Wariancja to matematyczne określenie na odchylenie od normy, bez względu na to, czy jest ono na naszą korzyść, czy też nie. Jeśli ktoś zarabia na pokerze 30$ na godzinę, a winrate ten obliczony jest na podstawie sporej liczby rozdań, to każda kwota wyższa niż wskazana wcześniej to odchylenie od normy, za które prędzej czy później „przyjdzie nam zapłacić”.

Jeśli na typowym rozdaniu zarabiałeś w ciągu ostatnich 100.000 rozdań po 20 centów, to zapewne w trakcie kolejnych 100.000 będzie podobnie (zakładając, że utrzymasz poziom gry na tym samym pułapie). Większa kwota za rękę to po prostu, szczęście, a mniejsza, pech, czyli anomalie, którym lubimy nadawać swojskie nazwy. Nie brakuje też osób, które szukają tu jakichś wzorców, ale takich nie ma. Coś jak Jezus na kominie utworzony z sadzy. Ludzkie oko lubi płatać takie figle i nie ma w tym nic magicznego.

Istotne w opisanym zjawisku jest to, że pokerzyści świetnie radzą sobie z lepszymi wynikami niż dane im jest odnotowywać, nie mają też problemu z przeciętnymi wygranymi, ale jeśli o straty idzie, to już boli nas to do żywego. W emocjach zdarza się graczom obwiniać wszystkie bóstwa świata, swoje pechowe gwiazdy i tym podobne bzdury.

Prawda jest niestety brutalna. Nawet najlepsi na świecie rozgrywają czasem ogromne ilości rąk i wychodzą z nich na zero albo na minus. Long term potrafi bowiem trwać bardzo długo i 100.000 rozdań nie jest tu żadnym wyznacznikiem.

Jeśli poker to dla Ciebie coś nowego i dopiero oswajasz się ze swoim nowym, jakże ekscytującym hobby, to pewnie wariancja jest dla Ciebie nie do zniesienia. Seria przegranych to poważny cios dla naszego ego. Pozytywna wariancja także potrafi podciąć skrzydła, jeśli rzuciliśmy pracę od 8 do 16 po kilku tygodniach udanej gry, po czym okazało się, że regularnie dostajemy łomot, a pani fortuna odwróciła się od nas.

O prawdziwym szczęściu mogą mówić Ci, którym na początku pokerowej kariery idzie po prostu przeciętnie. Dostają oni ze stołu tyle, ile faktycznie (w ramach posiadanych umiejętności) jest im należne.

Zasiadając do pokera tylko na tyle możemy liczyć. Balans, który daje nam realne poczucie tego, ile rzeczywiście możemy wygrywać. Sami z siebie możemy natomiast zapamiętać kilka rzeczy, które są starymi jak świat prawdami pokerowymi:

1. Twój przeciwnik musi czasem wygrać z gorszymi kartami przez jedną czy dwie „fartowne” karty na boardzie, bo inaczej nie miałbyś z kim grać. To tak jak z dzieckiem. Czasem musisz dać mu wygrać, żeby się młody nie zniechęcił. Zaakceptuj to.

2. Poker to gra losowa. Naturalnie w długim okresie umiejętności grają pierwsze skrzypce, ale podczas jednej sesji nie masz wpływu na wynik finansowy, tylko na to, jak dobre decyzje podejmujesz.

3. Życie to nie tylko poker. Jeśli jesteś wygrywającym zawodnikiem, to kasa sama przyjdzie do Ciebie z czasem, a Twoich nerwów szkoda żebyś denerwował się na coś, na co absolutnie nie masz wpływu. Jutro też jest dzień.

Jak mawiał Rocky Balboa: „Nieważne, jak mocno możesz przywalić przeciwnikowi. Ważne, żebyś wstał i walczył dalej bez względu na to, jak mocno on przywali Tobie.”

 

ŹRÓDŁOtreatpokerlikebusiness
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.