Trochę zamieszania powstało niedawno na roomie PokerStars. Największa sieć na świecie nie była przez pewien czas dostępna, a gracze z Ameryki Północnej oraz całej Europy zgłaszali, że są wyrzucani ze strony, albo w ogóle nie mogą się z nią połączyć.
Pokerzyści na forach i stronach internetowych oraz poprzez media społecznościowe zgłaszają niespotykany do tej pory na taką skalę problem – coś takiego nie miało bowiem miejsca na pokerowych stołach od czasu kiedy w kwietniu 2011 roku Amerykański Departament Sprawiedliwości zablokował FTP po tak zwanym Czarnym Piątku. Wtedy nikt nie wiedział jednak co się dzieje i depresja miała dopiero ogarnąć graczy. Jak jest tym razem?
Spekulacji po niespodziewanym wyłączeniu aktywności serwerów było sporo, mówiło się nawet o tym, że może to koniec PokerStars, ale większość stawia na atak nieznanych do tej pory hakerów.
Jeden z użytkowników Twittera wskazywał nawet na Donalda Trumpa!
Przerwa w dostawie oferty hazardowej od PS była jednak spowodowana w rzeczywistości błędem serwera znajdującego się na wyspie Man. Pokazywał on bowiem w tamtym momencie 0% sprawności.
Po kilku godzinach ciszy medialnej ze strony PokerStars, w końcu niejaki Luke z obsługi technicznej strony PS zamieścił na forum 2+2 wyjaśnienie, że firma czeka właśnie na restart serwera po nieoczekiwanym błędzie.
Miejmy nadzieję, że gry ruszą na nowo, bez żadnych problemów, a osoby, które wyrzuciło ze strony otrzymają pełen zwrot wpłaconych buy-inów.