristen Bicknell. Kanadyjka zwyciężyła warty 1500$ buy-inu turniej No-Limit Hold’em Bounty i wygrała prawie 300.000 dolarów.

Bicknell, która studiuje i gra w pokera w wolnych chwilach, ma już na swoim koncie dwie takie błyskotki z festiwalu WSOP. W roku 2013 wygrała bowiem Ladies World Poker Championship (173.922$).

Event, w którym Kristen zdobyła drugie złoto przyciągnął razem aż 2158 zawodników i trwał 4 dni. Oprócz Bicknell na finałowym stole grali tacy mistrzowie World Series jak Norbert Szecsi i Steve Gee.

Shaun Deeb poker wsopSzecsi przegrał jednak tytuł do Bicknell w fazie heads-up, natomiast Gee musiał zadowolić się siódmym miejscem i nagrodą w kwocie 40.000$.

Bicknell zarobiła 290.768$ za triumf i jest to jej największa nagroda w karierze pokerowej. Dodatkowe 9 tysięcy otrzymała za “bounty” – wyeliminowała bowiem 17 zawodników w drodze po złoto.

“To takie nierealne. Jakby to zupełnie nie była prawda. To jak spełnienie marzeń, które się miało od dawna. Kiedy odpada się z eventu to człowiek czuje się tak źle. Kiedy jednak wygrywamy to jest to bardzo dziwne uczucie.” – stwierdziła Kirsten Bicknell po zdobyciu drugiej bransoletki.

Shaun Deeb wygrywa event Seven Card Stud (WSOP) za 1500$

Shaun Deeb jest jednym z najlepszych pokerzystów turniejowych od lat, ale dopiero niedawno przełamał się i w ubiegłym roku zdobył pierwszą bransoletkę World Series of Poker. Na drugą nie musiał długo czekać i rok później pokonał 331 graczy wygrywając turniej WSOP seven card stud. Za niezwykły występ zainkasował właśnie 111.101 dolarów.

30-letni pokerzysta rozpoczynał stół finałowy z drugim co do wielkości stackiem, tylko jeden blind mniejszym niż to co miał chip leader Eugene Katchalov, nawiasem mówiąc były champion tego eventu. Deeb szybko odebrał mu jednak prowadzenie i po kolei eliminował zawodników. Gra ostatniego dnia trwała zaledwie 3 i pół godziny.

źródło: highstakesdb, cardplayer

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.