31-letni mieszkaniec Puerto Rico, który zmarł niespodziewanie w połowie miesiąca zdołał dzięki pomysłowości swoich kolegów od kart załapać się na miejsce w jeszcze jednej domowej grze.

Przyjaciele Henry’ego Rosario Martineza z Barcelonety, małego miasteczka w północnej części Puerto Rico postanowili uczcić jego pamięć organizując domową grę. Zawodnik dostawał nawet karty, które umieszczano w jego dłoni. Przed sobą miał też pokerowe żetony.

henry rosario martinez dead man poker

Według artykułu ze strony univision.com, tego typu „pożegnania” są coraz bardziej popularne w Puerto Rico. “Po raz pierwszy zorganizowaliśmy to u siebie, ale nie ma w tym nic niezwykłego, podobne rzeczy zdarzały się już w innych regionach wyspy” – powiedział właściciel domu pogrzebowego. Ciała są często balsamowane i układane w pozach przypominających to co dana osoba lubiła robić za życia. Martinez podobno lubił także grywać na automatach, ale jego przyjaciele stwierdzili, że poker będzie lepszy.

Według niepotwierdzonych informacji za śmierć Martineza odpowiadały narkotyki. Według innych źródeł miał po prostu problemy z sercem.

Henry Rosario Martinez zmarł w swoim mieście 19 stycznia. Lokalne media spekulowały wtedy, że przyczyną zgonu mogło być celowe zażycie narkotyków w zbyt dużej dawce, ale policja wyklucza samobójstwo.

Brytyjska gazeta The Sun dowiedziała się, że Henry bardzo lubił muzykę Reggaeton i walki kogutów. Co najważniejsze bardzo kochał gry hazardowe. The Sun podaje, że „to ojciec Henry’ego skontaktował się z panem Jose Mendelezem, właścicielem domu ostatniej posługi Eterna Luz i poprosił o zabalsamowanie i przygotowanie ciała tak, aby mógł on zasiąść przy pokerowym stole (zamiast spocząć w trumnie) przed swoim pogrzebem.”

Nadaje to nowe znaczenie wyrażeniu „ręka umarlaka”. Rodzina Henry’ego solidarnie dołączyła do stołu, a lokalny artysta „Kinki” nagrał nawet klip video zatytułowany „Spoczywaj w pokoju, bracie”, w którym pojawiają się ujęcia z gry.

źródło: cardplayer i  highstakesdb

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.