Na pokerowych forach i w mediach społecznościowych sporo mówiło się ostatnio o tym, że sen o tym jakoby można byłoby zarabiać na życie grając zawodowo w pokera powoli umiera i staje się mitem.

Wiele jest powodów takich stwierdzeń, a najczęściej gracze wspominają o cięciach w programach lojalnościowych i wzrastającym rake’u, który strony cały czas narzucają. Pojawiają się też oskarżenia pod kierunkiem roomów, które modyfikują gry tak, aby stały się one bardziej losowe (przykładowo turnieje Spin & Go).

poker candles dead gameWielu ludzi słusznie zresztą zauważa, że poker wymaga obecnie mniej umiejętności. Czy to jednak wystarczające podstawy ku temu, aby twierdzić, że bycie zawodowcem jest już niemożliwe, a poker umiera? Tak naprawdę chodzi tylko o to, że sposób, którego uczono nas na zarabianie na stołach już nie działa i trzeba znaleźć inny, jeśli chcemy zarabiać na profesjonalnej grze w pokera.

Wiele zmieniło się od czasów, kiedy prawie 15 lat temu zaczynałem grać w pokera. Jedna rzecz pozostała jednak wciąż taka sama: dobrzy gracze umieją znaleźć sobie stoliki, na których da się zarobić.

Są na to dwie bardzo dobre metody:

  1. Dostosowywanie się do zmiennych warunków gry
  2. Wybieranie drogi na przekór obecnym trendom

Dostosować się

Kiedy jakieś stoliki stają się zbyt trudne dla nas, abyśmy mogli na nich zarabiać, czy to przez zmiany w rake’u czy utratę VIP-owskich profitów lub wzrost umiejętności przeciwników, to wtedy musimy:

  1. Być świadomi dynamiki i tego, że nic nie trwa wiecznie
  2. Być chętni do przystosowania się lub poszukania czegoś nowego.

Im szybciej zmienimy coś w naszej strategii tym lepiej. Da nam to przewagę nad osobami, które do samego końca będą trzymać się nieopłacalnych gier, aż te w końcu całkowicie ich pogrzebią.

Płynąć pod prąd

W roku 2004 poker opierał się na spokojnej, cierpliwej grze i odrobinie agresywnej strategii, nie all-inowaniu co chwilę i technikach typu push or fold. Tak samo w 2001 pokerzyści wiedzieli, że trzeba grać tight, a 4-bet praktycznie zawsze oznaczał asy. Jak to mawiał Tommy Lee Jones w „faceci w czerni”: „Ciekawe co (pokerowy) świat będzie wiedział jutro..

Jeśli ktoś robi coś nietypowego, to nie możemy mu z marszu przypinać łatki głupka (chociaż często będziemy mieć rację), bo może Twój oponent wie coś o czym Ty nie masz pojęcia.

Konwencjonalne metody są fajne, bo zazwyczaj działają. Zazwyczaj. Ponadprzeciętny pokerzysta musi szukać nietypowych zagrań, aby wyprzedzić resztę konkurencji i wypracować sobie nad nimi przewagę.

Przykład dostosowującego się wywrotowca :)

Kiedy zaczynałem ostro grać na stołach po pokerowym boomie moim wyborem zazwyczaj były turnieje Sit & Go na Party Poker. Wszyscy znajomi wyśmiewali mój wybór, bo gry Party S&G postrzegano wtedy jako coś nie wymagającego umiejętności.

“Grasz na Party eventy S&G! Ja gram na PokerStars gdzie wygrywa się umiejętnościami, nie szalonymi all-inami.”

Tak naprawdę room Party i gry S&G wybiegały ponad swoje czasy. Rozgrywane były w formacie turbo, prawie w tempie hiper, a większość graczy wierzyła wtedy, że wygrywa się w powolnych turniejach. Gdy ktoś twierdził, że strategie wciskania za wszystko/pasowania wymagają umiejętności wyśmiewano go.

Mnie to jednak odpowiadało, bo co lepsi gracze przenosili się na gry Sit & Go na PokerStars i inne strony gdzie eventy S&G miały wolniejszą strukturę. Ja natomiast grałem sobie ze słabszymi zawodnikami, którzy nie wiedzieli jeszcze zbyt wiele na temat tego kiedy grać all-in a kiedy odpuścić i jak tę strategię dobrze stosować. Czasem warto szukać swoich okazji z dala od grupy, jeśli chcemy być nieprzeciętni. W grupie jesteśmy wprawdzie bezpieczni, ale nie zawsze można grać zachowawczo. Nowe odmiany, zapomniane roomy i formaty to doskonałe okazje do szukania zysku.

źródło: parttimepoker

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.