Phil Galfond podziękował publicznie Danielowi Negreanu za to, w jaki sposób spełnia swoją rolę ambasadora pokera. Wspomniał zdarzenie z 2006 roku, które zapadło mu w pamięć.
Środowisko pokerowe pełne jest świetnych ludzi. Szczególnie gdy chodzi o pokerzystów. Mamy sporo szczęścia, że możemy oglądać grę takich ludzi jak Daniel Negreanu. Wydaje się pewne, że gdyby tworzyć listę najbardziej wpływowych ludzi w branży pokerowej, to Kanadyjczyk wygrywałby bardzo często.
Decydują o tym nie tylko wspaniałe sukcesy (sześć tytułów WSOP, jeden tytuł WPT; wygrane w turniejach live, które wynoszą rekordowe 39.63 mln dolarów), ale też jego zachowanie względem innych graczy, szczególnie amatorów. I właśnie za takie zachowanie podziękował mu Phil Galfond, trzykrotny mistrz WSOP, który w turniejach live wygrał 2.9 mln dolarów. Galfond jest także świetnym graczem cashowym online i live. A do tego wszystkiego ma stronę szkoleniową Run It Once i przygotowuje się do otwarcia pokerroomu online Run It Once Poker.
Wszystko zaczęło się od tweeta, który napisał Daniel Negreanu. Wymienił w nim czworo pokerzystów, co do których branża pokerowa ma szczęście, że są w niej obecni. Na liście znaleźli się Nick Schulman, Maria Ho, Jason Somerville oraz Phil Galfond. Negreanu dodał, że oczywiście takich wartościowych ludzi jest w pokerze znacznie więcej, ale wspomniani gracze przyszli mu do głowy w pierwszej kolejności.
A short list of people poker is lucky to have: @NickSchulman @MariaHo @JasonSomerville @PhilGalfond
So many more, but these four came to mind just now and I wanted to share some love for their contributions to poker.
— Daniel Negreanu (@RealKidPoker) July 3, 2018
Phil Galfond (rocznik 1985) postanowił skorzystać z okazji i podzielić się z Danielem (rocznik 1974) oraz internautami pewną historią, która przydarzyła mu się na początku jego przygody z pokerem, gdy miał 21 lat:
,,Tuż po moich urodzinach, razem z kilkoma przyjaciółmi pojechałem do miasta Tunica w stanie Missisipi, gdzie zagrałem w turnieju WSOP Circuit z wpisowym 10.000$. W tamtym czasie byłem półprofesjonalnym graczem SNG na stawkach 100-200$, więc wpisowe w wysokości 10.000$ było dla mnie bardzo duże, ale od zawsze miałem marzenie o tym, aby rywalizować na ,,dużej scenie”.
Doszedłem daleko w tym turnieju (zakończyłem z min-cashem), a dwa razy byłem na stole z jednym z moich pokerowych idoli, Danielem Negreanu [Kanadyjczyk zwyciężył w tym turnieju – red.]. Na pierwszym stole siedziałem tuż obok niego. Z natury jestem nieśmiały, więc nie odważyłem się nic powiedzieć do supergwiazdy, którą oglądałem przez niezliczoną liczbę godzin na ESPN, a który dokładnie zgadywał karty rywali (ale i tak ich sprawdzał :-) w kolejnych odcinkach programu ,,High Stakes Poker”.
Byłem więc cicho, co trwało jakieś 30 sekund, zanim Daniel powitał mnie przy stole, zapytał o imię, o to, skąd jestem i o wiele innych rzeczy, których nie byłem w stanie zapamiętać, gdy już mu odpowiedziałem.
To było surrealistyczne. Rozmawiałem ze mną, jakbyśmy byli sobie równi – dwóch gości, którzy grają w turnieju pokerowym. Natychmiast poczułem się komfortowo i spędziłem wspaniały czas w tym turnieju”.
Galfond dodaje, że nikt nie zbliża się do Daniela, gdy chodzi o nawiązywanie kontaktów z graczami, którzy grają z nim przy jednym stole. Na koniec Phil napisał: ,,Czytając to i przeżywając to wspomnienie dot. początku mojej kariery przyszło mi do głowy, że mniej lub bardziej żyję dokładnie tym marzeniem, które miałem tyle lat temu. Nie rozmyślam o tym często, ale to cholernie fajne, że regularnie gram z człowiekiem, w którego podziwiałem przez tak długi czas, że czytam coś takiego i czuję się jak ktoś mu równy z powodu tego, jak potraktował mnie od chwili, gdy go poznałem. Dziękuję, Daniel”.
_____
Obserwuj PokerGround na Twitterze
Zobacz także: WSOP 2018: Czy Randall Emmett przesadził ze swoim wejściem w Main Evencie?
_____