Luke Schwartz ponownie zaatakował na Twitterze Phila Galfonda. Anglik robi wszystko, aby Amerykanin włączył go na listę uczestników pojedynku w ramach Galfond Challenge. Wygląda na to, że to się właśnie wydarzyło.
Sytuacja Phila Galfonda w pojedynku z graczem kryjącym się pod nickiem VeniVidi1993 jest nie do pozazdroszczenia. Pierwsze ze starć zaplanowanych w serii Galfond Challenge kilka dni temu zostało wstrzymane, a jego gospodarz dopiero 1 marca ogłosi, czy zrezygnuje z dalszego kontynuowania gry, czy jeszcze raz podniesie rękawicę. O szczegółach możecie dowiedzieć się po kliknięciu na odnośnik – tutaj.
Luke Schwartz wykorzystał zamieszanie związane z zastopowaniem Galfond Challenge do tego, aby po raz kolejny wbić szpilę właścicielowi Run It Once i w bardzo niewybrednych słowach zaatakował go w poście na Twitterze. Czy miał ku temu powody? W jego mniemaniu pewnie tak, bo Anglik jest jednym z kilku graczy, którzy ustawili się w kolejce do Phila Galfonda i stara się zrobić wszystko, aby ich pojedynek odbył się, a przy tym, żeby odbył się możliwie jak najszybciej.
Tak pluje jadem Luke Schwartz
Oto najważniejsze momenty z tyrady, którą Luke Schwartz posłał w kierunku Phila Galfonda:
- VeniVidi1993 przewyższa Amerykanina pod względem umiejętności o 5 lat i 14 zaawansowanych solverów Pot Limit Omaha. Zapomnij o A-game, B-game i C-game. Twoja gra A-plus sprawiłaby, że przegrywałbyś tyle samo co teraz.
- Jesteś skończonym, miłym gościem. Każdy ma swój czas i to oczywiste, że nie jesteś w stanie pokonać obecnie czołówki graczy w PLO. To naprawdę jest moment na wywieszenie białej flagi.
- Galfond [poprzez Galfond Challenge] próbował rozreklamować swoją stronę pokerową i się mocno przeliczył. Albo ma zbyt duże ego, albo jest zbyt głupi, żeby zdecydować się na zakończenie pojedynku.
- Dorośnijcie, do k… nędzy. Phil był dobry w czasach Full Tilt Poker, ale obecnie gra znacznie go wyprzedziła. Nie powinniście sobie tym zawracać głowy. A jeśli tak robicie, to potrzebujecie pomocy. Phil nie jest LeBronem Jamesem, jest miłym nerdem, który chciał zarobić więcej pieniędzy na swojej upadającej stronie.
- Ludzie, czas znaleźć sobie nowego pokerowego bohatera!
- Słuchaj, uratuj swoją stronę i zmierz się ze mną. Jesteśmy w podobnym wieku i mamy podobnie rozwinięte ego. Ja nigdy w życiu nie przeanalizowałem żadnego pokerowego rozdania. Wyrównajmy szanse. Dajmy fanom szansę na porządnego raila.
- Mike Gorodinsky mówi, że jesteś miłym gościem, ale jednocześnie aroganckim, małpokształtnym skur…
Odpowiedź Amerykanina
Phil Galfond odpowiedział Luke Schwartzowi i zapewnił go, że zasiądzie z nim do gry, ale dopiero po zakończeniu tegorocznego festiwalu WSOP, czyli pod koniec lata lub wczesną jesienią. Jednocześnie dodał, że Anglik może go obrażać do woli, jednak niech nie sugeruje, że on sam chce się wycofać z zaplanowanych wcześniej pojedynków.
W swoich innych wypowiedziach Phil Galfond odniósł się również do kwestii poruszonych przez obserwatorów jego profilu.
- Doceniam osoby, które stają w mojej obronie, ale ludzie, którzy twierdzą, że jestem słaby w pokera, w żaden sposób nie ranią moich uczuć. Nie przejmujcie się nimi.
- Również doceniam wszystkich, którzy szerzą wieść na temat Galfond Challenge i Run It Once Poker i na temat tego, jak bardzo staram się robić dobre rzeczy dla pokerowej społeczności. Róbcie dalej to, co robicie.
- Nic w grze mojego rywala nie wzbudziło żadnych podejrzeń, że pojedynek może być prowadzony w sposób nieczysty. [To odpowiedź na sugestię, która pojawiła się w jednym z komentarzy, że być może Amerykanin powinien zmienić komputer, lokalizację lub sieć Wi-Fi, z jakiej korzysta].
- Graczy denerwuje to, że mówiłem, że w mojej opinii mam przewagę nad swoim przeciwnikiem, a jestem niszczony. //Szczegółowo wypowiadałem się na temat swojego mindsetu i toku rozumowania. Dziwnie wyglądałoby, gdybym nie odniósł się w swoich wypowiedziach do kwestii przewagi. Nie proszę nikogo o to, żeby uwierzył mi, że jestem faworytem – powinniście myśleć, że się mylę, że mam urojenia.
Pojedynki zaplanowane już w ramach Galfond Challenge
Bez wątpienia Luke Schwartz robi wszystko, aby jego imię i nazwisko znalazło się na powyższej liście. Nie wnikamy w warstwę merytoryczną jego wypowiedzi, bo każdy ma prawo do swoich opinii, jednak publiczne obrażanie rywala to bez wątpienia pójście po bandzie. Wygląda jednak na to, że gra podjazdowa okazała się skuteczna i Anglik będzie miał szansę poprzeć swoje buńczuczne słowa czynami już pod koniec bieżącego roku. Z niecierpliwością czekamy na dalszy rozwój sytuacji.