Zapraszamy do zapoznania się z drugą częścią wywiadu, jakiego portalowi Card Player udzieliła zawodowa pokerzystka z Indii, Muskan Sethi.
W pierwszej części wywiadu Sethi opowiadała o swoich sprawach osobistych, o tym, w jaki sposób rozpoczęła się jej przygoda z pokerem oraz o swojej rodzinie, która bardzo mocno ją wspiera w tym, co robi. Jeśli nie widzieliście jeszcze tego artykułu, to nadróbcie zaległości przed przeczytaniem niniejszego tekstu.
A teraz zapraszamy już do lektury drugiej części.
– Jak czujesz się z tym, że otrzymasz wyróżnienie z rąk prezydenta?
– To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Samo spotkanie z prezydentem i to, że znalazłam się w gronie 100 wyróżnionych kobiet, jest dla mnie czymś niezwykłym. Na samą myśl o tym dostaję gęsiej skórki. Odbieram tę nagrodę jako wyraz uznania i szczere wsparcie wszystkiego w co wierzę. Z przyjęciem takiego wyróżnienia wiąże się też odpowiedzialność. Grupa wpływowych kobiet ze świata sportu, w której ja również się znalazłam, rozpoczęła pracę nad projektem promującym sport zawodowy wśród kobiet i młodzieży w Indiach.
– Jak ludzie w Indiach zapatrują się na grę w pokera? Odbierają ją za hazard czy grę umiejętności?
– Ten spór będzie trwał wiecznie, ale jestem dobrej myśli. Pokerowa społeczność w naszym kraju jeszcze niedawno była bardzo hermetyczna, ale teraz zaczyna przebijać się do tzw. mainstreamu i dociera do mas. Jesteśmy świadkami pokerowego boomu w Indiach, jednak zawodowe granie jest dla większości czymś nowym. Na całym świecie poker powinien być odbierany jako gra umiejętności. Często ludzie źle pojmują tą grę, ale nie ze względu na czynnik szczęścia, który w niej występuje, tylko ze względu na łatkę „hazard”, która do niej przylgnęła. Poker potrzebuje rewolucji.
– Jak wygląda pokerowa scena live w miejscu, gdzie mieszkasz?
– Prywatne gry cash odbywają się na terenie całego kraju. Osobiście skupiam się obecnie na turniejach. Raz na kilka miesięcy organizowany jest krajowy festiwal. W przeszłości odbyło się kilka naprawdę udanych eventów. Festiwal WPT India zostanie rozegrany u nas po raz pierwszy i nie możemy doczekać się tego, aż ten moment nadejdzie. Gra toczyć będzie się w stanie Goa, który znany jest z pięknych plaż. Powoli staje się również rajem dla pokerzystów- kilka kasyn działa zupełnie legalnie na statkach unoszących się na rzece Mondovi. Indie mają potencjał do zdziałania [pokerowych] cudów w nadchodzących latach.
– Czy jesteś w stanie oszacować, ilu ludzi gra obecnie w pokera w Indiach?
– Bardzo ciężko stwierdzić coś na pewno, ale jesteśmy zdania, że ta liczba jest większa niż 100.000. Liczba sympatyków oraz graczy rekreacyjnych wzrasta z prędkością światła. Już w tym momencie na terenie naszego kraju działają trzy pokerowe ligi. Scena pokerowa wspierana jest obecnie przez międzynarodowe grupy, korporacje itp. Zaczynamy pojawiać się w telewizji, co sprawia, że liczba pokerzystów stale rośnie. W międzyczasie operatorzy online organizują duże turnieje, w których pule gwarantowane są za każdym razem bardzo mocno przekraczane.
– Jak łączysz życie pracownika socjalnego z zawodowym graniem w pokera?
– Szerze mówiąc, to powiązałam te dwie sprawy ze sobą. Większość moich wygranych przeznaczam na cele charytatywne i w ten sposób ich wspieram. Poker przejmuje nasze życie zanim się obejrzymy. Po treningach mindsetowych z Elliotem Roe byłam w stanie nabrać dystansu i spojrzeć na wszystko z szerszej perspektywy. Zainspirował mnie pewien cytat „Make a life, not a living”*. Staram się w ten sposób działać i to daje mi szczęście. Korzystam z wypracowanej rutyny zarówno grając w pokera, jak i przy uprawianiu aktywności fizycznej. Dzięki temu mam wystarczającą ilość czasu na spędzanie czasu z rodziną oraz na sprawy społeczne.
* W wolnym tłumaczeniu „make a life” oznacza życie pełną piersią i korzystanie z uroków życia, a „make a living” można przetłumaczyć jako takie standardowe życie z wielogodzinną pracą, stresem, brakiem czasu dla bliskich i na realizowanie swoich pasji.