Są wszędzie i biorą się znikąd. Czasem brzmią dobrze, a innym razem wręcz jak żarty. Gdziekolwiek byśmy nie uciekli dopadną nas i tam. Opinie ludzi, którzy często nie wiedzą nic na temat, na jaki się wypowiadają.

Każdy ma oczywiście prawo do własnej opinii, ale należy pamiętać, że czyjaś opinia niekoniecznie musi być dobrą radą. Prawo do wypowiadania się na dany temat powinni mieć tak naprawdę ci, którzy w danej dziedzinie coś osiągnęli i mają na pewien temat specjalistyczną wiedzę. Wtedy warto ich słuchać. W innym przypadku jest to tylko opinia, ale niekoniecznie trzeba się z nią liczyć.

Czasami dobra rada jest bowiem tak naprawdę drogą po równi pochyłej ku upadkowi. Wszystko przez to, że media dają nam obecnie możliwość swobodnego wypowiadania opinii, nierzadko na tematy, o których nie mamy bladego pojęcia.

Dzisiaj kilka pokerowych rad i opinii, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego.

Pokerowe mity

Wszystko co zarobisz i tak pochłonie rake.
Jeśli przygodę z pokerem zaczynałeś w piwnicy u znajomego, to pewnie na pokrycie kosztów gry nie dawaliście nic. To co przegrał jeden gracz lądowało w całości u innego. W kasynach i card roomach mamy zapewnioną obsługę, jedzenie i napoje, a ponadto nadzór kamer, zawodowych dealerów i tym podobne udogodnienia. ktoś musi za to zapłacić i dać im jeszcze zarobić. Pieniądze na ten cel pobierane są albo z każdego rozdania, albo za udostępnienie miejsca przy stole na dajmy na to godzinę.

Zarobienie na rake i wyjście na plus wymaga umiejętności. Jeśli wszyscy gracze mają je na podobnym poziomie, o na grze zarabia tylko kasyno. Nie ma tu znaczenia, czy wszyscy są słabi, czy dobrzy. Dopiero, kiedy jeden zawodnik jest mocniejszy od innego może być generowany dla niego profit. Jeśli natomiast przewaga ta jest spora, to dasz spokojnie radę zarobić więcej niż wynosi rake. Ciekawe jest także to, że na wyższych stawkach rake nie zabiera już z puli tak dużo i dlatego na high stakes spotyka się tak wielu zawodowych pokerzystów.

JT w kolorze to dobra ręka w hold ’emie.
Był taki moment, kiedy wszyscy uważali, że JTs to potężna broń w pokerze. Niestety tak nie jest. Nie powinno się jej nawet ruszać, jeśli przed nami ktoś podbił i nastąpił reraise. Co więcej w grze na pełnym stole w ogóle nie powinniśmy jej brać pod uwagę na wczesnych pozycjach.

Światowej klasy pokerzyści na kilometr wyczują oszusta.
Najbardziej wyszukane oszustwa, takie jak znaczenie kart, zmowa lub manipulacje kartami są najtrudniejsze do wykrycia. W kasynach mamy system kamer, które wyłapują oszustów, ale nawet najlepsi gracze świata raz na jakiś czas dają się oszukać. Są oni bowiem graczami, a nie specjalistami od bezpieczeństwa w kasynach, dlatego lepiej też moim zdaniem grać w miejscach cieszących się dobrą reputacją, a nie w domu u nieznajomego o szemranej opinii.

„Stop loss” to świetna koncepcja ograniczająca Twoje straty.
Termin stop loss oznacza w skrócie, że wyznaczamy sobie jakąś kwotę po przegraniu której odchodzimy od gry. Niestety metoda ta nie działa skutecznie, no chyba, że rezygnujemy z dalszej rozgrywki ze względów czysto psychologicznych, albo mając świadomość, że prawdopodobnie źle oceniliśmy przewagę nad rywalami na stole. Stop loss hamuje Cię na pewnej kwocie, ale i nie pozwala wygrać nic więcej. Innymi słowy to taki stop loss/stop win. Jeśli grasz dobrze i emocjonalnie radzisz sobie z przegranymi, to możesz grać dalej. W końcu zaczniesz zarabiać i odrobisz straty.

Dobrze jest grać, gdy idzie nam dobrze i rezygnować z dalszej walki na stole, jeśli czujemy, że to nie nasz dzień, ale stop lossy to tylko przerywanie gry, do której i tak powrócimy. Niczym do jednej długiej sesji. O ile więc nie masz rygorystycznych zasad zarządzania bankrollem, to nie okłamuj sam siebie „hamując straty”.

Nie licz żetonów, gdy siedzisz przy stole.
Liczenie żetonów nie przynosi pecha. Daje nam za to informację na temat tego, jak dobrze nam idzie. Fajnie jest wiedzieć, ile wygraliśmy, więc rób to spokojnie. Zawodowcy też nie umieją się przed tym powstrzymać i nie ma w tym nic złego.

Nerwowo zachowujący się gracz najpewniej blefuje.
Osoby blefujące często nauczyły się kontrolować swoje ciała dosyć dobrze i próżno jest szukać u nich oznak zdenerwowania. Co więcej nerwy mogą pojawiać się także u amatorów wtedy, gdy mają oni mocną rękę (oznaka radości i oczekiwania na call).

Dobrzy gracze rzadko robią check czy też call.
Czekanie i sprawdzanie to naturalne zagrania w pokerze. Czasem po prostu nasza ręka jest za silna na fold, ale za słaba na zagrywanie. Jeśli rywal gra agresywnie i blefuje, to często najłatwiej i najbardziej opłacalnie jest czekać i go sprawdzać.

Hold ’em wymaga więcej umiejętności niż seven-card stud.
Nieprawda. Stud jest bardziej złożony, ale i bardziej losowy, więc ma się wrażenie, że czasem przegrywamy sporo, choć podejmujemy dobre decyzje. Odkrycie wszystkich tajników Studa, głównie ze względu na interakcję kart naszych i rywali jest bardzo czasochłonne. W hold’emie karty wspólne są jedynymi widocznymi dla wszystkich, więc łatwiej ocenić, co może mieć przeciwnik. W studzie trzeba zapamiętywać spasowane karty, natomiast w hold ’emie nie wiemy aż do showdownu, co trafiło z powrotem do dealera.

Tak, w seven-card stud gra oczywiście więcej amatorów niż w hold ’ema, ale to tylko dlatego, że takich graczy przyciąga ta odmiana. Nie mówi to nic o tym, jak skomplikowana ona jest.

Po około 100 godzinach los musi się odmienić.

Karty mogą „nie iść po Twojej myśli” i przez rok. Nie ma na to reguły, zwłaszcza, że gramy z różnymi ludźmi, różnymi kartami i o różnych porach. Najlepsi zawodnicy wygrają oczywiście w ciągu roku, ale to ślepy los zdecyduje ile będą na plusie.

baner maksymalny rakeback

ŹRÓDŁOPokerSchoolOnline.com
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.