Pod wpływem afery hazardowej powołano instytucję do zbierania środków na leczenie nałogowych hazardzistów. Ale od ponad trzech lat nie ma kogo leczyć.
Szpital im. Rydygiera w Krakowie z dotacji otrzymanej z funduszu miał zorganizować 840 godzin zajęć psychoedukacyjnych dla nałogowych hazardzistów. Udało się zorganizować 240. – To nie tak, że nie ma problemu uzależnień od hazardu, bo jest. Najczęściej dotyczy mężczyzn, często tych w wieku ok. 40 lat, całkiem nieźle sytuowanych, którym się wydaje, że karty czy ruletka to niegroźna rozrywka. Ale trafiła nam się także pacjentka uzależniona od drobnych, wydawać by się mogło, opłat za losy w totolotku. Niestety jest problem z dotarciem do tych ludzi i z nakłonieniem ich do leczenia – tłumaczy nam doktor Krzysztof Łabuz, szef poradni uzależnień działającej przy tym krakowskim szpitalu, i dodaje, że obecnie poradnia pomagająca kilkuset uzależnionym ma zaledwie pięciu nałogowych hazardzistów pod opieką.
Nie tylko ta placówka musiała zwracać funduszowi środki na leczenie hazardzistów. Stowarzyszenie Karan zrealizowało zaledwie 46 proc. zajęć, na które podpisało umowę, Centrum Terapii w Gorlicach – 12,5 proc., a Dolnośląskie Centrum Zdrowia Psychicznego na 100 godzin leczenia nałogowych hazardzistów, do których się zobowiązało, znalazło chętnych tylko na 5 godzin. Wojewódzkiemu Ośrodkowi Profilaktyki Społecznej w Łomży w ogóle nie udało się zrealizować żadnej z 10 godz. zajęć warsztatowych.
Konto puchnie
Powołując do życia w 2009 r. Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych, rząd tłumaczył, że oprócz wprowadzenia restrykcyjnej ustawy antyhazardowej pomoże też rozwiązać problem uzależnionych od zakładów i gier. Setki tysięcy nałogowych hazardzistów, jakimi straszyli nas terapeuci i rząd, miały być argumentem do zaostrzenia prawa. Na ich leczenie gry i losy Totalizatora Sportowego obłożono specjalnym 3-proc. podatkiem, z którego wpływy miały być przeznaczane na walkę z problemem. Od tamtej pory co roku na poczet funduszu wpływa po ok. 20 mln zł. Od początku jednak FRPH ma poważne problemy z wydaniem tych środków. Wprawdzie tempo wydatkowania pieniędzy zaczęło wzrastać – w 2011 r. udało się wydać zaledwie 89 tys. zł, w 2011 r. już blisko 5,4 mln zł (z czego na zadania statutowe poszło 4,75 mln), a w tym roku, jak poinformowało nas Ministerstwo Zdrowia, podpisano z beneficjentami 9,4 mln zł, ale to wciąż tylko mała część pieniędzy, którymi dysponuje fundusz. Konto z roku na rok puchnie. Jak wynika z kontroli Najwyższej Izby Kontroli, pod koniec 2012 r. na kontach FRPH leżało około 60 mln zł.
Wieczna organizacja
Okazuje się także, że bardzo duża część beneficjentów funduszu, czyli właśnie ośrodków leczących z uzależnień, nie jest w stanie zrealizować zobowiązań leczenia hazardzistów, jakie podpisały z FRPH. Jak przyznaje nam Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, w latach 2011–2013 odnotowano 33 przypadki zwrotu przyznanych środków na łączną kwotę blisko 140 tys. zł. – Zwroty niewykorzystanych dotacji były spowodowane przeszacowanymi kosztami realizacji zadania przez oferentów, rezygnacją z realizacji umowy lub jej części, a także nieprawidłowymi rozliczeniami zadań – mówi Bąk.
– Działalność funduszu budzi ogromne kontrowersje od samego jego powstania i nie są to kontrowersje polityczne, ale oparte na braku realnych efektów jego działalności. Próbowaliśmy w tym roku już zmniejszyć wpływy z 3 do 1,5 proc. zysków Totalizatora. Niestety spotkaliśmy się z poważnym oporem funduszu, który argumentował, że wciąż jest w fazie organizacji oraz że przeznacza środki na leczenie także innych uzależnień – opowiada poseł Artur Górczyński z Ruchu Palikota, wiceprzewodniczący podkomisji nadzwyczajnej do spraw przygotowania projektu ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych.
Będzie łapanka
Rzeczywiście, jak podał nam resort zdrowia, wsparciem z funduszu w 2012 r. objęto ok. 6 tys. osób, których bezpośrednio dotyczył problem hazardu. Prawie 1700 osób stanowiły osoby z problemem innych uzależnień behawioralnych, np. pracoholicy czy internetoholicy.
Wyjaśnienia Funduszu i Ministerstwa Zdrowia zupełnie nie satysfakcjonują NIK. Izba już po raz trzeci wnioskowała o „rozważenia dalszego funkcjonowania funduszu na dotychczasowych zasadach”.