3d blue background with stock diagramPoker wielokrotnie był już porównywany do giełdy. Nawet nasz rodzimy pokerzysta Marcin „Goral” Horecki w swoich wywiadach często używał takiego stwierdzenia. Najczęściej tego typu porównanie występuje w roli przykładu. Wczoraj na portalu Parkiet.pl znalazł się artykuł, w którym Piotr Zając porównuje pokera do gry na forexie. Czy słusznie?

Profesjonalni pokerzyści dzielą graczy na trzy kategorie – zawodowców, dla których poker jest podstawowym źródłem utrzymania, półzawodowców, dla których pieniądze z gry są ważnym, ale niejedynym dochodem i całą resztę amatorów. Myślę, że podobny podział można zastosować w przypadku rynku forex.

Dlaczego pozwalam sobie na porównywanie rynku walutowego do pokera? Po publikacji ostatnich statystyk Komisji Nadzoru Finansowego, według których na foreksie traci ponad 80 proc. graczy, wielu pseudoekspertów zaczęło nadużywać słowa hazard w odniesieniu do FX. Z pokerem jest tak od dawna – jak ktoś słyszy gra karciana, od razu myśli o hazardzie. Prawda jest jednak taka, że poker to sztuka szacowania ryzyka, a hazard uprawia ten, kto tej sztuki w ogóle nie stara się przyswoić.

Wielkość ryzyka w danej grze zależy tak naprawdę od gracza. Przecież ktoś, kto w Lotto postawi cały swój majątek, jest większym hazardzistą niż ten, który zasiada do pokerowego stołu z kapitałem dobranym według odgórnie przyjętego modelu ryzyka. Podobnie z foreksem – jeśli ktoś zaczyna inwestować nie mając pojęcia o dźwigni finansowej, zmienności kursów i metodach zarządzania wielkością pozycji, ten sam stawia się na przegranej pozycji.

W jednym z polskich tygodników natknąłem się niedawno na artykuł dotyczący ustawy hazardowej. Tekst poświęcony był w znacznej część nowym pomysłom polityków, ale znalazło się tam miejsce na wypowiedzi profesjonalnych graczy. Jednym z nich był człowiek o nicku „uczniak”, którzy w rzeczywistości jest matematykiem i ekonomistą, a zanim zaczął grać w pokera był licencjonowanym aktuariuszem. Z kariery zawodowej zrezygnował, by swoją wiedzę wykorzystać w internetowych kasynach. Dla niego poker to gra strategiczna, gdzie liczą się analityczne umiejętności, szybka kalkulacja i koncentracja.

Jednym słowem – ciężka „harówa„. Jestem gotów zaryzykować tezę, że te 20 proc. graczy na foreksie, którzy zarabiają, to właśnie ci gotowi na ciężką pracę. Bo żeby schylić się po kasę leżącą na rynku walutowym, trzeba się niestety trochę nagimnastykować. Niestety większości graczom wydaje się, że FX przyniesie im fortunę w krótkim czasie, że zaliczą „złoty strzał” i będą finansowo niezależni. Szkopuł w tym, że te strzały najczęściej okazują się samobójcze, a potem KNF straszy nas statystykami.

Nie twierdzę, że forex należy do łatwych rynków, ale daleki jestem od używania w jego kontekście słowa hazard. Ludzie przegrywają na foreksie nie, dlatego, że to rynek jest zły, ale dlatego, że nie zadali sobie trudu, by zdobyć niezbędną do gry wiedzę.