Zwodzenie przeciwnika ma więcej zastosować w grach no-limit. Powód jest prosty – bety są większe i więcej możemy wyciągnąć zysku jeśli sprowokujemy przeciwnika do tego, aby sam zagrał, kiedy to my mamy absolutne nutsy. Dodatkowym plusem jest to, że stajemy się wtedy trudniejszymi pokerzystami do pokonania. Niestety każdy kij ma dwa końce i tak samo jest tutaj. Jeśli zbytnio kombinujemy możemy wpędzić w kłopoty samych siebie.
Trzech zawodników limpuje w grze $2-$5, small blind sprawdza, a ja czekam na big blindzie z . Flop trafiam ładny – . Mam drugą parę i draw do koloru z ósemką. Mały blind, agresywny zawodnik ze stackiem 320$ stawia 15$. Sprawdzam. Nie przeszkadza mi to, że ktoś po mnie sprawdzi, bo dobieram i chcę w tym momencie z szansą na kolor budować pulę na innych zawodnikach ze słabszymi układami. Dwóch graczy sprawdza po mnie bet 15$.
Turn to , mam więc dwie pary. Pan podstępny po raz kolejny zagrywa 15$ do puli, która wynosi już 85$. Jestem zaskoczony małą kwotą i odczytuję ją jako “block bet”. Oponent ma pewnie słaby układ i nie chce niepotrzebnie przepłacać za następną kartę, więc sam ustala niską cenę jej obejrzenia. To dobry moment na blef i przebicie. Niestety przeciwnicy wiedzą o tym i czasem zagrywają mało, aby wymusić raise. Czy tak może być i tym razem? Mały blind jest przebiegły i zdolny do takiego myślenia.
Board się jednak zagęszcza, więc o ile mój przeciwnik nie ma to sporo ryzykuje oddając kolejną kartę za pół darmo przy czterech przeciwnikach. Strit z 7-6 jest możliwy u któregokolwiek z nich, ale agresor raczej nie ma tej ręki. Jeśli ma natomiast seta lub dwie pary to też dosyć dziwnie rozgrywa te układy na tym boardzie. Mam przeczucie, że to jednak blok bet, więc podbijam do 75$. Obaj zawodnicy po mnie foldują.
Ku mojemu zaskoczeniu przeciwnik wsuwa all-in za 290$. Sprawdziłem, a na riverze spadła dwójka bez znaczenia. Mój przeciwnik odwrócił , strita!
I tak oto przegrałem stack! Zdziwiło mnie mocno to jak specyficznie mój przeciwnik rozegrał te rękę. Oczywiście z dwoma parami i drawem do koloru miałem spore szanse, więc trafił na dobry układ, ale nie mógł wiedzieć co mam i sporo rąk w moim zasięgu spasowałoby na tak spory all-in. Gdyby nie przebicie na turnie mój oponent mógłby przegrać z którymś z pozostałych zawodników, więc też ryzykował. Bet 15$ to także strata value, bo przeciwnicy sprawdziliby pewnie więcej.
Mike Caro nazwał takie sytuacje syndromem fantazyjnej gry (ang. fancy play syndrome lub fps). Gracz chce pokazać co to on nie potrafi i gra dziwacznie, chociaż logika dyktuje inaczej. Zdarzyło mi się to nie raz i pewnie macie tak samo. Wyszukiwanie momentów do wykorzystywania słabości przeciwnika to delikatna sztuka, w której łatwo się pogubić, jeśli będziemy zbyt daleko wybiegać przed jego procesy myślowe.
Rozdanie to pokazuje także nietypową sytuację. Kiedy coś na stole Cię zaskakuje to postaw się w sytuacji przeciwnika. Co musi mieć, żeby tak zagrać? Oceń sytuację dobrze i wtedy podejmij decyzję. Czasem się rzecz jasna pomylisz, to naturalne, taki już jest poker.
Jeśli jednak pomyślisz i podejmiesz dobrą długoterminowo decyzję to nic więcej nie możesz sobie mieć do zarzucenia!