[quote](Jeden gracz do drugiego) No to co, all in? Nic innego zagrać nie możesz… Grasz, czy nie grasz? No dawaj… All-in, tak? Call! Tak, oczywiście, że call…
Cooo? Z takim ścierwem wrzucasz? Ahahahahaha….. co za koleś… heh…
No ja pier… Nie, no ku#$a!!! Z takim czymś gra i oczywiście trafia…[/quote]

Powyższa sytuacja, zauważona przypadkiem przez – bądź co bądź – subiektywnie nastawionego do wydarzeń obserwatora, miała miejsce przy okazji pewnej live gierki keszowej. Owego obserwatora, na potrzeby tego artykułu, nazwiemy sobie Panem M.

Na pierwszy rzut oka – Einsteinem być tu nie trzeba – wyłania się nam problem natury mindsetowo – etycznej. Na początek zaczniemy od kwestii moralności.

JAK DAJĄ, TO BIERZ

[quote](Pan M) Zbychu, słuchaj… Tak się nie robi…Widzą, że on już nie kontaktuje, nie wie, co się dzieje… Powinni mu powiedzieć: 'Ty już masz dość na dziś’…[/quote]

Siedzi przy stole gracz zmęczony, upojony (niekoniecznie samą grą, bardziej mieszaniną procentów i bąbelków), sprawiający wrażenie bycia – wskutek wspomnianych okoliczności – tymczasowym bankomatem, jednak ,dzięki wyjątkowo sprzyjającej opiece losu, będący tymczasową wrzutką depozytową.

Jak sugeruje Pan M, moralne, etyczne i ogólnie poprawne zastosowanie zasad kultury i koleżeństwa, powinno skłonić siedzących obok kolegów – przynajmniej niektórych – by uświadomili swojemu kompanowi, że nic dobrego z jego dalszej gry wyniknąć już nie może. W sumie posługiwanie się w tym przypadku słowem 'gra’ jest już nadużyciem. Równie dobrze można by podejmować w tej sytuacji decyzje na podstawie rzutu monetą i – śmiem twierdzić – miały by bardzo podobne EV.

Zgodnie z duchem zasady mówiącej, iż leżącego się nie kopie, można by tutaj przytaknąć, poprzeć i ogólnie zgodzić się z tezą Pana M. Tak też i ja zrobiłem. Ale…

PIŁEŚ – NIE… GRAJ!

Piłeś – nie jedź. Jedziesz? Nie pij! Popularne hasło propagujące trzeźwość kierowców. Jednak co zrobić, gdy ktoś najpierw pije, a potem robi głupoty? W przypadku kierowców następstwem zaniechania przez osoby postronne działań mających na celu powstrzymanie danego 'nabuzowanego’ delikwenta przed złapaniem za 'kółko’, jest – niekoniecznie w pełni świadome – zostanie potencjalnym samobójcą, tudzież mordercą. W takiej sytuacji można także mówić o odpowiedzialności moralnej osób, które nie zareagowały.

Przy pokerze efektem końcowym może być (ale nie musi – to już zależne od czynników zwanych potocznie fartem, skillem we flipowaniu, czutką na board, etc) co najwyżej lżejszy portfel w kieszeni. Jeżeli wcześniej był on dość 'wypasiony’, moglibyśmy powiedzieć o solidnej nauczce na przyszłość. I chociaż zgadzam się tu wciąż z Panem M (tak, w końcu trzy dychy w tyłek mnie już kopnęły jakiś czas temu, więc pewnie jestem po stronie 'dziadów’ a nie 'młodych wilków’, a to się wiąże – a przynajmniej powinno wiązać, tak przynajmniej dziadzio i babunia twierdzili – z innym podejściem do moralności i ogólnie rozumianej kultury), to jednak nie sposób stwierdzić, że mamy w takim przypadku do czynienia z sytuacją czarno-białą.

[quote](Pan M) Ja wiem, że tu każdy patrzy na siebie, na swoje pieniądze, ale to nieładnie, przecież to koledzy…[/quote]

W idealnym świecie, idealnych warunkach i idealnym podejściu graczy, byłoby to dość proste, ale w takowym świecie dana sytuacja by się zwyczajnie nie zdarzyła. Pijany gracz by po prostu nie siedział przy stole. Tak więc – pozostawiając z tyłu utopijne dywagacje – jeżeli już ktoś się decyduje na sączenie napojów wyskokowych przy akompaniamencie rzucanych po stole żetonów, jest on w pełni odpowiedzialny za ewentualne następstwa takiego zachowania. I w sumie ciężko jest taką sytuację oceniać skalą zero-jedynkową. W moim odczuciu najbliżej trafnej oceny jest stwierdzenie, że zarówno dany gracz_fan_procentów jest tu sam sobie winien (w szerszej perspektywie), jak i jego znajomi mogli by zachować się bardziej honorowo. Jednak wątpliwości żadnych nie stwarza mi ocena drugiej z wspomnianych kwestii.

TY CHOLERNY DONKU!

Druga z kwestii, które chciałem tu poruszyć, dotyczy problemu bardziej istotnego, a zarazem często bagatelizowanego przez przeciętnego pokerzystę (mówiąc 'przeciętnego’ nie mam jednak na myśli poziomu umiejętności, żeby nie było…).

Cóż może być lepszego w rozdaniu od skłonienia rywala do wrzucenia swoich żetonów na środek stołu, w dodatku, gdy trzyma on – za przeproszeniem – gówniane karty na ręku, a w dodatku my sami jesteśmy w posiadaniu monstera? Lepsze jest oczywiście tylko holdnięcie danego spota…

Choć wydawać by się mogło, że rozpiszę się teraz o braku logiki w tym, że – między innymi – własnym 'trash talkiem’ prowokujemy potencjalnego dawcę żetonów do błędu, a potem wyzywamy go wprost, czy też słownym rykoszetem, od donków, idiotów, fiszów etc, tylko dlatego, że krupier wyłożył na stół karty wspólne niekoniecznie takie, jakie chcielibyśmy zobaczyć (oczywiście, że takie zachowanie jest całkowicie sprzeczne – jak możemy złościć się na kogoś za to, że zrobił to, czego od niego oczekiwaliśmy?!), to jednak tutaj ważniejszy wydaje mi się problem samego rzucania jakimikolwiek epitetami w stronę innych – przeważnie słabszych – graczy.

Oczywiście (na szczęście!) przy stołach kasynowych takowe zachowanie nie jest tak rozpowszechnione, jak przy ich wirtualnych odpowiednikach (choć efekt końcowy pewnie jest zbliżony). Elementem decydującym jest tu przeważnie 'odwaga’, która rośnie wprost proporcjonalnie do zwiększania się dystansu dzielącego wyzywającego od wyzywanego. Przy okazji grania 'na żywo’ ubliżanie innym za ich 'grę wbrew logice’ ogranicza się przeważnie do epitetów wypowiedzianych w myślach, skrzywionych min i wzmianek skierowanych do gromady kumpli, już po odejściu od stołu, a dotyczących tego, jakiego to 'osła’, 'donka’ czy też 'dawcy, ale farcącego’ nie mieliśmy przy stole.

ZANIECZYSZCZANIE EKOSYSTEMU

Coraz mniej rybek, same regi, 'no money in poker’… Gdy zaczynamy mówić o małym napływie rekreacyjnych graczy, warto się zastanowić, co za to odpowiada. Oprócz takich 'oczywistych oczywistości’, jak psujące wizerunek pokera 'czarne piątki’, problemy natury legislacyjnej czy też zwyczajnie wyczerpanie budżetu pozwalającego na tego typu rozrywkę, jednym z elementów składowych braku nowych hobbystów tego typu rozrywki jest… brak rozrywki.

Swego czasu wspominał o tym także Daniel Negreanu. Jeżeli ktoś, będący typowym okazjonalnym graczem, chcącym po prostu miło spędzić czas przy pokerowym stole, ma być narażony na kwaśne miny, o obrzucaniu wyzwiskami czy też negatywnym komentowaniu poszczególnych zagrań już nie mówiąc, to istnieje spore ryzyko, że takowy potencjalny 'sponsor regsów’ poszuka sobie innego, bardziej przyjemnego zajęcia. 

Niestety – prawdopodobnie jest to bardziej problem naszej epoki, w której ludzie są ogólnie zamknięci w świecie własnych potrzeb i działań nastawionych na bezpośrednie korzyści, a mniej chętni do podejmowania wysiłków mających na celu 'dobro ogółu’. Z tego powodu możemy mówić niejako o 'zanieczyszczaniu ekosystemu’ poprzez własną bierność w działaniach mających na celu 'karmienie ryb’ – oczywiście nie chodzi o odpuszczanie im spotów, by nie przegrywali za dużo, ale właśnie o dbanie w większej lub mniejszej (przynajmniej) mierze, by sama atmosfera przy stoliku była na tyle dobra, aby potencjalny dawca żetonów chciał się pojawić przy nim ponownie.

Podsumowując cały ten wywód – łatwiej posiedzieć w milczeniu, licząc w myślach outy, oddsy i szukać przy okazji tellsów i readów na innych, niż poświęcić trochę swojej uwagi innym, szczególnie przypadkowym graczom, by po prostu uprzyjemnić im ten czas przy stole. Jednak jest to działanie longtermowe, którego nie powinniśmy – moim zdaniem – spychać na margines zagadnień okołopokerowych. Im więcej osób będzie mogło i chciało siedzieć z nami przy stoliku, tym więcej – i łatwiej (!) – pieniędzy będzie przepływało w kierunku profesjonalnych pokerzystów. Takich zależności można by tu wymienić dość sporo, ale konkluzja jest całkiem prosta – każdy z nas ma wpływ – m.in. swoim zachowaniem wobec innych graczy – na napływ (tudzież odpływ) teoretycznych 'fiszek’ do pokerowego ekosystemu. Co z tym zrobimy, zależy już bezpośrednio od nas…

timooo
Redaktor PokerGround.com Pasjonat pokera, uwielbiający grę live, mimo to grindujący 24/7 online. Streamer, komentator pokerowy, gracz, fan rywalizacji wszelakiej.