Od początku tego roku wydarzyło się w pokerze tyle, że można by tym obdzielić kilka lat. Co chwilę jesteśmy świadkami imponujących i emocjonujących chwil.
Kilka tygodni temu Erik Seidel zamieścił tweeta, w którym podsumował, jak znakomitego pokerowego lata byliśmy świadkami. Zwrócił on uwagę na sukcesy świetnych pokerzystów. Mowa o znakomitej formie Justina Bonomo (zdobył drugi i trzeci tytuł w karierze, a przy okazji wygrał turniej za 1 milion dolarów) i Joe Cady (dwa kolejne tytuły i piąte miejsce w Main Evencie), trzeci tytuł Michaela Mizrachiego w turnieju Poker Players Championship (na trzynaście edycji, które rozegrano), kolejne tytuły Shauna Deeba (dwa), Bena Yu, Johna Hennigana i Paula Volpe, a także rekordowy piętnasty tytuł Phila Hellmutha. Niesamowita lista zwycięzców i osiągnięć, a do tego rekordowe frekwencja i pula nagród w całym festiwalu.
What a summer of poker we witnessed. @JustinBonomo extending his better than DiMaggio streak, @cada99 winning 2 bracelets & main FT, @TheGrinder44 w 3rd PC, @shaundeeb & @benyupoker, @paulgees81, Johnny World crushing, @phil_hellmuth #15. Truly unbelievable
— Erik Seidel (@Erik_Seidel) July 19, 2018
Nowe emocje
To dało mi do myślenia i doprowadziło do trochę odważnego wniosku, że być może jesteśmy świadkami najlepszego roku (żeby być dokładnym to na razie ponad siedmiu miesięcy) w historii pokera, gdy chodzi o przeżywane emocje. Piszę to jako człowiek, którego pierwszy kontakt z pokerem miał miejsce dwanaście lat temu, a który ma za sobą także sześć lat pracy w mediach pokerowych.
Pierwsza taka myśl o wspaniałym roku nie pojawiła się u mnie wraz z wielkimi tegorocznymi sukcesami Justina Bonomo. To zasługa Triton Super High Roller Series w Czarnogórze, który rozegrano w maju. Dla mnie to nowa jakość w pokerze. Organizatorzy nie wymyślili noc nowatorskiego, ale jednocześnie cała oprawa tego festiwalu była na znacznie lepszym poziomie niż to, co widziałem dotychczas. Choćby tak banalna kwestia, którą są grafiki pokazujące akcję przy stole. Zdecydowanie wolę ich podejście niż np. to, co stosuje EPT.
Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie odmiana short deck. Pamiętam luty 2016 roku, gdy iPoker wprowadzało do swojej oferty format pod nazwą 6+ Hold’em, czyli to, co obecnie znamy pod nazwą short deck (lub też Triton Hold’em, jak nazywają to organizatorzy tego cyklu, co swoją drogą jest bardzo sprytnym posunięciem marketingowym). Wtedy wielkiej kariery to nie zrobiło. Wystarczyło jednak kilkadziesiąt godzin transmisji grubych gier cashowych i turniejów w tę odmianę, żeby zachwyciła się nim duża część pokerowej społeczności. Ten format jest idealny do transmisji telewizyjnych.
Dwie niedziele temu miałem przyjemność trochę komentować z „Kapustarym” finał turnieju w short decka, do którego wpisowe wynosiło ok. 127.000$. I oglądało się to, a także komentowało bardzo dobrze. Na stole ciągle coś się działo. Usunięcie dwójek, trójek, czwórek i piątek z talii mocno zmienia dynamikę gry. Jak powiedział Ben Lamb, „musisz [ryzykować] cały swój stack znacznie częściej niż w innych grach. Musisz oglądać dużo flopów. Są pasywniejsze sposoby gry, w tym limpowanie, ale ta odmiana to gra akcji”.
Moim skromnym zdaniem short deck będzie tylko zyskiwać na popularności, a pomógłby w tym turniej na WSOP. Przydałoby się też wprowadzenie short deck do oferty PartyPoker oraz PokerStars. Jeśli chodzi o ten drugi pokerroom to niestety wydają się bardziej zainteresowani rozwijaniem gier w stylu Unfold i Showtime, a nie czymś, co naprawdę mogłoby przyciągnąć do gry nowych zawodników. I dlatego większe nadzieje pokładam w PartyPoker, które od dłuższego czasu wykonuje wspaniałą pracę i wsłuchuje się w głosy swoich użytkowników.
Triton zasługuje na jeszcze jedno wyróżnienie. Dzięki tym festiwalom możemy ogląda rywalizację z udziałem Phila Iveya, Toma Dwana, Daniela Catesa i Patrika Antoniusa. Relacje z Czarnogóry, a ostatnio z Korei Południowej włączałem z wielką przyjemnością przede wszystkim dlatego, że miałem możliwość oglądać pokerzystów, których na co dzień nie widujemy np. na EPT lub WPT. Jestem wdzięczny Richardowi Yongowi i Paulowi Phui, którzy są twórcami Tritona i przyjaciółmi wspomnianych pokerzystów, że dali możliwość zobaczenia w akcji tych, których gra od wielu lat rozpala wyobraźnię kibiców dzięki stawkom, na których rywalizują. Oglądanie ich przy jednym stole to dla kibica pokera jak znalezienie się w karcianym niebie. Ivey, Dwan, Antonius i Cates do spółki z short deckiem rozpalili we mnie na nowo chęć do gry w pokera.
Dominator
Kolejnym elementem układanki jest forma Justina Bonomo, który zamienia w złoto wszystko, czego ostatnio dotknie w pokerze. Wygrywa turniej za turniejem, seryjnie gra na stołach finałowych, a pieniądze, które zgarnia dzięki tym sukcesom uszczęśliwiły nie tylko jego, ale też grono inwestorów, którzy na niego postawili.
Bonomo tylko w tym roku wygrał prawie 25 milionów dolarów. Mniejsze wygrane w całej(!) karierze zgromadzili m.in. John Juanda (23,93 mln dolarów), Steve O’Dwyer (23,79 mln), Scott Seiver (23,5 mln), Phil Hellmuth (22,81 mln) oraz Jason Mercier (18,83 mln). Bonomo wygrał w tym roku więcej niż Jason Koon (11,27 mln) i Mikita Badziakouski (10,49 mln) razem wzięci, czyli gracze, którzy w tym roku są na drugim i trzecim miejscu największych zwycięzców.
Tylko przerwie, którą zrobił sobie od gry do września zawdzięczamy pewnie to, że lista jego sukcesów na chwilę się zatrzymała. Gdy wróci i zasiądzie do rywalizacji w Poker Masters z automatu stanie się faworytem do wygrania jednego, a może większej liczby turniejów, a także klasyfikacji na Gracza Serii. W tamtym roku Purpurową Marynarkę, symbol triumfu w klasyfikacji generalnej założył Steffen Sontheimer. Byłoby dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyby w tym roku zwyciężył ktoś inny niż Bonomo.
Dwa lata temu niektórzy wątpili, czy ktoś poprawi znakomity rok Fedora Holza, który wygrał wtedy w sumie 16 milionów dolarów. Teraz podobne wątpliwości pojawiają się, czy ktoś przebije Bonomo. To na pewno się wydarzy i jest tylko kwestią czasu.
Gdzie jest granica?
Przechodzimy więc do trzeciego elementu, czyli super high rollerów. Sytuacja zaczyna przypominać motoryzację. Kiedyś samochody dzieliły się na dwie kategorie – zwykłe i super. Od pewnego czasu funkcjonuje już określenie hiperauta, do których zalicza się najbardziej luksusowe, unikatowe i najszybsze dzieła, które wyjeżdżają nie tyle z fabryk, ile z manufaktur.
W pokerze też rosną wpisowe do turniejów. Mam wrażenie, że dzisiaj mało kogo szokuje turniej z wpisowym 25.000$. Nad porządkiem dziennym przechodzimy do turniejów za 50.000$. Widzimy coraz więcej tych, do których wpisowe wynosi 100.000$. Od 2015 roku rozgrywany jest natomiast Super High Roller Bowl. W pierwszej edycji wpisowe wynosiło 500.000$, a w kolejnych latach zmniejszono jest na 300.000$. Od 2012 roku możemy emocjonować się turniejem za 1.000.000$. Czy kwestią czasu jest turniej z wpisowym za 2.000.000$? Zwiększające się wpisowe do takich turniejów stworzy też ciekawy dylemat. Czy np. turniej za 50.000$ to high roller, czy super high roller? Ja skłaniałbym się do ej pierwszej kategorii.
Mistrz
Ten rok zapamiętamy także z powodu (prawie) pokerowej emerytury Doyle’a Brunsona. Chociaż pierwszy tweet, który zamieścił w tej sprawie sugerował, że całkowicie kończy z grą w pokera, to jednak ostatnio doprecyzował, że zamierza jeszcze grać, chociaż w ograniczonym zakresie.
Niezależnie od tego, czy jego pokerowa emerytura będzie całkowita lub częściowa, to w pokerze kończy się pewna era. Doyle Brunson ma swoje lata (dokładnie 85) i młodszy nie będzie. Gdy kiedyś odejdzie, w historii pokera zamknie się pewien niezwykły rozdział pokera. Pokera zupełnie innego niż to, co znamy dzisiaj, gdy turnieje rozgrywane są w klimatyzowanych salach luksusowych kasyn i hoteli, a widzowie mogą oglądać transmisję nawet na drugim końcu świata.
https://t.co/Nu23w5v45b pic.twitter.com/Qb3F9XknhU
— Drew Amato (@drew_amato) June 13, 2018
Brunson to człowiek, który łączy dwa pokerowe światy, które w teorii są od siebie niezwykle różne, ale w praktyce chodziło i chodzi o to samo, czyli o jak najlepszą grę w karty i ogrywanie rywali. Cel pozostał ten sam, a zmieniły się tylko i aż narzędzia i „okoliczności przyrody”, dzięki którym możemy to robić. Ciężko mi wyobrazić sobie pokera bez Doyle’a Brunsona. Nikt nie będzie w stanie zapełnić pustki w tej grze, która powstanie po jego odejściu.
Zbawca pokera online?
Na koniec coś, w czym jak pokładam duże nadzieje. Mowa o Philu Galfondzie. Znakomity pokerzysta i właściciel strony szkoleniowej Run It Once od prawie dwóch lat tworzy swój pokerroom online. Niedawno zapowiadał, że Run It Once Poker wystartuje tego lata, więc czasu jest coraz mniej, a testy nadal trwają.
Gdy Galfond ogłaszał start swojego projektu sytuacja w pokerze online była nieco inna niż obecnie. I chociaż z powodu PartyPoker, które wykonuje świetną robotę w gonieniu PokerStars Galfondowi będzie trudno odnieść sukces, to nie jest skazany na porażkę. Liczy się pierwsze wrażenie. Jeśli gracze, którzy pojawią się na RIO Poker będą zadowoleni, ściągną kolejnych i biznes będzie się kręcić. Galfond zna się na pokerze jak mało kto. Można się zastanawiać, na ile doświadczenie z gry przełoży się na sukcesy w biznesie, ale Amerykanin ma coś, co najważniejsze w biznesie – zaufanie pokerzystów i kibiców, którzy szanują go jako gracza i człowieka.
Kluczem dla powodzenia RIO Poker będzie dobra oferta. Galfond to rozumie i dlatego ostatnio poprosił internautów o pomoc w sprawie maksymalnej liczby stołów, na których będzie można grać. Takie ruchy i transparentność w tworzeniu RIO Poker już teraz budują bazę potencjalnych graczy. Jedyne co mnie niepokoi to fakt, że w pierwszej kolejności na RIO Poker będą dostępne tylko gry cashowe, a oferta turniejów dołączy dopiero po pewnym czasie. Logika wskazywałaby, że łatwiej byłoby przyciągnąć graczy dobrą ofertą turniejową. Jak będzie, pokażą najbliższe miesiące. Mój kredyt zaufania dla Phila Galfonda jest duży i raczej ciężko będzie mu go zmarnować.
Przez pierwsze siedem miesięcy tego roku wydarzyło się wiele wspaniałych historii w pokerze. Istnieje więc duża szansa, że kolejne pięć miesięcy dołożą do tego jeszcze trochę emocji. Wtedy 2018 rok zapamiętamy co najmniej jako jeden z najlepszych w historii pokera.
_____
Obserwuj PokerGround na Twitterze
Zobacz także: „pyszalek” wygrywa Sunday Million i zgarnia 158 tysięcy dolarów!
_____