Ray Bitar powraca na pierwsze strony serwisów medialnych. Były szef niesławnego roomu Full Tilt Poker wyprał bowiem miliony dolarów i ulokował je sobie na wyspie Guernsey (mały skrawek raju między Francją i Wielką Brytanią), a teraz, jak informuje stacja BBC pieniądze te są w drodze do Stanów Zjednoczonych.
Bitar korzystał bowiem rzekomo ze wspomnianej wyspy (cieszącej się zwierzchnictwem brytyjskiej monarchini Elżbiety II) jak z prywatnego sejfu. Władze USA porozumiały się jednak z gubernatorem Guernsey i w 2015 roku udało im się namierzyć środki, o których mowa.
W wyniku zawartej przy podziale umowy skarb państwa USA otrzymał 9,5 miliona funtów (czyli około 12,6 miliona USD).
BBC podaje, że władze wyspy zamroziły konta Raya i dostarczyły zapisków z lat 2012-2015, aby rząd amerykański mógł łatwiej przejąć aktywa byłego szefa Full Tilt Poker.
Bitar przyznał się wprawdzie w kwietniu 2013 roku do pogwałcenia ustawy UIGEA (Unlawful Internet Gambling Enforcement Act) oraz defraudacji, ale nie trafił jak można by oczekiwać na lata do więzienia. Sędzia „zlitował się” nad Bitarem, bo ten oczekiwał właśnie na transplantację serca i pobyt za kratkami mógłby okazać się dla niego wyrokiem śmierci. W zamian Ray Bitar oddał 40 milionów dolarów, choć nigdy oficjalnie nie przyznał się do wyłudzenia pieniędzy od graczy.
Po zamknięciu strony około 300 milionów dolarów ze środków należących do pokerzystów zaginęło. 160 należało do graczy z Ameryki. Po złożeniu petycji, oczywiście dopiero po kilku latach, większość (94%) byłych zawodników Full Tilt Poker odzyskało swoje środki.
Petycje zwieńczone sukcesem opiewały jednak tylko na 112 milionów dolarów.