Poker Fever Series to autorski cykl turniejowy Marcina Jabłońskiego, który jest ojcem sukcesu Redbet LIVE – popularnej wśród graczy polskich (i nie tylko) europejskiej serii pokerowej. Serdecznie zapraszamy do przeczytania wywiadu, w którym autor projektu opowiada o wizji, o planach rozwoju, o tym, czego możecie spodziewać się po Pokerowej Gorączce. Polecamy!
Wszystko świetnie się układało. Redbet LIVE bił rekordy frekwencji, jednak Ty zacząłeś u siebie widzieć pierwsze symptomy Pokerowej Gorączki. Kiedy tak naprawdę zachorowałeś na nowy projekt?
To był dla mnie zawodowo rzeczywiście bardzo udany rok. Frekwencja ogólnie dopisywała: w czterech eventach z rzędu, niezależnie od wysokości wpisowego, odnotowaliśmy blisko tysiąc wejść, a w lipcu padł rekord serii (1369 wejść w main evencie – przyp. red.). Ważne było również to, że udało się zakotwiczyć na stałe w świadomości nie tylko polskich pokerzystów. Ci ostatni byli jednak mimo wszystko pierwszymi, robiąc za każdym razem ogromną różnicę. W wąskim gronie przebąkiwałem o tym kroku już od jakiegoś czasu, ale realnie chodziło mi to po głowie od kilku miesięcy. Z jednej strony czułem presję wyniku, która motywowała mnie do działania, z drugiej zaś chciałem się od niej jednocześnie choć na chwilę uwolnić. Wojna dwóch Marcinów w mojej głowie zaowocowała powstaniem Poker Fever Series, co oznacza, że presja może być jeszcze większa, ale i radość z osiągniętego wyniku nieporównywalna. Nie wiem jak wy, ale ja już teraz zauważam u siebie pierwsze symptomy Pokerowej Gorączki. Boję się aż pomyśleć, co się będzie ze mną działo na kilka dni przed startem.
Wizja nowego cyklu pokerowego zaczęła nabierać realnych kształtów w Twojej głowie. W końcu decydujesz się odejść od Redbet LIVE, bo – jak domyślam się – jesteś przekonany, że uda Ci się zarazić nas Pokerową Gorączką. Dlaczego sądzisz, że Poker Fever Series będzie w stanie wybić się wśród całej masy podobnych do siebie pokerowych serii?
Wierzę w powodzenie nowego cyklu, ale nie zakładam z góry, że droga do sukcesu będzie usłana różami. Nie chcę się nad sobą użalać, ale organizacja turniejów na żywo to z pewnością nie jest przebieżka. Ja jednak nigdy nie lubiłem truchtać, a w czasach, kiedy byłem dzieckiem, najlepiej wychodziły mi biegi długodystansowe. Poker Fever Series będzie pierwszym regularnie organizowanym, wielodniowym festiwalem dla miłośników turniejów ze średnim i niskim wpisowym. Nie będę szedł na skróty w kwestiach struktur, długości poziomów, obsługi turniejów. I tak np. w main evencie zostanie dodany jeden dzień startowy po to, aby zapewnić maksymalny komfort graczom, którzy znajdą się na stole finałowym. Będzie to ponadto najbardziej polski z europejskich turniejów pokerowych, ja w każdym razie zrobię wszystko, żeby tak było.
Zmiana przychodzi w momencie, gdy osiągasz największe zawodowe sukcesy. W głowie masz wizję, w którą wierzysz, jednak organizacyjnie wszystko jest jeszcze na etapie deski kreślarskiej. Co czujesz? I nie pytam tylko o strach (jeśli w ogóle się pojawia).
Myślę, że dobrze przemyślałem swoją decyzję o zmianie, ale chyba mimo wszystko nie byłem gotowy na niektóre jej skutki. Nie spodziewałem się, że poprzednie zajęcie było aż taką ważną częścią mojego życia i że tak ciężko będzie mi się odciąć od tego, co jeszcze przed chwilą robiłem. Czuję zatem pewnego rodzaju pustkę. Z drugiej zaś strony jestem podekscytowany nowym przedsięwzięciem. Mam oczywiście pewne obawy, ale staram się nie zaprzątać sobie nimi głowy. Na tym etapie najważniejsze jest to, aby całą energię wykorzystać w kreatywny sposób. I jeśli tę pozytywną energię uda mi się rzeczywiście przelać na papier, to jestem – nieskromnie mówiąc – trochę bardziej spokojny o powodzenie misji.
W grudniu ujawniłeś społeczności powstanie Poker Fever Series. To moment porównywalny pewnie do debiutu filmu na ekranach kin lub ukazania się powieści na półkach w księgarniach. Tego dnia czekasz na feedback ze strony branży i pokerowej społeczności. Skrzynka pocztowa z pewnością się zapycha, a Ty po przebrnięciu przez wiadomości myślisz, że?
Dobre pytanie, na które postaram się opowiedzieć pewną anegdotką. Z małą przerwą nie mieszkam już w Polsce od ponad 12 lat. Zmieniały się przez ten czas moje przyzwyczajenia i nawyki żywieniowe, ale w wielu kwestiach nie da się oszukać natury. I tak niezmiennie od dziecka lubię sobie wszamać kiszonego ogóreczka czy tam śledzika. Mam też w sobie taką naturalną potrzebę pokazania innym walorów kuchni polskiej i w różnych okolicznościach częstuję znajomych z innych krajów naszymi specjałami. I tak podczas jednej z biesiad w Niemczech wyciągnąłem słoik pachnących ogóreczków mamusi, palce lizać. No, wyobraźcie sobie moje zdumienie, jak się okazało, że nie wszystkim smakuje, delikatnie mówiąc. Na szczęście tym razem świat zareagował na moje poczucie estetyki bardzo pozytywnie, co pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Zaczekajmy jednak z tym debiutem do pierwszego turnieju.
Czechy wydają się naturalnym miejscem na start. Ołomuniec jest bardzo popularną pokerową destynacją dla graczy z Polski – widzimy to najlepiej po frekwencji w comiesięcznych „majorach” – jednak Poker Fever Series już w samej nazwie i logotypie obiecuje znacznie więcej niż kolejny, czeski tour (nikogo nie obrażając). Jakie masz ambicje odnośnie zasięgu terytorialnego cyklu i do jakich graczy chcesz kierować swoją ofertę?
Sukces ma wielu ojców i muszę nieskromnie powiedzieć, że przez 6 lat przyczyniłem się mocno do tego, że Czechy są tak popularną wśród Polaków destynacją. Poczytuję to sobie za komplement, kiedy na np. wspomnianych przez Ciebie „majorach” widzę rozwiązania, które sprawdziły się wcześniej na turniejach organizowanych przeze mnie. Naszym południowym sąsiadom pomogła z pewnością niekorzystna sytuacja prawna w naszym kraju, ale trzeba też przyznać obiektywnie, że na przestrzeni kilku lat niesamowicie Czesi podnieśli jakość swoich usług oraz ofertę turniejową. Poker Fever to zdecydowanie nie będzie regularny kasynowy turniej. Nie będę się też z pewnością ograniczał do jednej lokalizacji, a i sam dobór zarówno turniejów pobocznych, jak i tzw. dodatkowych atrakcji nie będzie przypadkowy. Jestem również otwarty na wszelkie propozycje wychodzące ze strony graczy, a więc jeśli macie jakiś pomysł na side event, to zapraszam do kontaktu poprzez fanpage Poker Fever Series.
Nazwa cyklu składa się z dwóch członów: Poker i Fever. Co będzie składało się na ofertę stricte pokerową i czego możemy spodziewać się po gorączce, na którą wielu będzie czekało bardziej niż na pokerowe turnieje?
Gra w pokera będzie oczywiście zawsze stała na pierwszym miejscu, ale chciałbym, aby w przyszłości był to raczej „pretekst” do wyjazdu i miłego spędzenia kilku dni poza domem. Jeśli zatem Poker – to dużo gry każdego dnia na wszystkich stawkach i z różnej wysokości wpisowym; to gracz znajdujący się w centrum wydarzeń dzięki multimedialnej relacji prowadzonej w kilku językach. Oczywiście nie samym pokerem człowiek żyje, dlatego postaram się dobrze zagospodarować czas graczy między kolejnymi turniejami. Imprezy dla graczy uważam za oczywistą oczywistość – Fever.
Jakie cykle uważasz obecnie za najbardziej konkurencyjne wobec Poker Fever Series. Z kim zamierzasz rywalizować za kilka lat?
Na tym etapie nie upatrzyłem sobie jeszcze bezpośredniej konkurencji, której chciałbym coś udowodnić. Staram się w miarę możliwości nie tworzyć sobie wyimaginowanych problemów i bardziej szukam w tej chwili, mimo wszystko, inspiracji. Nie twierdzę, że konkurencja jest zła, wręcz przeciwnie, bywa bardzo stymulująca, ale po prostu na razie jeszcze nie ma o czym mówić. Jeśli zatem mówimy o Poker Fever w tym kontekście, to chciałbym w naszym rejonie osiągnąć porównywalny efekt do Battle of Malta.
Nawiązałeś współpracę z wieloma operatorami pokerowymi, u których będziesz organizował satelity do main eventów. Czy możesz potwierdzić, które poker roomy to będą i czy będą organizowane również satelity naziemne?
Nie chciałbym za bardzo faworyzować jednego czy dwóch operatorów, ponieważ Poker Fever z założenia ma być otwarte dla wszystkich. Faktem jest jednak to, że niektórzy operatorzy jak 888poker czy Party Poker odrobili swoją pracę domową i traktują pokerzystów z należną im atencją. Dlatego oczywistym jest to, że wiele spraw będzie się skupiało właśnie wokół nich. Jest jednak na rynku cała masa innych poker roomów z aspiracjami, które wyraziły wstępnie zainteresowanie współpracą. Sytuacja jest dynamiczna, a to z pewnością wpłynie korzystnie na ofertę skierowaną do graczy. Innymi słowy – stay tuned!
Załóżmy, że masz nieograniczone środki finansowe i możliwości organizacyjne. Jak wygląda tour marzeń, który prowadzisz? Jak daleko od tej wizji znajduje się Poker Fever Series?
Nie da się oczywiście przeprowadzić eventu bez odpowiedniego budżetu, ale nie powiedziałbym, że to środki finansowe decydują o powodzeniu danego przedsięwzięcia. Stosując sportową analogię: bardziej motywuje mnie praca z drużyną od podstaw i wprowadzenie jej do wyższej klasy rozgrywkowej ciężką pracą, determinacją, pomysłem na grę itd. Jeśli chodzi więc o aspiracje, to już dziś jesteśmy w fazie grupowej Champions League, jeśli o możliwości, to musimy jeszcze wybiegać swoje na boisku.
Dziękuję za rozmowę i w imieniu redakcji i Czytelników życzę powodzenia.
Dziękuję również. Czytelnikom PG i redakcji życzę Wesołych Świąt i pomyślności w 2017 roku. Na koniec chciałbym zaprosić Was do odwiedzenia fanpage Poker Fever, gdzie znajdziecie najświeższe wiadomości o nadchodzących wydarzeniach. Do zobaczenia w Ołomuńcu i w czasie kolejnych przystanków Poker Fever Series.