Nie na temat
. Przede wszystkim – nie na temat pokera, gdyż nie tylko to nas na co dzień interesuje. Będzie o sporcie, będzie o filmie (tudzież serialu), będzie i o muzyce. Byle nie o kartach, flopach, żetonach, 'szipach’ i czymkolwiek, czego być może mamy aż nadto każdego dnia.
Spodziewać się możecie… wszystkiego. Tematów z górnej półki, jak i spraw, błahych, banalnych, kontrowersyjnych – w zależności, co mi akurat wpadnie w ręce.
[ip-shortcode type=”headline” color=”‪#‎ffffff‬” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Pokój na świecie![/ip-shortcode]

Sławni ludzie, chcąc czasem zachować anonimowość, zmieniają na chwilę nazwiska. Na przykład meldują się w hotelach używając fikcyjnych danych. Albo – tak jak zrobili Stephen King, czy też J.K. Rowling – wydają powieści pod pseudonimami. Richard Bachman w przypadku Kinga, natomiast autorka serii o Harrym Potterze wydała kryminał „Wołanie Kukułki” jako Robert Galbraith. Powody takich działań bywają skrajnie różne.

Niekiedy bywa i tak, że dana osoba udaje się do odpowiedniego dla danego kraju urzędu, by w sposób pełnoprawny dokonać takowej zmiany swoich danych osobowych. I właśnie na jednym takim przypadku chciałbym skupić na chwilę Waszą uwagę.

Sprawa nie jest może nowa, gdyż z 2011 roku, ale też nie była jakoś szczególnie nagłaśniana. Nic zaskakującego, w końcu ludzie ze świata showbiznesu robią na co dzień tyle dziwnych rzeczy, że nawet takie sytuacje nikogo szczególnie nie frapują. Przechodząc do konkretów – dość znany i dobry gracz NBA, zdobywca mistrzostwa z LA Lakers w sezonie 2009/2010, Ron Artest, w przerwie między sezonami latem 2011 roku postanowił podzielić się z innymi własnym zamiłowaniem do dobroci i pokoju na świecie. W jaki sposób to uczynił? No właśnie…

mettaworldpeaceZmienił swoje nazwisko na World Peace. Freak? Heh… To nie koniec. Ron World Peace. Nie, skoro zmieniamy nazwisko, to czemu by nie zmienić od razu imienia. Ron World Peace – to by było zbyt proste. Jakie więc można sobie wybrać nowe imię? W tym przypadku padło na Metta. Nie ma to nic wspólnego z metaamfetaminą, czy też z metą jako finiszem zmagań.  Metta to słowo, które w buddyzmie oznacza bezwarunkową i nie przywiązaną do konkretnych obiektów miłującą dobroć.

Różni są ludzie, a im bardziej zależy im na popularności i zwracaniu na siebie uwagi, tym bardziej szalone rzeczy mogą im przychodzić do głowy. I wszystko byłoby ok (tu pozwolę sobie na zacytowanie jednego z ulubionych skoczków narciarskich: „hehehe hehe hehe hehe hehe”), gdyby nie to, że sam wizerunek Artesta nigdy mi nie pasował do tego, co może się kryć za Metta World Peace. Poniżej znajdziecie filmik z meczu Detroit Pistons z Indiana Pacers (gdzie wówczas grał – znany jeszcze jako Ron Artest – 'MWP’; przy okazji – tylko mnie się to kojarzy z 'MVP’?? sic!), z końca 2004 roku, w którym główną rolę odegrał właśnie nasz – miłujący dobroć i pokój – bohater.

Przepraszam za słabą jakość, ale nie znalazłem nic w lepszej rozdzielczości.

http://youtu.be/AxYwpVuX7HU

Różnie można tłumaczyć takie zachowanie. Wiadomo – adrenalina, zaczepki. Wallace z Pistons w pewien sposób – moim zdaniem – był prowodyrem całego zamieszania i kara jaką został obarczony w moim odczuciu nie odpowiada jego winie (6 meczów zawieszenia). Jednak – mimo wszystko – nic nie może usprawiedliwiać takiego napadu furii, jaki mogliśmy zobaczyć w przypadku Artesta. Nawet jeśli kibic prowokował. Z pewnością fan Pistons nie był bez winy i – choć nie jest to 'politycznie poprawne’ stwierdzenie – dobrze, że się 'dowiedział’, iż nie jest świętą krową. Ale zawodowemu sportowcowi takie zachowanie po prostu nie przystoi. Ba! W ogóle jest to reakcja, której każdy normalny człowiek by się mógł (i powinien) wstydzić. Artest został ukarany zawieszeniem do końca sezonu (opuścił w sumie prawie cały sezon), co wiązało się także z utratą wielu milionów dolarów wynagrodzenia, jakie miał zapisane w umowie z teamem z Indiany.

Ludzie się zmieniają. Czy w takim razie Artest, po tamtych wydarzeniach z feralnego meczu, zwyczajnie przemyślał sobie kilka spraw? A może – zwyczajnie – upłynęło trochę czasu i Ron zmądrzał? Jak dla mnie – ani jedno, ani drugie. Czemu? Metta World Peace! Nie jest to moim zdaniem ani mądre, ani znaczące – w jakimkolwiek sensie. Biorąc pod uwagę, jaką formę prezentuje MWP, wydaje mi się, że najzwyczajniej w świecie musiał szukać innego źródła rozgłosu, gdyż sama gra w Lakersach, to już było za mało. Oczywiście nie zastrzegam sobie prawa do nieomylności. Może macie inne zdanie na ten temat?

[ip-shortcode type=”headline” color=”‪#‎ffffff‬” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Ludogorets! Ludogorets![/ip-shortcode]

ludogoretsPowrót do przeszłości. A konkretnie – do ostatniej niedzieli. W 'Nie na temat’ vol.1 napisałem krótką wzmiankę o w/w bułgarskiej drużynie. Po wygranej w Rzymie z Lazio w pierwszym meczu Ligi Europejskiej, u siebie drużyna z Razgardu zremisował z włochami 3-3 i ostatecznie odstawił ich za burtę. Teraz przyjdzie im się zmierzyć w 1/8 finału z hiszpańską Valencią, która poradziła sobie – lecz nie w imponującym stylu – z ukraińskim Dynamem Kijów. Dynamem, które żadnego meczu nie mogło zagrać u siebie, ze względu na polityczną sytuację, jaka panuje u naszych wschodnich sąsiadów. Valencia jest faworytem bukmacherów. Lazio też było…

[ip-shortcode type=”headline” color=”‪#‎ffffff‬” font=”16″ fontfamily=”Arial” bg=”bghl1-blue”]Rozdanie Oscarów![/ip-shortcode] THE WOLF OF WALL STREETDla tych, którzy nie śledzą na bieżąco informacji ze świata filmu, przypomnienie – dziś Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej (Academy of Motion Picture Arts and Sciences) przyzna te najbardziej prestiżowe nagrody, wybranym przez siebie najlepszym filmom, aktorom, etc. Wśród nominowanych do nagrody najlepszego aktora pierwszoplanowego nie mogło oczywiście zabraknąć Leonardo Di Caprio za rolę w 'Wilku z Wall Street’. Jak myślicie, czy w końcu, przy czwartej nominacji, otrzyma on ową upragnioną statuetkę?

timooo
Redaktor PokerGround.com Pasjonat pokera, uwielbiający grę live, mimo to grindujący 24/7 online. Streamer, komentator pokerowy, gracz, fan rywalizacji wszelakiej.