Joey Ingram ogłosił rozpoczęcie nowego ruchu, który jest całkowitym przeciwieństwem znanego wszystkim dobrze „More rake is better”.
Każdy, kto w miarę regularnie śledzi wydarzenia na pokerowej scenie, z pewnością zetknął się ze słowami Daniela Negreanu, który wmawiał pokerowej społeczności, że pobieranie wyższego rake’u przez operatorów pokerowych jest dla wszystkich lepsze.
Według Kanadyjczyka zwiększenie rake’u powoduje odwrót od gier graczy regularnych, przez co przy stołach zostaje więcej graczy rekreacyjnych. Konkurencja w gronie osób o podobnych, niewielkich umiejętnościach, sprawia, że każdy z amatorów częściej zalicza wygrane sesje i dłużej pozostaje na stronie, dłużej cieszy się wpłaconym depozytem.
Może i takie założenie nie jest błędne, ale w trakcie szerzenia swojej wizji Negreanu całkowicie pomijał fakt tego, że tak czy tak amatorzy nie skorzystają na zwiększeniu opodatkowania. Wprawdzie nie będą zjadani tak często przez graczy regularnych, którzy opuszczą stronę, ale w rolę ich ciemiężcy wejdzie operator, który równie skutecznie będzie zabijał ich win rate.
Minęło kilkanaście miesięcy od czasu, gdy Negreanu i PokerStars wykonali ruch usprawiedliwiający podniesienie rake’u w grach oferowanych przez największy poker room w zachodnim świecie. Od tego czasu sprawa całkowicie ucichła, a sam Kanadyjczyk w maju bieżącego roku przestał firmować swoją osobą produkt i działania PokerStars.
Joey Ingram staje na czele ruchu „No rake is better”
Mamy przełom sierpnia i września 2019 roku. Od kilku miesięcy w rolę samozwańczego animatora globalnej pokerowej sceny wciela się Rob Yong. Nikt już nie ma żadnych wątpliwości, że Mike Sexton i Tom Waters to tylko „figuranci” w PartyPoker, a najwięcej do powiedzenia w firmie ma własnie Anglik. Yong prowadzi częste konsultacje z graczami w wielu sprawach, które ich dotyczą. Ogłasza zmiany, prezentuje nowości. Ma duży posłuch wśród pokerowej społeczności.
W jednej z ostatnich ankiet Anglik wygłosił tezę, że korzystanie z solverów GTO jest największym zagrożeniem dla przyszłości pokera live i online.
What do you think about the increased use of GTO [Game Theory Optimal) Solvers in poker? I think they are the biggest threat to the future of online & live poker….
— Rob Yong (@rob_yong_) August 30, 2019
Zanim będę kontynuował ten wątek, zatrzymam się na chwilę przy mądrych słowach, które na temat solverów wypowiedział Phil Galfond.
„Solvery są lepszym narzędziem od tych, które mieliśmy 5 lat temu, które były lepsze od narzędzi, których używaliśmy 10 lat temu, które z kolei były lepsze od tych sprzed 15 lat. To nie jest żadna magia. Ciągle musisz grać w pokera.”.
Kontynuując. W rozmowę z Yongiem włączył się Joe Ingram, który większych zagrożeń dla przyszłości pokera upatruje nie w występowaniu solverów, ale występowaniu botów i w polityce pobierania przez poker roomy zbyt dużego rake’u.
„Operatorzy pokerowi, którzy próbują przekształcić pokera online w grę, w której tylko gospodarz gry liczy zyski dzięki ciągłemu podnoszeniu rake’u, są największym zagrożeniem dla przyszłości pokera.”.
Gdy wydawało się, że będzie to tylko jedna z wielu dyskusji dotyczących pokera, jakie możemy śledzić na Twitterze, Ingram wysmarował post o następującej treści.
I am officially starting the No Rake is Better movement
We are a rake activist group committed to creating alternative revenue sources for poker operators in an attempt to minimize rake at specific game types where the rake bb/100 is off the charts.
— Joey Ingram ???????????????? (@Joeingram1) August 31, 2019
„Oficjalnie rozpoczynam ruch o nazwie „No rake is better”. Jesteśmy aktywistami, którzy zaangażowani są w stworzenie alternatywnych źródeł dochodów dla pokerowych operatorów. [Nasz ruch] ma na celu podjęcie próby zminimalizowania pobieranego rake’u w grach, w których w ujęciu bb/100 rozdań jest on absurdalnie wysoki.”.
Ingram ma absolutną rację, gdy mówi, że powodem, dla którego w niektórych grach rake wynosi 30bb/100 rozdań, jest to, że gracze rekreacyjni nie rozumieją, czym jest rake, przez co nie dbają o jego wysokość, a w rezultacie są po prostu wykorzystywani przez poker roomy. Jako przykład Chicago Joey podaje swoje doświadczenia z czasów, gdy ubiegał się o status Supernova Elite. Na PLO50 był przegrywającym graczem – właśnie przez wysoki rake – a na PLO400 wygrywał.
Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać co do słuszności słów Ingrama. Kto nie wierzy, niech zerknie do Holdem Managera czy PokerTrackera, a przekona się, jak wiele pieniędzy oddajmy w formie prowizji operatorom.
Jak bronić się przed wysokimi prowizjami?
- Po pierwsze musimy zacząć zwracać uwagę na to, jak wysoki rake pobierany jest na stronach, na których gramy i grać tam, gdzie są niższe opłaty i wyższy rakeback.
- Po drugie powinniśmy rezygnować ze sprawdzeń przed flopem, które w próżni są dochodowe, ale po uwzględnieniu rake’u wychodzimy w nich na zero lub na minus; oznacza to również to, że powinniśmy również otwierać bardziej selektywnym zakresem, a na otwarcia innych graczy reagować 3-betami lub foldami, które sprawiają, że nie oglądamy tak często flopów.
- To może być trudniejsze, chociaż w bogatszych krajach jest to normą – nasza przygoda z pokerem wcale nie musi zaczynać się od mikrostawek.
Będę obserwował działania Joey’a Ingrama. Jest to postać słyszalna w pokerowej społeczności i sam jestem ciekaw, czy akcja, którą zapoczątkował, przyjmie postać wyłącznie happeningu, czy rzeczywiście konkretnych działań lobbystycznych, dzięki którym dyskusja o wysokości rake’u stanie się przedmiotem debaty publicznej, w której udział wezmą przedstawiciele poker roomów. Na Roba Yonga można liczyć, ale czy na kogoś jeszcze? Trochę wątpię.