Wiem, że początkujący gracze często mają obawy przed przełamaniem się i przed wzięciem udziału w pokerowym turnieju, nie domówce, nie nasiadówce, ale w regularnym turnieju rozgrywanym w kasynie. To do Was skierowany jest ten tekst i słowa mojego gościa, którego zaprosiłem dzisiaj do rozmowy.

Filip Lewicki (zdjęcie na końcu artykułu) to młody chłopak, który ma doświadczenie w grze online oraz w koleżeńskich grach na żywo – o szczegółach czytajcie niżej – ale jeszcze nigdy nie miał okazji sprawdzić się w kasynie. Poznałem go na grupie Poker od podstaw, gdy pojawił się i zaczął zadawać pytania związane ze zbliżającym się wówczas festiwalem Poker Fever CUP. I wtedy właśnie przyszedł mi do głowy pomysł na przeprowadzenie z nim rozmowy.

Strach ma wielkie oczy

Jestem przekonany, że takich początkujących graczy jak Filip jest w naszej społeczności cała masa. Podejrzewam, że w samej grupie, która liczy obecnie 2.624 członków, znajduje się wiele osób, które bardzo chciałyby pojechać na pokerowy festiwal, ale z różnych względów tego nie robią, a tylko piętrzą przed sobą, najczęściej, wyimaginowane mury i problemy. Nie krytykuję takiego podejścia, ponieważ sam do niedawna coś takiego przeżywałem, a mój debiut w warszawskiej odsłonie Legalnego Pokera przyprawiał mnie zarówno o ekscytację, jak i o problemy żołądkowe. W końcu – też z różnych względów – do niego nie doszło…

A co będzie jak się pomylę? A co będzie jak [i tu dowolny wirtualny problem]? Wiecie co? Nic nie będzie. Szczególnie w takich miejscach jak pokerowe ligi w ogóle nie powinniście się takimi rzeczami przejmować. Idźcie i bawcie się. Strzelcie sobie piwko czy wróbelka na odwagę i po prostu dobrze się bawcie. Na wygrywanie przyjdzie jeszcze czas.

W kasynie jest podobnie. W kasynie jest nawet łatwiej, bo wiele rzeczy, które w rozgrywkach bez krupiera musicie wykonywać sami, wykona za Was właśnie krupier. Wy właściwie musicie pamiętać tylko o dwóch rzeczach

– podejmujcie decyzje w momencie, kiedy jest Wasza kolej
– i nie zagrywajcie tzw. string betów.

Nawet nie musicie znać znaczenia tego ostatniego terminu, ważne jest, żebyście pamiętali o tym, aby przed dołożeniem żetonów do puli odliczyć sobie żetony przed linią, a potem jednym płynnym ruchem przesunąć je za linię. Inny sposób, który uchroni Was przed popełnieniem błędu, to zaanonsowanie werbalne wysokości zagrania, a potem dorzucenie żetonów do puli – w tym przypadku może to się już odbywać w ratach. I to wszystko! To naprawdę wszystko.

Teraz zapraszam Was już na rozmowę z moim gościem, który miał takie same problemy jak wielu z nas. Już nie ma. Już kasynowy debiut za nim, a jego występ podsumowujemy poniżej.

„Na początku bardzo się stresowałem, ale drugiego dnia stres minął”

– Poprosiłem Cię dzisiaj o rozmowę, bo chciałem usłyszeć zdanie na temat wrażeń z gry na żywo od osoby, która do tej pory nie miała styczności z pokerem kasynowym. Ty zadebiutowałeś na festiwalu Poker Fever CUP, konkretnie to w evencie Poker Fever Starter. Opowiedz o tym, jak Ci poszło.

– Zacząłem grę w czwartek, ale stresowałem się tak mocno, że odpadłem po trzydziestu minutach. Później brałem udział w dwóch flightach startowych Poker Fever CUP i już wtedy dobrze się bawiłem. W piątek grałem dość długo; myślę, że nawet znalazłem się niedaleko tych piętnastu procent fieldu, czyli niedaleko miejsc płatnych. Siedziałem z samymi Polakami i świetnie się bawiliśmy. Z tego, co pamiętam, to odpadłem w starciu 88 na AJ Hejdy. Walet pojawił się na riverze, ale mimo wszystko i tak było super.

– Czego najbardziej boi się gracz, który po raz pierwszy wybiera się do kasyna?

– Odczuwałem stres związany z liczeniem żetonów i puli i z pierwszym występem na żywo w kasynie. Od roku grałem online, gdzie zawsze wszystkie niezbędne informacje podane są jak na tacy. W grze live samemu trzeba tę wiedzę zdobyć, przez co trzeba cały czas zachowywać skupienie i kontrolować wielkość puli, stacki i własne sizingi. Moje obawy związane były również z tym, jak będę zachowywał się w sytuacjach pod presją, jak np. będę dokładał żetony do puli. Wiadomo, że w grze online nie musisz się z niczym kryć, a w czasie występu na żywo wygląda to zgoła odmiennie.

– Co sprawia nowicjuszom największy problem przy organizowaniu wyjazdu do takiego Ołomuńca?

– Największym problemem przy organizowaniu wyjazdu było dla mnie podjęcie decyzji o wybraniu się w tę podróż. Mamy tendencję do odkładania rzeczy na później, tak też było z wyjazdem na Poker Fever. Razem z kolegą chcieliśmy to zrobić, aż w końcu się udało. Okoliczności były sprzyjające, właściwie nie miałem już odwrotu, bo bilet na Poker Fever otrzymałem w urodzinowym prezencie. Klamka zapadła i pojechaliśmy.

– Jak długo musiałeś czekać, aż trema/poddenerwowanie minie? Po jakim czasie zacząłeś odczuwać przyjemność z gry?

– Tremy pozbyłem się dopiero w piątek, gdy grałem po raz pierwszy w Poker Fever CUP. I to też nie od razu. Ciśnienie zeszło ze mnie w chwili, w której wygrałem pierwszą większą pulę. Po tym rozdaniu stack dawał mi większe bezpieczeństwo i zacząłem czuć się pewniej przy stole. A potem z każdym wygranym rozdaniem stres był mniejszy i miałem coraz więcej zabawy. Ciesze się, że trafiłem na bardzo przyjaźnie usposobionych rywali, przez co atmosfera przy stole była bardzo przyjemna.

– Co planujesz zrobić inaczej, gdy wrócisz na Poker Fever lub na inny pokerowy festiwal?

– Myślę, że w czasie tego wyjazdu moim największym problemem była zbyt duża pasywność. Przez zaniżone sizingi nie wygrałem z mocnymi układami tyle, ile mógłbym, gdybym poczynał sobie trochę bardziej śmielej. Strach przed odpadnięciem sprawił, że również moje blefy nie były tak skuteczne, jak mogły być, gdybym tylko nie bał się uderzyć mocniej. Gdy odpadnę z turnieju online, to rejestruję się do kolejnego eventu lub zajmuję się innymi rzeczami. W przypadku, szczególnie pierwszego, występu na żywo zależało mi na tym, żeby jak najdłużej grać i czerpać przyjemność z siedzenia przy stole. Zdecydowanie zabrakło w mojej grze agresji i to będę musiał poprawić, jak wrócę do kasyna.

– Z Twoimi pierwszymi pokerowymi doświadczeniami związana jest niecodzienna historia. To prawda, że grę pokazali Ci koledzy z klubu jeździeckiego? (Filip jest Mistrzem Polski Juniorów w skokach przez przeszkody)

W 100% prawda. W pokera zacząłem grać na zawodach z moimi znajomymi. Po startach często nie ma co robić, dlatego też wzięliśmy sprawy w swoje ręce i zaczęliśmy umilać sobie czas przy zabawie z kartami. Grę polecam wszystkim. Miłośnikom jeździectwa w szczególności powinno przypaść do gustu właśnie kasyno w Ołomuńcu, gdyż zaledwie dwa kilometry stąd znajduje się obiekt, na którym regularnie odbywają się dość duże zawody jeździeckie.

 

Filip Lewicki


– Chrzest bojowy masz już za sobą. Nie było tak źle, prawda? Co poradziłbyś osobom, które z jednej strony chcą przyjechać, z drugiej strony boją się spróbować i kończy się to wszystko tym, że najczęściej zostają w domu?

Strach ma wielkie oczy, ale wszystko jest do przeżycia. Na małych festiwalach polecam chrzest bojowy w turnieju Poker Fever Starter. Jak tam się oswoicie z nowym środowiskiem, to w docelowym starcie będzie Wam znacznie łatwiej.

Korzystając z okazji, chciałbym też z tego miejsca podziękować wszystkim kolegom z Fevera, którzy byli bardzo otwarci i wiele mi podpowiedzieli! Do zobaczenia w niedalekiej przyszłości!

– Dziękuję bardzo za rozmowę

Podsumowanie

To brzmi jak frazes, ale naprawdę to strach ma wielkie oczy, ale jeśli się go odrobinę oswoi, to z czasem robi się on coraz mniej i mniej groźny. I pojawia się wówczas radość i zabawa i myślenie – „Czego ja się, do cholery, bałem?”.

Przy stołach spotkacie różnych ludzi. Jedni mogą być irytujący, inni zupełnie milczący, jeszcze inni będą całkowicie pochłonięci słuchaniem muzyki lub czytaniem książki, ale łączyć będzie ich jedna cecha – w absolutnej większości będą to ludzie przyjacielsko lub w najgorszym razie neutralnie do Was nastawieni. Nikt Was nie będzie krzyczał, nikt nie będzie wyśmiewał jakiś drobnych pomyłek wynikających z „wieku niemowlęcego”. Dominuje postawa „mogę to pomogę”.

Zachęcam Was do tego, abyście jak najszybciej przeszli swój chrzest bojowy. Nie ma nic przyjemniejszego niż  gra live w pokera. Po wszystkim uśmiechnijcie się do siebie, jak będziecie wspominali słowa starego Doro. Powodzenia.

(21:00) Satelita Poker Fever MINI Series + harmonogram festiwalu na majówkę

Skrill

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?