Will Failla, znany w internetowych grach jako “The Thrill” (Dreszcz) ma na swoim koncie ponad 5 milionów dolarów zarobionych w turniejach pokerowych, ale nigdy nie udało mu się nigdy załapać na złote trofeum WSOP. Niestety przez ostatnie dwa lata karty, które dostawał były bowiem bardzo pechowe.

Failla rok temu w evencie Colossus zajął swoje jedyne płatne miejsce. Był na pozycji 2217 i otrzymał trochę poniżej 1100$. W tym roku mistrz WPT w pierwszych 60 eventach zdobył tylko jedna nagrodę, ale było to piąte miejsce w turnieju no-limit hold’em bounty za 1500$ wpisowego.

Do dnia dzisiejszego Failla odnotował już 35 miejsc w kasie i 669.651 dolarów jeśli chodzi o festiwale WSOP. Cztery z tych miejsc zakończone były na stołach finałowych.

will failla wsop curse pokerFailla trwał od jakiegoś czasu w downswingu, ale dzięki pomocy rodziny i przyjaciół, a w szczególności swojej żony, udało mu się przetrwać ten ciężki okres. Wszyscy motywowali go do gry i starali się przypominać o tym jak działa wariancja.

Magazyn Card Player przeprowadził w środę wywiad z Willem, aby spytać go czy fortuna znowu się do niego uśmiecha.

„Brian Pempus: Wiem, że szło Ci bardzo słabo w czasie ubiegłorocznego festiwalu. Czy miałeś uczucie, że to się nigdy nie skończy?

Will Failla: Tak, ale myślę, że zły urok już minął. Wszystko zaczęło iść po mojej myśli, a za dwa tygodnie rodzi mi się dziecko, więc szczęście nam sprzyja. Wierzę, że będzie dobrze.

BP: Czy finałowy stół przerwał Twoją „klątwę”?

WF: Zabawne jest to, że wiem kiedy poczułem, iż downswing minął. Siedziałem w grze sit-and-go jakiś tydzień temu i zagrałem all-in z A-4, w heads-upie. Oponent sprawdził mnie z . Na flopie pojawiły się . Praktycznie byłem bez szans, więc wstałem i zmierzałem do wyjścia. I nagle okazało się, że na turnie spadł as, a na riverze następny. Pomyślałem: “jasna cholera, klątwą minęła.” Naprawdę tak to odczułem. Jakbym miał przeczucie, że tak będzie. Od tamtego czasu idzie mi całkiem nieźle.

BP: Czy jedno rozdanie wystarczyło, abyś znowu poczuł się w „siodle”?

WF: Tak, choć trochę bolało połamanie mi asów gdy na pięcioosobowym stole byłem chip leaderem. Tak to niestety bywa w pokerze. Kristen Bicknell sprawdziła spory raise preflop. Nie przypuszczałem, że to zrobi. Podbiła do 125.000; ja zrobiłem 375,000, a ona miała tylko 2,7 miliona na początku rozdania. Ja miałem 3 miliony. Sprawdziła mnie z , a na flopie spadły J-10-9, dwa serca. Miałem dwa czerwone asy, na turnie wysypał się król , a potem oboje poczekaliśmy na riverze. Poza tym nie mogę narzekać. Prowadzę spokojne życie i mam nadzieję, że ktoś nadal będzie tam u góry nade mną czuwał.

BP: Jak poradziłeś sobie z downswingiem. Wspominałeś na Twitterze, że asy łamano Ci wiele razy. Jak dawałeś sobie radę i utrzymywałeś dobre tempo gry?

WF: Zabawne, że o to pytasz. Bardzo mocno wspiera mnie moja rodzina. Pobrałem się z moją dziewczyną 2 lata temu i zawsze mogę na nią liczyć. Wspiera mnie i myśli o mnie jako pokerzyście. Nie jest typową żoną, która nie znosi pokera. Wiedziała na co się pisze i jest moją największa fanką i krytykiem. Czy ktoś w to uwierzy czy nie to ona pomogła mi przetrwać trudne okresy. Bez niej wpadałem we wściekłość i miałem ochotę kogoś zabić. W czasie ubiegłego lata asy połamano mi 21 razy. Ludzie nie wierzyli, ale pisałem o tym na blogu za każdym razem (śmiech).

BP: Jesteś bez wątpienia jednym z najlepszych zawodników bez bransoletki. Co zdobycie takowej oznaczałoby dla Ciebie?

WF: Każdego dnia idę pobiegać, jakieś 5-6 kilometrów i myślę sobie: “To może być ten event. Może tym razem uda się zdobyć złoto.” Mam spore nadzieje, modlę się o to i wierzę, że się zdarzy, tylko jeszcze nie wiem kiedy. Mam nadzieję, że już wkrótce. Trenuję i gram. Wiele jest osób, które nie grają już w pokera z jakiegoś powodu. Ja się nie poddaję i walczę dalej o bransoletkę.”

źródło: cardplayer

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.