Jeśli chodzi o dyrektorów turniejowych to Matt Savage zajmuje w owych szeregach bardzo prominentne miejsce. Zjeździł kawał świata i nadzorował największe eventy pokerowe jakie kiedykolwiek dane nam było oglądać, a obecnie przygotowuje się do turniejów z serii World Poker Tour na Florydzie oraz do nadchodzącego szczytu Tournament Directors Association Summit, który planowany jest na koniec czerwca. Ostatnio najwięcej mówi się o nim jednak w kontekście pewnego eventu zorganizowanego w jego rodzinnym Los Angeles w kasynie Commerce. Wzbudził on w graczach sporo mieszanych uczuć.

Mistrzostwa California State Poker bo o nich mowa, odbędą się w kasynie Commerce między 28 kwietnia a 14 maja. Savage jako dyrektor turniejowy odpowiedzialny jest za harmonogram eventów na festiwalu, więc to jego tworem jest przewidziany jako drugi na liście (29 kwietnia) turniej za symboliczne 350$ (50$ na opłaty i takie tam), zwany “The Social Experiment,”. Dlaczego pokerzyści robią wokół niego tyle szumu? Stacki są przecież dosyć głębokie – 30.000 żetonów, czyli tyle co majorsach WPT i WSOP, a pula gwarantowana to 100.000$, więc za drobną inwestycję można zgarnąć całkiem konkretne pieniądze.

Nie wszyscy podchodzą jednak do „eksperymentu” entuzjastycznie, a to przez kilka zasad, które wprowadzono do gry, a które zaproponował właśnie Matt, znany ze stworzenia turniejów w formacie re-entry.

Event “The Social Experiment” jest próbą nakłonienia graczy do bardziej społecznych zachowań na stole. Telefony, okulary przeciwsłoneczne, słuchawki i kaptury dozwolone będą tylko poza strefą gry i podczas przerw (Savage dopuszcza możliwość wezwania karetki i tym podobne sprawy, gdyby nie daj Boże komuś się zasłabło podczas gry). Na swojej stronie na Facebooku, Savage pisze nawet, że Commerce “może co najwyżej rozdać graczom zatyczki do uszu, jeśli nie będą mieli ochoty na wsłuchiwanie się w rozmowy i szum na sali.”

Za łamanie zasad Savage przewidział nawet kary. I tak możemy być wykluczeni z trzech rozdań lub z całego okrążenia jeśli nasze przewinienia będą się powtarzać. Takie kary w nieodpowiednim momencie turnieju mogą być dla pokerzystów budujących swoje stacki bardzo dotkliwe.

Większość zainteresowanych uważa, że pomysł jest ciekawy i warty przetestowania, ale przeciwników to nie przekonuje. Jeden z komentatorów porównuje zakaz używania telefonów do tego co w latach 90-tych robiono z palaczami papierosów w kasynach. W tamtym okresie przewidywano, że kasyna i poker bez dymu papierosowego wymrą, ale na szczęście stało się inaczej, po części ze względu na boom gier w internecie. Oponenci „eksperymentu” uparcie twierdzą, że telefony to świetny sposób na „zabicie czasu” i nie będą się socjalizować z konkurencją.

Dawniej zawodnicy skupieni byli bardziej na grze, a na stole okazjonalnie pojawiała się książka czy gazeta. Dzisiaj gracze co chwilę spoglądają na telefony i słuchają muzyki, aby kosztem rozmowy z innymi pokerzystami grać w atmosferze, która najbardziej pomaga im podejmować dobre decyzje.

Nie wiadomo jeszcze ilu zawodników wywodzących się z internetu pojawi się na evencie, ale dla tych, którzy problemów z interakcją z innymi osobnikami homo sapiens nie mają powinno to być coś bardzo przyjemnego. Cokolwiek by się nie działo Savage i ekipa z kasyna Commerce zasługują na uznanie za próbę tchnięcia czegoś innego w skostniałe turnieje pokerowe.

ŹRÓDŁOpokernewsdaily
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.