Zupełnie niedawno pojawiło się sporo nowych informacji, dotyczących byłego zastępcy dowódcy US StratCom (United States Strategic Command) Tima Giardiany. Ten oficer sił strategicznych, z zamiłowania pokerzysta grający w kasynach na relatywnie niskich stawkach, udowodnił jakiś czas temu, że strategia – przynajmniej w kwestiach pokerowych – nie jest jego mocną stroną.
W zeszłym roku został on posądzony o oszukiwanie przy stole pokerowym. Nie chodzi jednak o podglądanie kart czy wyciąganie asów z rękawa, a o posługiwanie się fałszywymi żetonami pokerowymi. W pierwszej wersji swoich wyjaśnień i przesłuchań stwierdził on, iż znalazł kilka żetonów, voucherów i parę innych rzeczy w męskiej toalecie, po czym zgłosił to do pracownika kasyna, mówiąc, że jeżeli znajdzie się właściciel owych dóbr i będzie w stanie je opisać, ten mu je odda. A że nikt się nie zgłaszał, to pan Giardiana zdecydował się wykorzystać owe żetony
(3 'chipsy’ o wartości $500 każdy) podczas gry. Niestety przegrał je wszystkie do innego pokerzysty. Gdy szczęśliwy zwycięzca owych majętności zgłosił się do kasy, by dokonać wymiany żetonów na gotówkę, kasjer od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Sprawa bardzo szybko wyszła na jaw. Ktoś użył filetowej farby, by zamienić żetony o nominale $1 na podobne, jednak warte 500 razy więcej.
W czym więc problem? Otóż, jak się okazało po weryfikacji nagrań z kamer znajdujących się w kasynie, nie dało się potwierdzić, by wersja oficera Giardiany była zgodna z prawdą. W tym momencie nastąpiło kolejne 'strategiczne’ posunięcie oficera StratCom, który stwierdził, że jednak nie znalazł owych żetonów, ale będąc w toalecie, odkupił je od innego klienta kasyna. Tutaj niestety także pan Tim popełnił błąd, ponieważ po raz kolejny nagranie z monitoringu wykluczyło, by toalecie, w tym samym czasie co domniemany winowajca, przebywał ktokolwiek inny.
Cały incydent kosztował Tima Giardianę więcej, niż tylko zrujnowanie reputacji. Przede wszystkim utracił on – decyzją prezydenta Baracka Obamy – swoją pozycję drugiego oficera dowodzącego siłami nuklearnymi Stanów Zjednoczonych, a co za tym idzie, prawdopodobnie także prawo do świadczeń emerytalnych. Mimo wszystko oficer Giardiana – jako że sprawa wciąż jest w toku – liczy na bardziej pozytywne dla siebie zakończenie całego incydentu. Czyżby miał kolejne strategiczne posunięcie w planie?