O tym, że Polska to kraj absurdów nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Potwierdzeniem mojej tezy z całą pewnością jest wczorajszy proces 41 pokerzystów, którzy zostali postawieni w stan oskarżenia za wzięcie udziału w urodzinowym turnieju pokerowym. Spośród wszystkich zatrzymanych 42 osoby poddały się dobrowolnej karze grzywny w wysokości 500 zł, natomiast pozostali postanowili się zbuntować i sprzeciwić się całej farsie. To właśnie przeciwko tym osobom został wytoczony proces z Art. 109. kks.

Art. 109. Kto uczestniczy w grze losowej, zakładzie wzajemnym, grze na automacie lub grze na automacie o niskich wygranych, urządzonych lub prowadzonych wbrew przepisom ustawy lub warunkom zezwolenia, podlega karze grzywny do 120 stawek dziennych.

Ponad to zgodnie z ustawą o grach hazardowych z 19 listopada 2009 r., wszelkie gry, w których wygrana materialna lub pieniężna zależy od przypadku, powinny być organizowane tylko w kasynach. Jednak najsurowsza kara grozi samemu organizatorowi nielegalnego turnieju oraz Agnieszce T., której zarzuca się pomoc przy jego organizacji (tak… strasznym przestępstwem jest ustawianie stołów i rozkładanie żetonów).  W pierwotnej wersji rozdmuchanej przez media nie wyglądało to wesoło:

Urząd Celny przygotowuje akt oskarżenia. Ireneuszowi G. grożą 3 lata więzienia i 720 tak zwanych stawek dziennego wynagrodzenia, czyli kilkadziesiąt tysięcy złotych. Suma wszystkich grzywien nałożonych na graczy i organizatora turnieju przekroczy 100 tys. złotych.

A jak to się wszystko zaczęło? Pamiętacie? Przecież minęło już tyle czasu. Był październik roku pańskiego 2011, kiedy w telewizjach ogólnopolskich i wszelkiej maść internetowych newsfeedach pojawiły się tego typu nagłówki:

sz1

Ówczesna rzeczniczka Izby Celnej w Szczecinie niejaka Monika W-L poinformowała, że grupa funkcjonariuszy w liczbie ok. 50 ciu doprowadziła do schwytania prawie setki pokerzystów (jak widać część musiała czmychnąć skoro ostatecznie liczba zatrzymanych wyniosła 83), jak wiadomo rozmach w obliczeniach zawsze wygląda dobrze w publicznych komunikatach. Już sam fakt jaki był stosunek (sorry za wyrażenie) liczby praworządnych członków (znowu niefortunnie – sorryx2) służb mundurowych do zatrzymanych wzbudził wtedy niemałe powątpiewanie, co do powagi całej sytuacji. Spróbujmy sobie wyobrazić, jak wyglądają akcję skierowane przeciwko poważniejszym kryminalistom – wyjeżdzają czołgami?

Ów wydarzenie miało swoje miejsce prawie 3 lata temu w jednej ze szczecińskich restauracji, w której Ireneusz G. zorganizował swoje 50 urodziny zapraszając na uroczystość  blisko stu znajomych. Nikt z obecnych na Sali nie spodziewał się, że weźmie udział w akcji rodem z najlepszego filmu sensacyjnego, bowiem uzbrojonych w żetony pokerzystów potraktowano jak groźnych bandytów, a do ich zatrzymania przyczyniła się liczna grupa funkcjonariuszy policji, straży celnej oraz Centralnego Biura Śledczego. Wynik przeprowadzonej akcji jest imponujący, zatrzymano aż 83 podejrzanych, co w policyjnych statystykach robi niemałe wrażenie. Szkoda tylko, że te statystyki trzeba sztucznie podnosić. Akcję policji, jak w dobry filmie akcji, oczywiście uwieczniono na nośnikach cyfrowych, żeby pokazać mężność stróżów prawa i lakoniczne próby obrony słusznie winnych zawodników…Link do archiwalnego materiału TUTAJ. Trzeba przyznać, że lokowanie produktu niezłe, ale nie wiem czy firma Paradise Poker była z tego zbyt zadowolona :)

Jak się to wszystko skończy, tego nie możemy być pewni. Cała sprawa pokazuje jednak kolejny dramat polskiego społeczeństwa, a co przez to rozumiem, opieszałość sądownictwa. Czekanie trzy lata na podjęcie tematu na sali sądowej w tym charakterze zakrawa o kpinę, już nawet nie ze względu na przedmiot sprawy, ale na słabość całego systemu. A przecież można przy okazji zamyśleć się nad sensem takich i podobnych rozpraw, w obliczy makabrycznej ilość poważnych przewin, które czekają w podobnych niekończących się kolejkach na rozpatrzenie. Bezsensowność tych działań można krótko określić jako „śmiech na sali” i nie jest to jedynie metafora, lecz faktyczne zjawisko, które miało wczoraj miejsce na sali rozpraw. Pomimo, że pokerzystom  grozi kara, to znakomity nastrój ich nie opuszczał, śmiali się i rozmawiali w związku z czym sędzia niejednokrotnie musiał ich strofować. Impreza jednym słowem, ale skoro na ławie zasiadał między innymi Poligraf, to jak mogłobyć inaczej…

O całej sprawie piszą także lokalne media, artykuł możesz przeczytać TUTAJ.