Już niedługo, bo 1 kwietnia, wejdzie w życie nowa ustawa hazardowa autorstwa PiS, a jej zapisy dotyczące blokowania stron hazardowych zaczną obowiązywać od 1 lipca. Państwowy monopol na pokera, który przewiduje nowe prawo, budzi strach w sercach wielu osób związanych z branżą pokerową. Wśród fatalistycznych scenariuszy na przyszłość, w mediach możemy odnaleźć coraz częstsze apele i pomysły, które w założeniu miałyby uratować naszą grę przed upadkiem. Na ile jednak są to pomysły sensowne i racjonalne?

Kłopoty pokera w Polsce mają swoje źródło w bublu prawnym z 2009 roku, który efektywnie odebrał nam możliwość gry na żywo i sprowadził rozgrywki online do szarej strefy. Od tamtego czasu swoją pasję do tej gry odkryło całe nowe pokolenie polskich pokerzystów, dla których obecna sytuacja jest jedyną, jaką znają.

Z absurdalności przepisów zdawał sobie sprawę praktycznie każdy, kto miał jakąś styczność z pokerem. Nie każdy jednak, także w środowisku pokerowym, pragnął zmian, bo zmiany oznaczałyby uregulowanie rynku. Pokerzyści zostali podzieleni na dwie grupy – tych, którzy chcieli legalizacji i akceptowali idące za tym obciążenie podatkami (głównie gracze realnie zarabiający na pokerze), oraz na przeciwników wszelkiego typu regulacji, uważających, że jest dobrze tak, jak jest (w większości osoby z niższych stawek, dla których poker to najwyżej dodatkowy dochód).

Ta druga grupa może teraz odczuwać pewnego rodzaju satysfakcję, bo nowa ustawa nie wpłynie pozytywnie na sytuację pokera w naszym kraju. Jej pokłosie odczuliśmy już w jakiś sposób, gdy Polskę zdecydowały się opuścić Redbet i Everest, a powodem ich decyzji była bezpośrednio nowelizacja polskiego prawa. Nie są to jednak pierwsze roomy, które kiedykolwiek wycofały się z naszego rynku (wcześniej na pewien czas zrobiło to nawet PartyPoker). Nie można wysnuwać pochopnych wniosków, że wszyscy operatorzy, w tym ci najwięksi, zrezygnują z oferowania swoich usług w Polsce.

Należy zauważyć, że znowelizowana ustawa hazardowa nie daje tym podmiotom legalnej alternatywy do działania na polskim rynku. Nie mogą oni, jak np. w Czechach, wystąpić o licencje na oferowanie swoich usług. Monopol ma mieć operator państwowy, który został już przez pokerzystów ironicznie nazwany „Lotto Poker„. Posiada on jednak nikłe szanse na powstanie, a jeszcze mniejsze na prowadzenie efektywnej działalności, bo po prostu nikt ze środowiska polskiej „legalnej” branży hazardowej nie ma odpowiedniego doświadczenia i kompetencji, aby móc taki projekt zrealizować.

Powodów do wpadania w histerię brakuje, ale trudno przeoczyć, że nowa ustawa nie wnosi nic dobrego, a wręcz przeciwnie. Wszyscy chcielibyśmy odpowiednio uregulowanego pokera online i możliwości gry w polskich przystankach znanych festiwali na żywo. Mimo starań kilku organizacji, które za cel stawiają sobie „uwolnienie pokera”, nie zanosi się jednak na wysłuchanie przez rządzących naszych poglądów. W fatalistycznej atmosferze, jaka będzie się pewnie utrzymywała w środowisku przez cały 2017 rok, powstało kilka mniej, lub bardziej poważnych pomysłów na działania, których my jako pokerzyści moglibyśmy się podjąć, aby odwrócić los…

Zjednoczenie – z jakich powodów go nie będzie i dlaczego byłoby pozbawione sensu

W pewnych aktywnych na związanych z pokerem mediach społecznościowych kręgach powstał apel o zjednoczenie całego polskiego środowiska. Założeniem miałoby być stworzenie w naszym kraju czegoś na wzór amerykańskiego PPA (Poker Players Alliance). Taki twór miałby – według autorów pomysłu – pomóc w normalizacji warunków do gry w pokera w Polsce.

Pierwszym błędem, który łatwo wytknąć autorom apelu, jest założenie, że rozwiązania ze Stanów Zjednoczonych możemy przełożyć na polskie realia. W USA poker ma olbrzymią tradycję i byłby popularną grą nawet bez powstania internetowych rozgrywek i bez transmitowanych w telewizji turniejów. Nie trudno więc zbudować zrzeszenia zawodowych pokerzystów i pasjonatów tej gry. Polska rzeczywistość jest zgoła inna, a poker wzbudza zainteresowanie głównie wśród młodych ludzi. Grono polskich pokerzystów jest dalekie od bycia jednolitym – mamy mistrzów wielkich pokerowych festiwali, ludzi, dla których poker online jest w większym lub mniejszym stopniu źródłem utrzymania i graczy rekreacyjnych.

Tą ostatnią grupę prawdopodobnie najciężej byłoby przekonać o walkę w sprawie pokera. Dla nich w tej grze liczy się głównie zabawa i najczęściej nie przykładają oni dużej wagi do istniejącego prawa. Oczywiście tacy gracze zwykle będą zażenowani, gdy w jakiś sposób zetkną się z przepisami dotyczącymi pokera, ale nie wpłynie to na ich chęć do działania. Powód? Oni zyskają na normalizacji najmniej i nie leży w ich osobistym interesie wspieranie rzeczy, które nie miałyby na nich bezpośredniego wpływu.

Wielu utrzymujących się z pokera również nie zdecydowałoby się na wpisanie na listę „polskich pokerzystów”. A nuż mogłoby to stać się powodem jakiś konsekwencji prawnych w przyszłości? Taka postawa byłaby nawet zrozumiała ze względu na specyfikę życia w Polsce.

Co z topowymi pokerzystami? Teoretycznie powinni przejmować się najbardziej, ale czy rzeczywiście tak jest? Stosunkowo rzadko mieliśmy okazje zobaczyć w telewizji naszych najlepszych graczy, a najczęściej działo się to przy okazji jakiś większych sukcesów. Wszyscy znamy ten schemat – goszczący w studio pokerzysta był przedstawiany jako sportowiec, dochodziło do krótkiej wymiany zdań na temat sytuacji pokera sportowego w naszym kraju i na tym się kończyło. Niezwiązany z pokerem odbiorca musiał pomyśleć sobie wtedy „uh, kolejny absurd”, po czym przechodził do normalnego życia.

Kto więc miałby zasilić szeregi polskiej organizacji à la PPA? Chętni oczywiście by się znaleźli, ale należałoby ich liczyć raczej w setkach, niż tysiącach. W takim wypadku to stowarzyszenie nie miałoby sensu, bo nie byłoby nawet w stanie zaskoczyć kogokolwiek liczbami, a to pewnie mogłoby być jedynym z niego pożytkiem.

Nasze środowisko nie jest słuchane przez rządzących, a sytuacja taka nie ma związku z brakiem w nim zjednoczenia. Aktywności, które mogłyby zostać podjęte przez nowo utworzoną organizację, były już podejmowane w przeszłości z marnym skutkiem. Obecnie brakuje w tym względzie pola do efektywnych działań.

A może by tak wyjść na ulice?

Pomysły protestów nie są do końca nowe.  Zakładając, że udałoby się skłonić polskich pokerzystów do wzięcia w nich udziału, a ciężko wyobrazić sobie Sebastiana Malca, niosącego wspólny sztandar z grinderami NL2, co właściwie mogłoby to zmienić? Manifestacje odbywają się codziennie i bardzo rzadko rzeczywiście coś zmieniają. W tym przypadku byłoby jeszcze gorzej, bo liczby i specyfika protestu, czyli rozluźnienie przepisów hazardowych, nie wpłynęłyby na pozytywny odbiór społeczny. Krótka wzmianka w Panoramie nie przyniosłaby legalnemu pokerowi nowych zwolenników.

Realną walkę o dobre regulacje należy raczej pozostawić operatorom pokerowym, a szerzej – firmom z branży hazardu online. To oni posiadają rzeczywisty interes w tym, żeby móc oferować swoje usługi zgodnie z prawem i na jak najlepszych warunkach. Poker online został zalegalizowany w niektórych amerykańskich stanach, ale nie stało się tak, dzięki działaniom PPA, czy jakiegokolwiek innego zrzeszenia. Największe zasługi w tym względzie miały firmy takie jak PartyPoker, PokerStars, 888poker, które potrafiły skutecznie lobbować na korzyść pokera.

W Europie działa już EGBA (European Gaming and Betting Association), która zrzesza największe firmy z branży hazardowej. Celem tej organizacji jest propagowanie rozsądnych regulacji na naszym kontynencie. Należy zauważyć, że posiadają oni lepsze środki do efektywnego wpływu na prawodawstwo w Unii Europejskiej, niż jakakolwiek organizacja krajowa, która miałaby powstać.

Przeciw temu, o co walczy EGBA, są przede wszystkim tzw. „legalni bukmacherzy„, którzy działają na mocy obowiązującego w Polsce prawa. Te twory istnieją na naszym rynku od lat, ale ich udział w nim jest minimalny ze względu na konkurencję ze strony zagranicznych firm. „Legalnym bukmacherom” najbardziej zależy na wejściu w życie znowelizowanej ustawy. Niezwykle korzystnym byłoby dla nich zwłaszcza blokowanie stron konkurencyjnych buków.

Podsumowując, warto stwierdzić, że cała sprawa z nową ustawą nie toczy się jedynie wokół pokera. Nasza gra jest zaledwie małym elementem, a o wyjściu z ram hazardu nie ma co w najbliższym czasie marzyć. Jako pokerzyści możemy tylko czekać na lepsze przepisy w przyszłości. Takie pojawią się na pewno, gdy rządzący, jeśli nie obecni, to następni, dojdą do wniosku, że na monopolu i innych dziwnych rozwiązaniach tylko tracą sporo potencjalnych przychodów z podatków.

Pawel
Ex-gracz/wannabe pro ♠♣ W latach 2016-2021 dumnie współtworzył "pee-gee", czyli najlepszy portal o pokerze. Jeden z głównych producentów poker contentu dla osób polskojęzycznych. Zwolennik uczciwości, prawdy i estetyki, a wielki wróg fałszu, dyskryminacji i ludzi-instytucji ⛔