Wśród operatorów pokerowych pokutuje obecnie dziwne przekonanie, że im lepsze wirtualne wrażenia zaoferują swoim użytkownikom, tym więcej klientów na swoich roomach mieć będą.

To prawda, że ładna grafika i przyjemne efekty dźwiękowe zachęcają nas do gry, bo kto chciałby grać na paskudnym i męczącym uszy roomie, ale długotrwałą gwarancją sukcesu stron pokerowych jest jednak co innego. Martin Wachter z firmy Golden Race twierdzi, że graczom potrzeba czegoś więcej niż ultra rzeczywistego środowiska 3D do tego, aby cieszyć się grą.

Jego zdaniem firmy gamblingowe powinny zawsze pamiętać o tym co dla użytkownika ważne. Uczciwa gra i sposobność wygrania dużej kwoty bez cienia wątpliwości, że nikt ich nie chce oszukać.

“Zadanie jest proste. Trzeba stworzyć produkt, który ludzie będą lubić. Niepotrzebne jest nam najlepsze środowisko trójwymiarowe. Jak chcę grać w wirtualnej rzeczywistości to odpalam Playstation,” powiedział Wachter w wywiadzie dla CalvinAyre.com “Po zakończonej grze pokerzysta opowiada przecież i tak o rozdaniach a nie o tym na jakim stole grał i jak na imię miała dealerka. Nasza firma jest dzięki takiemu podejściu jedną z najszybciej rozwijających się w tym momencie na rynku.”

Wachter wskazuje także, że operatorzy zakładów wzajemnych i gier hazardowych skłaniają się obecnie ku sportom wirtualnym, bo rozwój technologii pozwala na taką ofertę na tę chwilę. Najwięksi operatorzy, z którymi współpracuje teraz jego firma zarabiają nawet więcej na sportach elektronicznych niż na zakładach stawianych na prawdziwe wydarzenia sportowe.

“Pamiętam, że w 2006, gdy zaczynaliśmy nikt nie obstawiał tego typu rzeczy, a ludzie wpadali do bukmachera kiedy nie było akurat nic w telewizji. Zarobione w ten sposób pieniądze ludzie przeznaczali na domowe wydatki albo zakup nowego samochodu. “To wszystko się zmieniło, bo obecnie większość ludzi spędza w internetowej przestrzeni sporą część swojego życia i równie chętnie albo i bardziej obstawia rzeczy tylko tam się odbywające. Z pokerem i kasynami jest trochę inaczej – tam o sukcesie decyduje to jak dobrze graczowi „siedzi się przy stole”, nie jakie graficzne fajerwerki ogląda wokół siebie podczas sesji.”

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.