Jeżeli mielibyśmy wymienić najgłośniejsze debaty pokerowe ostatnich miesięcy, to w czołówce z pewnością znalazłyby się debata o turniejach re-entry, super high roller i liście all-time money. W tych trzech sprawach, w mniejszym lub większym stopniu głos zabrał praktycznie każdy. Jest jednak osoba, która dość długo zwlekała z wydaniem opinii i tą osobą jest Mike Sexton – jeden z najbardziej cenionych ludzi w świecie pokera.
Mike dopiero dzisiaj rano zdecydował się podsumować te tematy na swoim blogu, ale jak zwykle to podsumowanie jest niezwykle trafne. „Po pierwsze, tak długo jak istnieje popyt i podaż turnieje SHR będą się odbywały. Po drugie jedna grupa graczy i kasyn kocha turnieje re-buy, a druga nie.” To pierwsze dwa zdania z dość obszernego wpisu Mike ‘a i właściwie na nich można by skończyć, ponieważ te kilka słów odsłania nam prawdę, w którą niektórym członkom pokerowej społeczności najwyraźniej ciężko uwierzyć. Oczywiście Mike na tym nie kończy swojego wywodu i kontynuuje:
„Turnieje re-buy dają niektórym graczom (tym z bardziej pokaźnym bankrollem) edge, sprawiają że profesjonaliści częściej biorą udział w eventach, pomagają w utworzeniu wielkich pul nagród, a kasyna są bardziej skore do ogłaszania turniejów z pulą „gwarantowaną.” Ale za każdym razem, kiedy rozgrywany jest turniej re-buy, szanse nie są dla wszystkich równe. To twój wybór, grać czy nie. Niektórzy uważają, że lista „all-time money” jest „fałszywa”, bo wliczane są do niej turnieje SHR oraz re-buy. Tak już jest i pogódź się z tym. Oto najświeższe wiadomości – ta lista zawsze była „fałszywa”. Wszystko dlatego, że od nagrody nie odlicza się wpisowego, kosztu re-buy’a, ani ewentualnego stakingu.”
Czyż Mike Sexton nie ma racji? Lista ta nigdy nie pokazywała prawdziwych danych i wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę, a mimo to temat ten powraca jak bumerang przy każdej zmianie w top 10. Mike podał tez pewien przykład, który dobitnie pokazuje to, jak bardzo różnią się rzeczywiste wygrane od tych zawartych w rankingach. „Załóżmy, że pokerzysta w ciągu roku wygrał w turniejach $400k. Na wpisowe wydał łącznie $200k i prawdopodobnie około $50k poszło na koszty podróży, hoteli i wyżywienie. Gracz ten mógł mieć też sponsora, co w większości przypadków oznacza, że pokerzysta zatrzymał jedynie 50% swoich wygranych. Jak więc widać, rzeczywisty profit tego pokerzysty wynosi $75k, co jest znacznie niższą kwotą niż $400k, która znalazło się w rankingach.”
Mike słusznie zauważa również, że nie istotny jest fakt ile dany gracz sprzedał procentów. „Mądry człowiek powiedział kiedyś do mnie: Znacznie bardziej imponująca jest możliwość pożyczenia miliona dolarów niż posiadanie miliona. Zawsze podobało mi się to stwierdzenie. Większe wrażenie wywiera na mnie gra uczestników, którzy sprzedali swoje udziały, aby wziąć udział w turniejach SHR lub ONE DROP niż tych, którzy z łatwością mogą sobie pozwolić na jego opłacenie.”
Osobiście bardzo podobał mi się najnowszy wpis Sextona i mam nadzieję, że nadal będziemy mogli liczyć na jego cenne opinie w różnego rodzaju debatach