John Racener, Martin Staszko, Jesse Sylvia, Jay Farber.
Co łączy wyżej wymienione osoby?
Każdy z nich wygrał podczas finałowego turnieju (Main Event) World Series of Poker ponad 5 milionów dolarów. Żaden nie wszedł w posiadanie tej sumy poprzez wygraną w tym turnieju. Wszyscy wymienieni pokerzyści zajmowali drugie miejsca w tych turniejach w latach 2010-2013.
Do historii przeszli natomiast zwycięzcy – chronologicznie od 2010r. – Jonathan Duhamel, Pius Heinz, Greg Merson i Ryan Riess.
I chociaż nikt nie pogardził by taką kwotą jak pięć milionów 'zielonych’, to z pewnością czwórka pokonanych czuła lekki (spory?) niedosyt, że to nie im przypadł tytuł.
Liczą się tylko zwycięzcy…
Każdego dnia rozgrywanych jest mnóstwo turniejów MTT – zarówno live, jak i online. Oczywiście większość z nich nie jest tak prestiżowa jak ME WSOP, również o zwycięzcach pomniejszych turniejów na co dzień raczej nie usłyszymy nawet w ułamku tyle, ile choćby w naszym kraju ostatnio o Dominiku Pańce. Jednak nie zmienia to faktu, że każdy w takim turnieju chce wygrać i dąży do tego, by zgarnąć nagrodę za pierwsze miejsce. Żaden profesjonalny pokerzysta na pytanie – ’Który chciałbyś być na koniec turnieju?’ – nie odpowie: ’A wiesz, sześćdziesiąty dziewiąty, bo to fajna pozycja…’
Skoro liczy się przede wszystkim wygrywanie, bycie pierwszym, to czy w takim razie jest możliwe, by naszym łupem padł każdy zagrany turniej? Otóż nie. W pokerze – chociaż często podkreślamy, iż umiejętności są najważniejsze – istnieje także dość ważny element szczęścia. To, że ktoś jest lepszym pokerzystą, nie znaczy, iż wygra każde rozdanie z drugim – słabszym od siebie. Ogólnie więc, naszym celem w grze turniejowej powinno być granie jak najlepiej przez cały czas, gdy mamy jeszcze żetony. Czasem efektem takiego podejścia będzie zwycięstwo, a innym razem możemy odpaść bardzo szybko. Jednak tylko poprawna gra w każdej sytuacji daje nam pewność, że w dłuższym terminie, tzw. ’longrunie’, będziemy, grając MTT, także na tej grze zarabiać.
Multi Table Tournament
W poprzedniej części mówiliśmy trochę o turniejach SNG. Czym się różni MTT od SNG?
Przede wszystkim turnieje MTT rozpoczynają się o określonym czasie, a nie wtedy, gdy uzbiera się określona liczba osób (tak jest w SNG). Oczywiście zdarza się, że turniej MTT posiada maksymalny limit graczy (tzw CAP), ale rozpoczęcie turnieju nie jest w żaden sposób od niego uzależnione.
Po uiszczeniu kwoty wpisowej do danego turnieju wielostolikowego otrzymujemy określoną ilość żetonów na start. Zazwyczaj wartość naszego 'stacka’ w stosunku do poziomu początkowego blindów jest jednak sporo większa niż w 'sit and go’. Szczególnie w najistotniejszych turniejach – wirtualnych i tych 'w realu’ – preferuje się spore ilości żetonów i długą rozgrywkę, gdyż to właśnie wtedy najwięcej do powiedzenia mają nasze umiejętności.
Turnieje MTT, podobnie jak SNG, są rozgrywane w takich formułach jak Hyper Turbo, Turbo, Regular. Również ’Slow’, czyli bardzo wolnych, czego w tzw. 'sitkach’ się raczej nie spotyka. Oczywiście długość trwania poszczególnego poziomu blindów, np. w formule turbo, zależna jest również od tego, czy gramy w kasynie, czy on-line. Jako że czas rozegrania pojedynczego rozdania w świecie wirtualnym jest sporo krótszy, niż takiego samego, granego 'na żywo’, tak też poszczególne poziomy blindów 'on-line’ następują proporcjonalnie szybciej. I dlatego właśnie, grając w turnieju 'turbo’ w kasynie, każdy poziom blindów może trwać 15 minut, a tymczasem podobny format rozgrywki udostępniony przez kasyno internetowe będzie miał strukturę blindów pięciominutową.
Samych rodzajów turniejów MTT jest kilka. Poza tym – mówiąc dość skrótowo – granie w nich jest dość specyficzne i wymaga od nas pewnych umiejętności, wykraczających poza samą zdolność przesiedzenia na krześle kilku do kilkunastu godzin. O tym przeczytacie w drugiej części, już dzisiejszego popołudnia!