Tegoroczny festiwal World Series of Poker, który prawie już przeszedł do historii, zaoferował swoim graczom aż 69 eventów z bransoletkami. Dla gracza imieniem Tom McCormick (na zdjęciu poniżej) zdobycie choćby jednej z nich oznaczałoby spełnienie marzeń całego jego życia.

McCormick ma bowiem 66 lat i pochodzi z Fargo. Na początku lipca miał na swoim koncie już 59 miejsc płatnych WSOP i przegrywał pod tym względem jedynie z Tonym Cousineau (73). Roland Israelashvili również na dzień 3 lipca miał tyle samo podejść do bransoletek co Tom. McCormick rozpoczął lato mając jednak tylko 52 miejsc w kasie. Dzięki swojej doskonałej grze wyprzedził Phila Ivey’ego. Problem w tym, że Phil ma 10 bransoletek, a McCormick ani jednej.

tom mccormick pokerWszystkie te miejsca płatne i stoły finałowe pokazują jak ciężko jest wygrać złote trofeum WSOP. W historii festiwalu przyznano już około 1200 takich złotych cacek. McCormick zrobiłby praktycznie wszystko, aby takie dostać. Oczywiście nie z aukcji internetowej.

Magazyn Card Player miał okazję porozmawiać z nim o walce o upragnione trofeum.

Brian Pempus: Czy możesz nam opowiedzieć jak Ci idzie na tegorocznym festiwalu i co oznaczałoby dla Ciebie zdobycie bransoletki?

Tom McCormick: Tony ma najwięcej miejsc płatnych bez bransoletki, ja mam najwięcej stołów finałowych bez tego trofeum, a w tamtym rankingu jestem drugi. W czasie pierwszych 10 dni docierałem do kasy 4 razy i otarłem się o piąty bubble. Miejsca płatne oznaczają dla mnie dużo, ze względu na mój rekord i to, że jestem w top 20 jeśli o „cashe” chodzi. Grałem sobie ostatnio w turnieju i czekałem na „pękniecie bubbla”, kiedy mały blind zagrał all-in. Byłem na dużym i mogłem sobie spokojnie siedzieć dalej, ale spojrzałem w karty i zobaczyłem KK. Sprawdziłem, a on pokazał A3. Trafił asa na boardzie i odpadłem bez wygranej. Później odnotowałem jeszcze piąte i szóste miejsce oraz siódme. Szło mi naprawdę nieźle. Od 1991 roku marzę o bransoletce, bo pieniądze to nie wszystko. Widocznie inni zawodnicy mają więcej szczęścia niż ja. Staram się jednak nie poddawać i pracuję nad swoją grą. O wiele lepiej gram na przykład teraz w odmiany no-limit.

BP: Czy sądzisz, że jest tak trudno, bo turnieje stały się w ciągu minionych lat bardziej zażarte? Wiadomo, że zawodnikom zdarzają się lata posuchy.

TM: Jest trudno, ale w końcu pewnie zgarnę ze 2 lub 3 (śmiech). WSOP wiele dla mnie znaczy. W styczniu czekam już na harmonogram i jestem podekscytowany. Przed Main Eventem jadę do domu na kilka dni, ale w tym roku zostanę i będę odpoczywał tutaj. Zagram wszystkie eventy.

BP: Czy ludzie rozpoznają Cię jako zdobywcę tak wielu miejsc płatnych?

TM: Jakieś 5 czy 6 lat temu jeszcze mówiłem o tym, że wygrywam, ale nie mam bransoletki. Niektórzy wiedzą. Z kilkoma z nich nadal o tym rozmawiamy. Allen Kessler powiedział, że dogoni mnie z ilością miejsc płatnych. Pod koniec ubiegłego roku rozpoczęliśmy taką naszą małą rywalizację. Najlepsze jest to, że spotkaliśmy się wtedy na finałowym stole: Allen, ja i Tony (śmiech). Fajnie, że w tym roku wystartowałem ostro i zostawiłem Allena z tyłu.

BP: Zastanawiałeś się ile jeszcze lat będziesz grywał we wszystkich eventach z harmonogramu?

TM: Dla mnie to jest jak spa. Ludzie lubią schudnąć sobie na lato, a ja przyjeżdżam tutaj i pocę się w turniejach. W domu zazwyczaj przybywa mi kilka kilogramów, a tu chudnę w oczach. Ćwiczę codziennie i dbam o siebie. Dobra kondycja to podstawa jeśli siadasz to raz do gier 8-game, to do Millionaire Maker. W obu zająłem płatne miejsca. Dobrze się czuję i chwała mi za to. To chyba trochę zabawne, gdy 66-letni facet idzie korytarzem i mija grupy dwudziestolatków. Mama zawsze mówiła mi jednak, że jak mam ochotę gdzieś pójść to mam iść z dumnie podniesioną głową. Nie mam zbyt wielu nałogów, czasem lubię wypić sobie kieliszek wina przed snem. Gdy przestanę przyjeżdżać na WSOP to znaczy, że nie żyje. Na razie chcę wygrać tę bransoletkę i będę wracał każdego roku!

BP: Czy jeśli ją w końcu odbierzesz to zdecydujesz się na emeryturę, aby odejść w blasku chwały?

TM: (Śmiech). Moi kumple od golfa są na mnie zawsze źli kiedy wyjeżdżam na 6 tygodni. Mówią, że jak wygram to wrócę wcześniej, a ja odpowiadam: “żartujecie sobie?” Jak wygram to będę walczył o kolejne złoto. Wątpliwe, żebym zaraz po wygranej odszedł w niepamięć.

źródło: cardplayer

 

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.