Jugadors de pòquer / MARI FOUZ

Czy korzystniejszy dla gracza jest grzech nadmiernej pasywności czy nadmiernej agresji? Ja wybrałem grupę, którą bardziej rozumiem i o tym piszę w pierwszym odcinku nowej serii pt.”Mniejsze zło”.

Grając w pokera popełniamy błędy. Popełniam je ja, popełniasz je Ty, popełnia je Phil Ivey. Możemy zatem stwierdzić, że mylenie się jest nieodłączną częścią tej gry. W mojej nowej szkoleniowej serii pt. „Mniejsze zło” pokażę, że błąd błędowi nierówny, i jeśli już je popełniamy, to również możemy robić to w sposób, który będzie minimalizował straty i maksymalizował zyski.

Większa czy mniejsza agresja?

W pierwszym odcinku serii zajmiemy się błędami związanymi z postawami nazbyt pasywnymi i agresywnymi. Jeszcze zanim zacznę, to tylko wspomnę o jednej rzeczy: obie grupy graczy bardzo łatwo jest pokonać. Tych pierwszych agresją, tych drugich wyczekaniem. Mając to na uwadze, sprawdźmy, co wyjdzie nam z porównania.

Pasywność

Powiem tak – ciężko sobie wyobrazić wygrywającego gracza, który jest pasywny. Pasywność zakłada opieranie swojej gry na sile kart, które posiadamy. Z tego powodu gracze zachowawczy stosują strategię tzw. fit or fold (dobre dopasowanie do boardu lub poddanie się). Niestety najczęstszym scenariuszem, który realizuje się po wyłożeniu flopa, jest nietrafienie silnego układu, czyli w konsekwencji nagminne foldowanie. Dla mnie to nie brzmi jak przepis na wygrywającego pokera.

Inną sprawą, którą pasywni gracze w ogóle nie biorą pod uwagę, jest konieczność płacenia rake’u za oglądanie flopów (i kart na każdej innej ulicy). W tekście pod tytułem „Niepotrzebnie podpatrzone – Zakresy otwarć (odc.1)” precyzyjnie tłumaczyłem, dlaczego oglądanie flopów na mikrostawkach to bardzo kosztowne hobby. Zachęcam do zapoznania się z tym artykułem, a także do rzucenia okiem na grafikę ze statystykami, które na grupie Poker od podstaw umieścił jeden z grinderów z mikrostawek. Zobaczcie, ile prowizji zapłacił na najniższym limicie w ciągu 240.000 rozdań. Więcej niż wygrał. Szok!

Wracając do wątku głównego, grając pasywnie, przegrywacie podwójnie, bo najczęściej nie trafiacie flopów i musicie foldować, a do tego płacicie horrendalnie wysoki rake. Nie dajecie sobie również żadnej szansy na wygrywanie pul w rozdaniach, w których obaj gracze nie zahaczają się o board- za to wygrywa je agresywny rywal. Wam pozostaje jedynie rola statystów oraz chwile tryumfów, gdy korzystacie z korzystnej dystrybucji kart, które w sposób mocny łączą się z flopem.

W tym momencie pojawia się kolejny problem, a właściwie dwa problemy. Grając pasywnie, nie maksymalizujecie wielkości puli, a więc wygrywacie mniej niż Wasi bardziej aktywni przeciwnicy w tej samej sytuacji. Włączając agresję, telegrafujecie całemu stołowi, że właśnie trafiliście układ premium i często nie dostajecie żadnej akcji. Gdy w końcu to następuje, okazuje się, że Wasze ręce startowe premium są już w tyle, bo Wasi rywale trafiają swoje spekulacyjne układy, a Wy nie potraficie rozstać się np. z overparami. I tak źle, i tak niedobrze.

Nie bez powodu mówi się, że zwycięski poker to agresywny poker. Grając pasywnie, stajecie się celem dla regularnych graczy. Pomyślcie o tej sytuacji w ten sposób. Jest noc, znajdujecie się w lesie, i uciekacie przed pościgiem. Problem polega na tym, że Wy macie tylko latarki, a oni noktowizory, dzięki którym nawet za krzaczkiem jesteście doskonale widoczni. Powiem brutalnie – nie macie szans.

Nadmierna agresja

Zobaczmy, jak wygląda scenariusz odwrotny, czyli taki, w którym nasz bohater nie tylko nie potrafi znaleźć przycisku „FOLD” w swoim sofcie, ale też ma wiecznie wciśnięty ten z napisem „RAISE”.

To pokerowy szaleniec, maniak i terrorysta, który swoją niepohamowaną agresją zgarnia niemal każdą małą pulę. Gdy jest w gazie, a jego karty współpracują z boardami, na jego konto trafiają również największe wygrane. Jest to pokłosiem tego, że  gracze, którzy widzą szaleńca przy stole, idą z nim na wojnę totalną z marginalnymi układami. W takich okolicznościach ten typ gracza jest po prostu nie do pokonania.

Niestety dla niego nic nie trwa wiecznie. Gdy tylko szczęście związane z trafianiem silnych układów go opuści, zaczyna się trwonienie stacka. Czy jego agresywna postawa jest lepsza od bierności? Ciężko mi to jest rozstrzygnąć, wszak obaj gracze w długim okresie przegrywają, jednak bliżej mi jest do stylu gry nadaktywnego niż pasywnego. Teoretycznie rzecz ujmując, u podstaw strategii, z której świadomie lub nieświadomie korzysta, leży racjonalne założenie: większość rąk startowych nie trafia flopów. Dla odmiany w scenariuszu fit or fold, jaki realizują pasywni gracze, nie widzę ani żadnej nadziei, ani tym bardziej żadnych racjonalnych przesłanek.

Odnoszę też wrażenie, że graczy, których ponosi agresja, znacznie łatwiej przestawić na właściwsze tory. Ich strategia po części jest dobra, a agresywne nastawienie i brak strachu nawet mogą być zaliczane do ich atutów. Znacznie trudniej naprostować jest kogoś, kto z gruntu się boi, że mu niebo na głowę spadnie.

Podsumowanie

Porównując obie niepożądane postawy, opowiadam się po stronie nadmiernej aktywności. Wszystko dlatego, że przy sprzyjających okolicznościach gracz agresywny ma szansę wygrać – i to dużo, i to nawet w line-upach mocno zaregowanych. Jakie szanse na realizację takiego scenariusza mają gracze pasywni? Żadnych szans. W środowisku zaregowanym absolutnie żadnych. Jedyny wariant, w którym czasem uda im się wygrać, to line-upy złożone z samych calling stations, czyli z graczy, którzy bezrefleksyjnie sprawdzać będą ich duże bety.

Kompendium e-portfeli - baner

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?