Nie na temat. Przede wszystkim – nie na temat pokera, gdyż nie tylko to nas na co dzień interesuje. Będzie o sporcie, będzie o filmie (tudzież serialu), będzie i o muzyce. Byle nie o kartach, flopach, żetonach, 'szipach’ i czymkolwiek, czego być może mamy aż nadto każdego dnia.
Spodziewać się możecie… wszystkiego. Tematów z górnej półki, jak i spraw, błahych, banalnych, kontrowersyjnych – w zależności, co mi akurat wpadnie w ręce.
Gdyby chcieć wymienić największe sukcesy obecnego wieku, w wykonaniu polskich kopaczy, niekiedy – nie wiem czemu – nazywanych piłkarzami, można by to uczynić na jednym wydechu. Wisła Kraków w europejskich pucharach w sezonie 2002/2003, Lech Poznań i Liga Europy sezon 2010, gdyż dwumecz z Bragą w lutym 2011 w niczym nie przypominał tego, co lechici robili w grupie z takimi firmami, jak Juventus czy Manchester City. Reprezentacja? No cóż… Tu jest większy problem. Można mówić, że sukcesem było wyjście z grupy eliminacyjnej do Mistrzostw Europy 2008r, po wygranych z takimi drużynami, jak Portugalia czy Belgia. Również kibice zadowoleni mogli być kilka lat wcześniej, gdy nasi kopacze dostawali się do Mistrzostw Świata 2002r, jako zwycięzcy grupy z takimi potentatami, jak Ukraina, Norwegia, Białoruś, Walia, czy też cztery lata później, z drugiego miejsca w grupie z Anglią, Austrią, Irlandią Północną czy też – ponownie – Walią.
Jak wielkie to były sukcesy, pokazywały dość szybko mecze w samych finałach tych imprez. Dwa spotkania i można się pakować. Na ostatniej imprezie tej rangi było już minimalnie inaczej. Nasi reprezentanci nie musieli pakować tobołków po dwóch meczach, i to wcale nie dlatego, że turniej był rozgrywany w naszym kraju. Mieli jeszcze jakieś szanse na awans. Niestety, skończyło się jak zwykle. Fazę play-off turnieju biało-czerwoni oglądali już tylko w roli widzów.
Dużo więcej by można powiedzieć o sukcesach naszych kibiców, czy też – 'kiboli’. Co ciekawe – przy budowie stadionów na Euro 2012 sporo mówiło się, że jest to także etap walki z bandytyzmem związanym z naszym futbolem. Ktokolwiek w to wierzył? Co prawda, ogromną frustrację i agresję, jaka uwidacznia się wśród pseudo-fanów naszej Ekstraklasy, można by próbować tłumaczyć miernotą, jaką przychodzi nam oglądać na naszym krajowym podwórku. Jednak jest to wytłumaczenie słabsze, niż realizacja założeń taktycznych przez polskie drużyny piłkarskie.
2003 rok i Wrocław, gdzie na ulicach miasta doszło do gigantycznej ustawki, 2004 rok i mecz Ruchu Chorzów z ŁKS Łódź i jedna z największych bijatyk stadionowych w historii śląskiego sportu, rok 2006 i starcia kiboli Legii i Polonii, na koniec sezonu uwieńczone 'świętowaniem’ zdobycia mistrzostwa kraju przez fanów Legii, wyrażone głównie demolowaniem stolicy i walką z policją…
O tego typu sytuacjach można by pisać, i pisać, i pisać… Ostatnio ponownie Legia (sic!), której włodarze mają dość ambicjonalne zapędy, popisała się na nowym, pięknym stadionie. Słaby mecz z Jagiellonią uwieńczony burdami pod koniec pierwszej połowy, w rezultacie doprowadziło to do przerwania meczu i przyznania walkowera dla Jagi.
Jak to jest, że tyle lat w naszym kraju 'walczy się’ ze stadionowym bandytyzmem, a efektów nie widać? Powiedzmy sobie w końcu w prost. Nikt w Polsce nie robi nic w tym temacie. Koniec, kropka. Bez sensu przytaczać przykłady Anglii i tego jak poradzono sobie na wyspach z ekscesami na stadionach. Żyjemy w naszym kraju i tu kibole robią tyle, na ile się im pozwala. Ciężko oczekiwać konkretnych działań w kierunku unormowania zachowań pseudokibiców, gdyż to kosztuje! A jeżeli polski futbol – dość łagodnie ujmując – nie jest rentowny, to po co ładować w ten interes dodatkowe pieniądze? Czy ktokolwiek obecnie liczy, że w najbliższych latach wizerunek polskiej piłki się zmieni? Ja nie dostrzegam ku temu nawet podstaw…
[ip-shortcode type=”headline” color=”#ffffff” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Na co do kina?[/ip-shortcode]
Jako kinomaniak, oglądam prawie wszystko, co się pojawia na dużym ekranie. Czasem zastanawiam się, po co… Coraz ciężej o na prawdę dobre filmy, aczkolwiek zdarzają się i takie. Na co – moim zdaniem – warto wybrać się w najbliższym czasie? Zobaczmy…
14 marca – Ocalony (Lone Survivor) – Dramat wojenny, obsada dość przyzwoita (Whalberg, Kitsch, Hirsch, Foster, Bana). Patrząc na trailery, zapowiada się nawet ciekawie. Tym bardziej, że oparty o prawdziwe wydarzenia.
25 kwietnia – Niesamowity Spider Man 2 (the Amazing Spider-Man 2) – to raczej pozycja tylko dla fanów gatunku, miłośników ekranizacji komiksów, etc. Jeśli mam być szczery, pójdę na to tylko i wyłącznie w nadziei, że producenci tego filmu nie zrobią czegoś równie słabego, jak pierwsza część, po raz kolejny (ocena oczywiście bardzo subiektywna).
23 maja – X-Men: Przeszłość, która nadejdzie (X-Men: Days of Future Past) – oczekiwania co do tego filmu mam bardzo duże, przede wszystkim dlatego, że poprzednie części, w zasadzie jedna po drugiej, podobały mi się bardzo.