Pewnie każdy z nas, a zwłaszcza grający MTT, życzyłby sobie co tydzień załapać się na jakiś większy ship. Dla mniej obeznanych z tematem – jest to określenie odnoszące się do przygarnięcia większej ilości playmoney/żetonów w danym turnieju. Stąd określenie „SHIP” ma zazwyczaj pozytywny wydźwięk w społeczności pokerzystów, o ile nie jest wymawiany z zazdrością współgraczy…

ship_tattoo_design_by_hellsdgfsdgsdemondavey-d4gxspd

Idą święta – waiting listy przy sklepowych kasach w obleganych centrach handlowych powoli przypominają te kojarzone z roomem z gwiazdką podczas cyklicznych obchodów jakiegoś tam pierdylionowego rozdania. Niestety, kto chociać cząstowo żyje w wspólnocie rodziny musi liczyć się z takimi lagami podczas przedświątecznych zakupów. A kiedy tu SHIPować? No kiedy?

Także na łamach Pokerground chcemy kultywować tradycję SHIP-ów. Jeżeli nie wchodzisz jeszcze dziennie na nasz portal (nie rozumiemy tego, ale z trudem akceptujemy) lub niedziela to dla Ciebie jedyny dzień, żeby wyrwać się ze szponów hazard.. ehm grindu i zjeść rosołek u babci, SHIP będzie idealny. Pasuje?

W takim razie zapraszam!

[quote style=”1″]

S.H.I.P – subiektywna historia informacji pokerowych

[/quote] [ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Polak potrafi![/ip-shortcode]

1320353016_by_Przemek662

W kończącym się tygodniu mieliśmy przyjemność zaanonsować sporą ilość dobrych występów naszych rodaków na stołach live podczas wielu odbywających się symultanicznie teraz turniei. Tą zimową porą można zasiąść do stołów w naprawdę wielu miejsca, aż żal, że w grę nie wchodzi multitabling. Oferta turniejowa jest zróżnicowana, a nasi prosi i nie tylko żądni przekonwertowania swoich playmoney z realmoney coraz większymi watahami wybierają spośród dostępnych kierunków wyjazdowo-zarobkowych. Praktycznie każdy weekend przynosi nam fajne wyniki w sferze online, gdzie polscy prosi ładują swoje kieszenie regularnie za sprawą mniej lub bardziej optymistycznie grających fishów z całego świata. Do tego już zdążyliśmy się przyzwyczaić. W tym tygodniu natomiast zdobyliśmy: Rygę (4 miejsce) oraz przypomniał o sobie nasz Gwiadkopros Marcin H. robiąc bardzo przyjemny deep w Eurece.

Zawsze ciekawił mnie fenomen dopingowania „naszych” przy stolikach pokerowych. Z jednej strony jasne cieszy dobry występ Polaka w jakimś zagranicznym turnieju z dużą pulą, a z drugiej przeciez jest to tak indywidualny sport, że nachodzą mnie wątpliwości co do sensowności prowadzenia takiego „dopingu”. Temat napewno warty rozważenia i poznania opinii większego audytorium. Jakie jest Wasz zdanie?

[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Chcemy grać live, ale gdzie? [/ip-shortcode]

Chociaż zaplecze kasynowe zawiera w swojej strukturze perełki takie jak Rozvadov, o którym pisałem w swoim blogu tutaj, to tak naprawdę wsłuchując się w opinie polskich prosów, którzy z niejednego pieca bad beaty jedli często spotykam się z opinią, że europejskie kasyna mają wiele mankamentów. W zasadzie jest to temat na osobny artykuł, ale chciał przytoczyć tą wątpliwość w kontekście trudności w tworzeniu nowych miejsc pracy, a zarazem nowych miejsc grindu live. Zarówno europejska strefa rozrywki żetonowej w okolicach Madrytu, jak i kolonia Pokerstarsa za Wielką Wodą oddala się w swojej wizji na powrót na deskę grafika. Szkoda, wielka szkoda…

[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”] Pokerroomowy magiel wzajemnej adoracji.[/ip-shortcode]

Roomy powstają i roomy upadają. Nic nowego, jednak gdy zapowiada się ostateczne rozłożenie na łopatki takiego gracza jak Boss Media, to niektórym pewnie zakręci się łezka w oku. Swego czasu prężnie działający room powoli przeistoczył się z nit-rakeback-whoring place, czyli mówiąc w skrócie zjadający własny ogon twór z praktycznie zerowych fish-ruchem. Wielkie zapowiedzi walki jak równy z równym z takimi tuzami jak Starsy były jednak tylko czczym gadaniem. Nie pierwszy i nie ostatni raz…

bossmedia-badbeatjackpot-1265583euro1

Nietypową receptą na poprawę pokerowej ekologii wykazał się również w tym tygodniu Steve Ruddock. który wykoncypował, że należy usunąć możliwość rywalizowania w najgrubszych nominałach, ponieważ tym samym dochodzimy do sytuacji szybszego torbienia graczy rekreacyjnych. Autor tezy twierdzi, że niżej rybki oddadzą ciężko zarobione pieniądze słabym regom, którzy marząc o lepszym życiu z kolei storbią swoje wygrane wyżej do trochę lepszych regów. Taki łańcuch troficzny, pamiętacie z biologii? Facet chyba nie wierzy w możliwości rybek i ich umiejętność rozpuszczania wpłacanych kapitałów w mgnieniu oka.

tpor

[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Polskie, bo najlepsze, czyli kopanie się w krocze parlamentu.[/ip-shortcode]

U nas jak zwykle drugi – obok brzozy – temat palący media z naszej perspektywy to nieszczęsna ustawa hazardowa. Tym razem dość zdrowo-rozsądkowy pogląd wysunięty przez naszych (tfu.) polityków. Jak się okazuje pieniążki przepływające przez rynek niejasno funkcjonujący w Polsce bardzo chętnie przytuliliby nasi faworyci niezależnie od poglądów politycznych. No przecież dziura sama się nie załata, trzeba coś shipnąć! Dziwne, że jeszcze pan premier i świta nie wymyśliła sobie deputatu na turnieje live, albo nie nakazali instalować oprogramowania pokerowego w tak chętnie i jakże efektywnie wykorzystywanych Ipadach…

[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Jamniczek.[/ip-shortcode]

552890121111-pies-jamnik-goraca-psa--tla

W tym tygodniu jeden z przedstawicieli fińskiej szkoły spazzującego pokera nowoczesnego poskarżył się na robaczki znalezione w swoim komputerze. Zawirusowany komp miałby rzekomo pokazywać przeciwnikowi karty wspomnianego prosa, żeby móc dokładniej oszacować range rywala. Znając karty własne przeciwnika nie jest to juz przecież taki problem, co zazwyczaj. A czy nie łatwiej trojanem zrobić sobie po prostu przelew na konto? Widocznie ktoś chciał pokazać Finowi, jak się gra w pokera… Sprawa w toku póki co, ale Jamniczek dotarł również do innego prosa, tym razem z niedalekiej Danii.

hansen

Gus – bo o nim mowa – twierdzi, że z jego myszką w tym roku działy się rzeczy cokolwiek dziwne. Doświadczony pros przyznał, że w trakcie najbardziej swingowych sesji nie był w stanie stwierdzić, czy chaotyczne klikanie przycisków było jego zasługą, czy konsekwencją napędzanej jakąs tajemniczą, diabelską siłą myszką. Czyżby przyczyna jego niezbyt udanego roku została jednak rozszyfrowana i będzie on kolejnym pokrzywdzonym przez ataki myszko-terrorystów?

(zdarzenia i sytuacje przedstawianie w Jamniczku są niezbyt prawdziwe i zrodziły się w chorym umyśle redaktora, prawdopodobnie w związku z niedzielnym porankiem, po sobotnim wieczorze.)

 

pozdrawiam

 

 

daero