2012 Poker hall of Fame Inductee Eric Drache

Dave ‘Devilfish’ Ulliott dzielił opinię publiczną za życia i nadal to robi teraz, kiedy gra już w pokera z takimi zawodnikami jak Stu Ungar, Elvis i Bruce Lee.

Ulliott miał bardzo męski i prosty gust. O wiele chętniej rozmawiał o karmieniu piersią, płynach ustrojowych i kobiecych częściach ciała niż o szafkach z Ikei, polityce i cenie benzyny na światowych rynkach. Czasem przypominał Dana Bilzeriana (nie miał jednak bródki i wianuszka kobiet), a niektóre z jego żartów wywoływały rubaszny śmiech.

david uliott poker hall of fame 3Od czasu gdy umarł sporo mówi się o nim przy okazji wymieniania nazwisk z krótkiej listy Poker Hall of Fame 2015. Dyskusja na temat tego czy powinien znaleźć się w hali sław czy nie to już klasyk. Tym milej było w tym tygodniu przysłuchać się opinii dwóch graczy ze skrajnie różnych epok: Daniela Negreanu i Joe Beeversa.

Beevers to pionier, który grywał z innymi pionierami. Jako wpływowy członek Hendon Mob zajmuje niemal kultowe miejsce na łamach pokerowej historii. Członkowie Hendon Mob wyruszyli w poszukiwaniu sponsorów swojej gry w czasach kiedy Daniel Negreanu nie wiedział jeszcze jak się je stek. Ich grupa miała też ogromny wpływ na popularyzację pokera w telewizji.

Człowiek znany jako The Elegance (elegancja) utworzył ostatnio swojego nowego bloga. Znajduje się tam ciekawy artykuł zatytułowany Devilfish i Poker Hall of Fame. 

“Dave ‘Devilfish” Ulliott jest bez wątpienia najbardziej znanym graczem w Wielkiej Brytanii” – pisze Beevers i dodaje: “Jedni robią dobrze to czy tamto, a Dave ‘Devilfish’ Ulliott jest pamiętany za całokształt!”

Sukcesów rzeczywiście nie można mu odmówić. W swoim życiu wygrał 6,2 miliona dolarów. Zdobył też bransoletkę World Series of Poker (WSOP) i tytuł World Poker Tour (WPT), więc na stole z pewnością radził sobie całkiem całkiem.

Beevers mówi tez, że jeśli Devilfish ma dołączyć do hali sław to musi to nastąpić teraz, bo z czasem zostanie trochę zapomniany. Zgadzam się z tą tezą.

Kilka tygodni temu Daniel Negreanu wyraził opinie, że panel decydujący o wyborze powinien przedyskutować kandydatury kobiet i mężczyzn przed podjęciem decyzji. Daniel trafi ze swoim stanowiskiem w samo sedno, jak zwykle.

Beevers kilka razy wspomina o Negreanu w swoim poście na blogu. Szczególnie kiedy Negreanu mówi, że: “Śmierć nie powinna mieć nic wspólnego z tym czy ktoś zostaje wybrany czy nie. Jeśli jury zadecyduje, że to jemu należy się ten zaszczyt to niech tak będzie, ale werdykt nie powinien zapadać przez pryzmat sentymentów.”

Dosyć śmiało można stwierdzić, że kandydatura Devilfisha pojawia się właśnie z tego ostatniego powodu. Z tego co pamiętam nie wysuwano jego kandydatury nigdy wcześniej, a jego nazwisko nie pojawiało się podczas dyskusji. To sentymenty leżą u podstaw tego, że o nim mówimy.

Czy to stanowi jednak jakiś problem?

Czy tak jak radzi Daniel Negreanu powinniśmy usunąć wszelkie sentymenty z procesu podejmowania decyzji?

Jestem członkiem komisji panelowej i zawsze będę z sentymentem patrzył na kandydatów. W zeszłym roku głosowałem na dwójkę osób: Jacka McClellanda i Daniela Negreanu. Ten drugi wybór był prosty. Daniel zasługuje na uznanie za wszystko czego dokonał w swoim młodym życiu. Głosowałem na Negreanu bo gra genialnie na stole, nie ma nic do ukrycia i odegrał wiodącą rolę w propagowaniu naszej ulubionej gry na całym świecie.

Na Jacka głosowałem przez sentyment.

Nigdy go nie poznałem i nie znam się tak bardzo na historii pokera. Nie wiem też dokładnie jaki miał wpływ na pokera. Glosowałem na niego, ponieważ jego nominacja świadczyła o tym, że pewnego dnia powinno się go przyjąć do Poker hall of Fame i ponieważ był ciężko chory.

Chciałem, żeby Jack i jego rodzina mogli świętować jego dokonania jeszcze za jego życia. Chciałem, żeby płakali ze szczęścia, ściskali się i robili zdjęcia, aby później wspominać ten dzień jako jeden z lepszych w ich życiu. To samo po śmierci to nie to samo i przywodzi mi na myśl tumany kurzu przetaczające się po opustoszałym kasynie.

Thor Hansen to kolejny dobry przykład. Powinniśmy świętować dokonania tych mężczyzn i kobiet kiedy są wśród nas. Chrzanić zasady. Nie zapominajmy, że jesteśmy ludźmi. To nie tylko gra karciana. Tworzymy pewną społeczność. Spędzamy ze sobą więcej czasu niż z naszymi rodzinami.

Grałem w pokera z Johnem Juandą. Rozbił mój stack w czasie mojego pierwszego World Series of Poker (WSOP). Nie jestem jednak pokerzystą. Nie mogę opierać swojego wyboru o moją wiedzę na temat jego umiejętności. Wiadomo, wyniki są ważne w tym sporcie. Tylko Ci którzy grają z najlepszymi mogą ocenić kto najbardziej zasługuje na związane z tym honory.

Z Devilfishem nie grałem nigdy. Wiem jednak, że to jak grał w Late Night Poker sprawiło, że zainteresowałem się grą na poważnie. Na pewno wiele kobiet i mężczyzn w Wielkiej Brytanii może powiedzieć to samo. Choćby dlatego powinien w tym roku zostać dołączony do Poker Hall of Fame. My Brytyjczycy patrzymy na to trochę inaczej niż reszta świata. Był jednym z nas.

John Juanda pewnego dnia i tak wstąpi do Poker Hall of Fame. Tak samo będzie z Jennifer Harman, Chrisem Bjorinem, Carlosem Mortensenem i resztą znanych graczy.

Devilfish?

Nie jestem pewien. Wydaje się, że teraz jest dobra pora na niego.

Skoro więc na to zasługuje i sentyment mi nakazuje, to pójdę za jego głosem.

Autorem tekstu jest Lee Davy, dziennikarz pokerowy, członek jury PHOF

źródło: calvinayre

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.