Przy pokerowych stołach można czasami usłyszeć, że karty lubią dym. Wygląda na to, że tak jest, mimo iż zadymione sale do gry są czymś, o czym chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Dziś przyglądam się obłokom, które można wypatrzeć niedaleko od pokerowych stołów.
Przypadek Daniela Negreanu
Oglądam sobie vlogi Daniela Negreanu z Rozvadova. Kanadyjczyk każdego dnia zamieszcza na swoim kanale 20-minutowe filmiki, w których dokumentuje przebieg rywalizacji o zwycięstwo w klasyfikacji Gracz Roku WSOP (POY).
Pierwotnie Negreanu pojawił się w King’s Resort z „panią Negreanu”, czyli z niedawno przezeń poślubioną Amandą Leatherman. Niestety po zaledwie kilku dniach od przyjazdu żona słynnego pokerzysty postanowiła spakować swoje „kredki do piórnika” i wróciła do Las Vegas. Jej decyzja o wyjeździe wcale nie była motywowana tym, że w Rozvadovie nie ma co robić. Pani Amanda opuściła King’s Resort, ponieważ w hotelowym apartamencie dla VIP-ów, warto dodać, że w strefie wolnej od tytoniu, ciągle było czuć papierosowy dym!
Mija kilka dni, aż w końcu Kanadyjczyk, przez tytoniowe wyziewy wentylacyjne, zarywa całą noc. Jego gardło jest, mówiąc kolokwialnie, zawalone. Istnieje realna szansa, że przez to nie wystąpi w evencie za 25.000$, a w pewnym momencie pojawia się nawet „groźba”, że jeśli nic się w tym temacie nie zmieni, to porzuci on plany wygrania tytułu POY WSOP i wróci do Las Vegas. Finał historii jest taki, że King’s Resort znalazło dla niego pokój w innym miejscu i tam na szczęście ten problem nie występuje.
Czy Daniel Negreanu przesadza?
Nie cierpię palenia tytoniu!
Przez kilkanaście lat mojego mieszkania w domu rodzinnym moi rodzice wystarczająco mnie uwędzili. Z tego powodu jestem największym przeciwnikiem palenia tytoniu na świecie. W swoim życiu nie zapaliłem ani jednego papierosa, chociaż koledzy z pokoju z akademika utrzymują, że po ciężkim pijaku kiedyś tam się zaciągnąłem. Jeśli to prawda, to na szczęście tego nie pamiętam i z niemałą satysfakcją stwierdzam, że chociaż raz amnezja po konsumpcji nawilżacza miała swoje pozytywne następstwa.
Czesi poszli po rozum do głowy
To, co działo się w głównym hallu Go4Games Casino, gdy zawitałem tam po raz pierwszy w marcu 2017 roku, wołało o pomstę do nieba. W sobotę, w czasie kulminacyjnego momentu festiwalu, gdy w kasynie znajdowało się najwięcej gości, wyszło się na przerwę obiadową, można było wrócić do stołu z… nikotynowym zatruciem. Na szczęście w Czechach zmieniło się prawo i zakazano palenia tytoniu w miejscach publicznych. Niestety kasyno obchodzi jakoś ten przepis – niektórzy klienci nie zasiądą do gry bez dymka – i w części z automatami i z grami kasynowymi nadal kopci się w najlepsze. Obrzydlistwo…
Z holenderskim oregano jest inaczej
Ten sam Daniel Negreanu, który przeżywa katusze z powodu osób, które palą tytoń w pokojach hotelowych, przypomnijmy, że dzieje się to w strefie wolnej od papierosowego dymu, wychodzi zaczerpnąć świeżego powietrza i… wyczuwa charakterystyczną woń marihuany. Sam przyznaje, że ten zapach mu nie przeszkadza.
Zapach „trawki” można lubić lub nie. Nikt jednak nie powie o nim, że śmierdzi. Ja, jako osoba zupełnie niepaląca niczego, potrafię przebywać w kręgu palaczy zioła i zupełnie mi to nie przeszkadza. Zamieńmy to na papierosy i będę cierpiał jak Daniel Negreanu.
Bez trawy nie będę miał takiej „rozkminki”…
Tajemnicą poliszynela jest to, że pokerzyści palą holenderską włoszczyznę namiętnie. Robią to dosłownie wszyscy – począwszy od światowej czołówki, przez polską czołówkę, stany średnie i szlachtę gołotę. Kiedyś na turniejowej przerwie wychodziło się na papieroska, teraz tłumy graczy wychodzą na papieroska, ale tego magicznego. Jeszcze nie byłem na takim wyjeździe, na którym nie czułbym charakterystycznej woni ziółek wydobywającej się z kasynowej/hotelowej klimatyzacji.
Czy mi to przeszkadza? Nie, chociaż jak się patrzy na takiego „zjarańca”, to aż mi się go żal czasami robi. Te malutkie oczka, ta uśmiechnięta twarz, te nieplanowane zawieszki…
Od palaczy wiem, że odpowiednia dawka marihuany działa na ich umysł korzystnie. Steve O’Dwyer wprost powiedział, że gdyby nie trawka, to nie osiągnąłby nawet części swoich sukcesów. Będąc w Wiedniu, sam widziałem np. Mustaphę Kanita wychodzącego ze swoją „świtą” na szybkie buszki na koncentrację. Coś w tym musi być…
I teraz powstaje pytanie – chyba materiał na kolejny artykuł – czy palenie marihuany powinniśmy traktować jako środek dopingujący w pokerze?
Elektroniczne papierosy
E-papierosy to jedyna furtka do tego, aby palić bez wychodzenia na zewnątrz. Jeśli gracze korzystają z urządzeń, których efektem ubocznym jest tylko bezwonna para wodna, niech sobie przy stołach palą. Jeśli z ust palacza wydobywa się jakaś woń, zapraszamy do strefy dla palących.
Jak mi się chce śmiać, jak słyszę, jak taki wieloletni nikotynista-terrorysta, który zarzucił palenie papierosów, ale przerzucił się na IQOSY, gdy zwróci mu się uwagę, mówi, że to nie śmierdzi. Oczywiście w porównaniu do papierosowego dymu to jest perfuma, ale nie oszukujmy się, to również śmierdzi, tyle że mniej. Nie ma się co oburzać, że obsługa kasyna wyprasza palących to ustrojstwo na zewnątrz.
Epilog
Wokół pokerowych stołów unoszą się opary tytoniu i marihuany, para wodna oraz inne e-obłoki. To chyba najlepszy dowód na to, że lata mijają, a komunał mówiący o tym, że karta lubi dym, nadal pozostaje aktualny. Jako obserwator pokerowej sceny odnoszę wrażenie, że palaczy tytoniu jest coraz mniej (jest!), a przybywa miłośników konopi i osób, które z pomocą e-urządzeń próbują uwolnić się od smolistego dymka.
Będąc na pokerowym wyjeździe, i w każdym miejscu, w którym zaczynacie palić, upewnijcie się zawsze, że oddając się przyjemności/nałogowi nie będziecie przeszkadzali osobom postronnym. Nie bądźcie samolubnymi terrorystami… Peace.