Dlaczego nie wygrywamy Main Eventów Poker Fever Series, a głównie wygrywają je Czesi?
Gdy tak rozmyślałem nieco odnośnie przyszłości cyklu Poker Fever, zupełnie niespodziewanie uderzyła mnie pewna myśl. Dlaczego na sześć edycji dużego Fevera, czyli Poker Fever Series, tylko raz Polak zwyciężył w Main Evencie? W lipcu 2017 roku triumfatorem turnieju głównego został Jakub Chludziński. Od tej pory, mimo iż mieliśmy wiele występów na stole finałowym, kolejne sukcesy nie przyszły. To zrozumiałe, że wynik prezentuje się bardzo „hokejowo” – Polska vs Reszta Świata 1:5.
Dlaczego tak jest? Szybko można odpowiedzieć na to pytanie. Śmiem twierdzić, że będzie to odpowiedź bardzo racjonalna – mała próbka, wariancja, zagraliśmy kilka razy w pokera – dosłownie sześć razy – i ich „racja” częściej wypływała na wierzch.
Abstrahując od małej próbki, w tym wszystkim dziwi mnie jedna rzecz. Czesi, których możemy spotkać w Ołomuńcu, naprawdę nie są mistrzami świata w pokera. Jakub Oliva (zwycięzca z marca 2017) oraz Roman Papacek (zwycięzca z listopada 2017) to są solidni pokerowi rzemieślnicy, pełna zgoda. Reszta triumfatorów, czyli Vlastimil Kuděla, Shachar Yonayov (Izrael) i Miroslav Janek prezentuje najwyżej średni poziom. Gdzie im tam do Kajetana Masiewicza, Kamila Dobosza, Michała Kądzieli czy Bartka Grabowskiego.
W nizinach czeskiego grania, podobnie jak polskiego, jest jeszcze gorzej. Gra się strategią „a nuż dojdzie”, ewentualnie „na pewno nic nie ma”, a że czasami żre, to i zdarza się, że do finałowego stołu dochodzą osoby, które nie dałyby sobie rady na mikrostawkach w grach online.
Miałem żetony
Nie wiem tylko, czy nasi pokerzyści, a mam na myśli tych bardziej doświadczonych, regularnych graczy, którzy mogą pochwalić się sukcesami, czy to w grach online, czy to w turniejach na żywo, nie odpadają z turniejów przedwcześnie trochę na własne życzenie.
Polacy grają w pokera, Czesi „klikają guziki”. Z tego wypływają pewne implikacje strategiczne, a już najbardziej ta główna, właściwie pierwsza przychodząca na myśl – „nie staraj się blefować ryby, tylko maksymalnie często graj value bety”. A wiecie, co najczęściej słyszę, gdy któryś z niezłych graczy z Polski opowiada mi o swojej spektakularnej wysiadce? Podam Wam kilka początków tych łzawych historii. Każda z nich kończy się smutnym finałem, czyli opowieścią o tym, że „miałem żetony”.
Akurat teraz piszę o sytuacjach, które często obserwuję w czasie prowadzenia relacji z festiwali Poker Fever. Jestem jednak przekonany, że sprawa wygląda podobnie w każdym innym miejscu na ziemi, gdzie field w większości składa się z graczy rekreacyjnych.
Do „dziada” trzeba podchodzić po dziadowsku
Jeśli króla traktować trzeba po królewsku, to analogicznie „dziada” traktujmy po dziadowsku! „Dziad” nie wie nic na temat blokerów, zakresów, image’u, a już tym bardziej nie ma pojęcia o modelu ICM. „Dziady” są za to mistrzami świata w udowadnianiu tego, jak bardzo się mylicie, gdy myślicie, że nie ma żadnej możliwości, żeby rywal wykonał sprawdzenie. Trzeba mieć wiarę w „dziada”, tyle że z wektorem skierowanym w drugą stronę, wiarę w to, że ten nigdy nie spasuje. Nie ma co opróżniać całego magazynku, jeśli gracz stosuje strategię – „jak mam cokolwiek, to już nie odkleję się”.
Na takie „egzemplarze” nie ma skuteczniejszej strategii niż pokerowe ABC połączone z modłami do pokerowych bogów o to, żeby przeciwnicy nie trafiali z całym swoim „śmietnikiem”, którym najczęściej dysponują. Nie zaszkodzi również poprosić o łaskę przy flipowaniu, bo bez sukcesów w tej dziedzinie nikt jeszcze nigdy nie wygrał żadnego dużego turnieju.
Nie komplikujcie sobie życia. Grajcie prostego pokera przeciwko takim graczom – co innego, gdy rywalizujecie z kimś, o kim wiecie, że myśli o czymś więcej, niż tylko o sile własnych kart. Może ucierpi trochę na tym Wasza duma – o losie, gdzie tu miejsce na grę w pokera, na finezję i na „klejenie” check-raise’ów na riverze – ale w ogólnym rozrachunku powinniście wyjść na tym lepiej.
Zaproszenie
Zbliża się kolejny festiwal Poker Fever CUP. Dokładnie za miesiąc ponownie zasiądziecie do stołów w Go4Games Casino w nadziei urwania jak największej części z gwarantowanego miliona czeskich koron. Jeśli chodzi o Poker Fever Series, to po cichu mówi się obecnie o terminie grudniowym, ale nie wiadomo do końca, czy z tych planów wyjdzie coś konkretnego. Śledźcie naszą stronę i media społecznościowe. Tam zawsze znajdziecie najświeższe informacje na temat nadchodzących wydarzeń.
Zapraszam już we wrześniu do Ołomuńca na Poker Fever CUP. O miejsca w turnieju głównym grajcie w codziennych satelitach, które odbywają się na PartyPoker.