Jakiś czas temu, podczas pisania książki „Strategies for Beating Small Stakes Poker Cash Games”, Jonathan Little sporo czasu spędzał na stawkach 1$/2$ grając w no-limit hold’em. Nauczył się tam niejednego i gdyby miał coś doradzić swoim rywalom, to powiedziałby, żeby nie przejmowali się pewnym jednym zjawiskiem.
„Na początku jednej z sesji dostałem na środkowej pozycji. Podbiłem do 7$ i grający tight, 50-letni facet odpowiedział all-inem za 60$. Sprawdziłem bez większego namysłu. Oponent pokazał TT. Na boardzie spojrzeliśmy po kolei na A,8,6,4 i T.
Jak dla mnie nie było tu o czym dyskutować. Standardowe zagranie, gdzie nikt nie popełnił żadnego błędu. Inni zawodnicy byli jednak czymś poruszeni. Niektórzy próbowali pocieszyć mnie po bad beacie (as na flopie i dziesiątka na riverze). Kolejność kart nie ma jednak żadnego znaczenia. Zauważyłem, że kilku graczy gratulowało mojemu przeciwnikowi, bo zagrał all-in z gotowym układem, a ja miałem tylko overkarty. Trochę dziwne, bo siła rąk była porównywalna, a stack mojego rywala był niewielki, więc i decyzja łatwa. To, że jeden z nas miał parę, a drugi nie, nie miało znaczenia. Oba układy miały mniej więcej po 50% szans i tyle.
Zaskoczyło mnie jak wiele uwagi gracze przy stole przykładali do puli, w której obaj zawodnicy zagrali all-in z dobrymi rękami za około 30 big blindów. W grach high stakes swingi oscylują wokół 200bb i nikt tego nie komentuje. Na niskich stawkach każda pula warta więcej niż 10 big blindów ma jednak dla ludzi znaczenie. Cały stół zdawał się nie rozumieć, że pokerowe swingi to norma. Skupiali się na tym, aby wyszukać sytuacje, gdzie ich ręka miałaby znaczącą przewagę. Grali przez to przewidywalnie i pozwalali mi na kradzieże wielu małych i średnich pul.
Grając w pokera trzeba zaakceptować to, że raz się przegrywa, a raz wygrywa. Jeśli czekasz tylko na silne układy i nie grasz z niczym innym, to wyblindujesz się i zje Cię rake. Sukces na małych stawkach wymaga, abyśmy czasem zaryzykowali i pokusili się o pule, której najwyraźniej nikt nie chce. Podobnie trzeba umieć złożyć karty, gdy widać, że agresja rywala to oznaka dobrej ręki.
Wyczułem, że ludzie przy moim stole obawiają się przegranej, bo mają przed sobą sporą część wszystkich swoich pieniędzy. To naturalne, że z bankrollem w wysokości 500$ dwieście dolarów będzie dla nas bardzo cenne. Żaden profesjonalista nie czułby się komfortowo ryzykując 40% posiadanych na grę środków.
Pokerzysta musi rozumieć, że dolary, czy też inna waluta na stole to tylko rekwizyt. Bardzo ponętny, ale nie pozwalający nic kupić w danym momencie, a więc bez wartości. Żeton i nic więcej. Zamiast skupiać się na jego monetarnej wartości warto przyjąć myślenie oparte o nasze equity, czyli szanse na wygraną. Jeśli zagrywasz all-in preflop z AA przeciwko , to w długim czasie wygrywasz i wynik pojedynczego rozdania nie ma znaczenia. Moi przeciwnicy smucili się po przegranym w ten sposób all-inie, bo liczyły się dla nich tylko pieniądze, a nie dobre decyzje. Oczywiście, że nawet mając 77% szans przegramy te 23% przypadków. To poker. Moi oponenci nie potrafili tego zaakceptować. To moim zdaniem powstrzymywało ich przed dobrą grą i wspinaniem się po stawakach. Jeśli ktoś przegrywa średnią pulę i martwi się, choć podjął dobrą decyzję, to nigdy nie zostanie prawdziwym pokerzystą.