Phil Ivey to bezapelacyjnie najwybitniejszy żyjący pokerzysta. Patrik Antonius jest bogiem pokera online. Phil Galfond to niezwykle utalentowany gracz, szanowany przez nie mniej cenionych rywali. Co ich łączy?

Ta wielka pokerowa trójca, oprócz zdumiewających umiejętności technicznych i niezachwianej kontroli emocjonalnej, charakteryzuje się jeszcze jedną cechą wspólną… każdy z nich lubi trzymać język za zębami.

Enjoy the silence

W 1990 roku na płycie Violator, David Gahan z Depeche Mode śpiewał:

Words like violence
Break the silence
Come crashing in
Into my little word
Painful to me
Pierce right through me…

Jednym słowem – słowa gwałcą ciszę a tego nie lubimy. Albo nam się to po prostu nie opłaca. Bo w ciszy siła. Przeciwnicy nie mogąc znieść milczenia, zaczynają gadać. I sami sobie kręcą powróz na szyję. A my siedzimy spokojnie jak wilk, przyglądający się rannemu cielakowi. Niech się miota.

Wiecie, co robi krab, by dobrać się do ostrygi? Rzuca kamień do uchylonej muszli tak, by ostryga nie mogła zamknąć swoich „ust”. Otwarte usta to zguba. Każdy chyba pamięta bajeczkę o lisie i kruku, który trzymał w dziobie ser, i miał ten swój ser, dopóki nie uchylił dzioba.

Ci, co wiedzą, nie mówią
Ci, co mówią, nie wiedzą
-Lao Tzu

W ciszy słabość?

Zastanówmy się, kto jest obecnie najbardziej gadatliwym pokerzystą na świecie? Nie jest to Ivey, Antonius ani Galfond. Tak, to William Kassouf.

Kassouf, prawnik z wykształcenia, więc może dlatego gęba mu się nie zamyka, był z równym zapałem opluwany, jak adorowany po transmisjach z ostatniego World Series of Poker. Potoku słów używał najczęściej by skłonić swoich przeciwników do spasowania, zagadywał swoje blefy. Wielu wierzy, że taki egzemplarz jak Kassouf jest integralną częścią pokera, a amunicja w postaci denerwującej gadaniny jest z tej samej ładownicy, co zagrania kontynuacyjne, blefy i inne składowe gry.

Patrząc na poczynania Kassoufa, można rzeczywiście uwierzyć, że to w milczeniu jest słabość. Ale spójrzmy teraz na Iveya, Antoniusa i Galfonda. Tu nie ma hałasu.

Dla nich słowa są niepotrzebne, oni zbierają ważne dane w ciszy i używają ich w odpowiednim momencie. Trzymają się z boku rozmów przy stole, obserwują grę. Jak jastrząb – mysz; wyrywają swoje kęsy, nie mając nawet talerza.

Nie jest nadużyciem stwierdzenie, że zazwyczaj jak ktoś nie potrafi kontrolować tego co mówi, nie radzi sobie również z kontrolą samego siebie. Nikt nie powiedział, że to łatwe, język w końcu jest śliski jak wąż w misce oliwy i ciężko go utrzymać…

Rozmowa jak wycieczka do ZOO

Czas na najsłynniejszego gadułę. Phil Hellmuth – chciałoby się napisać Hellmouth. Gdy nie gada – nie ma akcji. U niego gadanie jest akcją.

Kolejna złota myśl – grając w pokera musisz wykorzystywać 100% swojej energii, a gadając o bzdurach wyczerpujesz ją. I znowu Depeche Mode:

Words are meaningless
And forgettable

Słowa są bez znaczenia i nie warte zapamiętania. A o co chodzi z tym ZOO? Akcja przy stole to jak wycieczka na afrykańskie safari ze spluwą przy biodrze. Gadanie to wypad do ZOO. Oczywiście umiejętnie dobrane słowa mogą poprawić grę, dobry żart to jak strzał w ramię. Ale dłuższa gadanina po prostu niszczy grę.

Rozmowa trzyma cię w miejscu

Jak wielu amatorów pragnie, by któregoś dnia zostać zawodowym pokerzystą? A kto z nich tylko o tym gada? Ilu graczy opowiada swoim znajomym, jak to już, już rezerwują bilet do Vegas, by zagrać na WSOP a nigdy nie opuszczają swoich czterech kątów? Nie mogą się ruszyć bo nie mogą przestać o tym mówić.

No ale czyja to wina? Facebook chce wiedzieć, co ci chodzi po głowie. Twitter chce, byś w 140 znakach powiedział światu, co jadłeś na śniadanie. Na pokerowym forum musisz napisać, co sądzisz o tym, że Patrik Antonius został wybrany najseksowniejszym pokerzystą. Sam wypisujesz w internecie niepotrzebne bzdury aż do bólu nadgarstka. Może czas zanurzyć go w kubełku z lodem?

Milczenie jest złotem. Większą kontrolę nad swoim życiem mamy słuchając innych, niż sprzedając ważne czy nieważne informacje całemu światu. Kontrolę nad życiem i w konsekwencji nad grą.

ŹRÓDŁOPokerListings
Blasco
Dziennikarz, archeolog, pokerowy amator ale zawzięty. W branży od ponad 20 lat. Finalista olimpiady polonistycznej, który do dzisiaj nie wie, gdzie powinien stać przecinek. Futbol to Maradona; muzyka - Depeche Mode. Troje dzieci.