Jest wiele sposobów, na które wyobrażamy sobie pokera, aby łatwiej było nam mówić o tej grze. Często przedstawiamy sobie karty jako psychologiczny sport, jako matematyczne wyzwanie, psychologiczną batalię pomiędzy oponentami i dostrzegamy elementy, treningu tak aby odsunąć od siebie hazardowe stereotypy. Nie rozmawiamy jednak o tym jak rozmawiamy między sobą o samym pokerze.

W tym artykule skupimy się na pewnej metafizyce gry. Innymi słowy będzie o tym jak mówimy, szczególnie sami ze sobą o pokerze. Język definiuje bowiem granice naszego świata, ponieważ tylko za jego pomocą potrafimy opisać dziejące się wokół nas zjawiska.

Poker to element naszej kultury, stworzony przez nas samych

talk-pokerPo pierwsze i najważniejsze musimy zrozumieć, że poker to element naszej kultury, który w żaden obiektywny sposób nie istnieje. Powstaje do życia tylko wtedy, gdy o nim mówimy, a więc powiązane z nim koncepcje również istnieją tylko w naszym wyobrażeniu. Gdy to zrozumiemy o wiele łatwiej będzie nam pokonać pewne przeciwności na drodze nauki i zastania lepszym zawodnikiem.

W lingwistyce i semiotyce istnieją pojęcia znaku oznaczającego i oznaczanego. Ten ostatni to przedmiot sam w sobie, taki jaki nam się jawi fizycznie lub abstrakcyjnie, natomiast znak go oznaczający to przykładowo słowo na to zjawisko czy też obiekt. To czy dany element rzeczywistości nazwiemy krzesłem, czy też z angielskiego „chair” nie zmienia tego jak dana rzecz prezentuje się przed naszymi oczami.

W pokerze jest podobnie, choć były czasy, gdy przykładowo Dziki Bill Hickok przebijał kogoś i nie nazywało się to 3-betowaniem. Nijak się to nie nazywało, po prostu zawodnicy czasem tak robili. Dzisiaj mówimy o pokerze więcej i częściej, więc pojawił się termin na powtarzające się zjawisko przy stole.

Tłumaczenie języka matematyki na coś co przypomina polski

Obecna  era pokera, na czele ze święcącym triumfy Texas Hold’emem nauczyła nas, że poker to jedno wielkie równanie matematyczne. Teoretycznie da radę je rozwiązać, co Libratus stara się obecnie udowodnić, ale w praktyce nie jest to jednak takie proste, niektórzy twierdzą, że wręcz niewykonalne. Szukamy więc rozwiązania, które sami bylibyśmy w stanie zrozumieć. Matematyka nie jest językiem najwygodniejszym dla ludzi, więc szukamy czegoś bardziej zbliżonego do tego, czym posługujemy się na co dzień.

Tłumaczymy więc symbole i cyfry na język zrozumiały dla nas, ludzi. Kiedy mówimy: “mój przeciwnik ma w zasięgu to, tamto i jeszcze jedno”, to staramy się tłumaczyć matematyczne zakresy statystyczne na język polski. Podbicie do 2.5 big blinda preflop to z kolei przekazujemy matematycznie naszemu przeciwnikowi informacji na temat naszego zasięgu.

Jedynym sposobem połączenia tych dwóch paradygmatów, matematycznego i lingwistycznego, jest wzięcie interpretacji danej sytuacji i wsadzenie ją w jakiś kalkulator oddsów oraz ponowna ewaluacja otrzymanych rezultatów.

Cała sztuka polega na tłumaczeniu matematycznych koncepcji na język polski (czy też jakikolwiek, którym mówimy) i z powrotem. Z czasem proces ten staje się automatyczny i zaczynamy postrzegać świat poprzez statystyczny kod gry. Mówimy językiem pokera jak to mawiają starzy wyjadacze.

Zarządzanie grą mentalną

To jak sami sobie opowiadamy o grze w bardzo istotny sposób kreuje nasze zachowania na stole. Wierzymy we własne słowa, a te z kolei kształtują naszą rzeczywistość. Granice naszego języka wyznaczają granice naszego świata.

Musimy pamiętać, że odpowiedzi na pytania, które sami sobie zadajemy będą zgodne z tym co myślimy o sobie i reszcie świat. Jeśli zastanawiamy się: “czemu wygrywam tak mało turniejów?”, odpowiedź nie będzie pewnie brzmiała: „bo tak działa wariancja”, tylko „bo jestem pechowcem” lub „nie jestem wystarczająco dobrym graczem”.”.

To co komunikujemy na zewnątrz i w środku

Jeśli non stop gadamy o bad beatach, downswingach i ganimy innych graczy za ich zachowanie to budujemy negatywny wizerunek zarówno sobie jak i całej branży pokerowej., a jak wiadomo optymizm to podstawa.

Ludzie mają tendencję do cieszenia się z wygranych i martwienia przegranymi, ale nie gratulują sobie dobrych decyzji zakończonych bad beatem. Mówiąc non stop o pechu nie dopuszczamy koncepcji wariancji do głosu i skazujemy się na porażkę. Pozytywne nastawienie i dostrzeganie piękna gry odzwierciedli się w naszych słowach, jeśli tylko nad tym popracujemy. A to będzie z korzyścią dla nas samych jak i dla pokera.

źródło: pocketfives

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.