High Stakes Poker powraca. Program obecnie jest kręcony w studio PokerGO w Las Vegas. Wiemy o tym z relacji Toma Dwana. W Sieci pojawił się również plakat ukazujący prawdopodobny line-up na nowy sezon. Niby wszystko gotowe, niby można zaczynać, ale w mojej opinii z dużej chmury spadnie zaledwie mały deszcz.
Wielu z nas pamięta, jak to z wypiekami na twarzy oglądało się pierwsze sezony programu. Internet się ciął, szlag człowieka trafiał, ale nie można było tego nie zobaczyć. Gdy tylko przychodził wtorek, to zaniedbywało się szkołę/pracę i najpierw oglądało się najnowszy odcinek HSP, a potem człowiek przechodził do obowiązków; taki to był program. Mori Eskandani, producent HSP, stworzył przed laty format, który na zawsze pozostanie w pamięci widzów. Na sukces HSP (w szczególności kilku pierwszych sezonów) złożyło się szereg czynników: miejsce akcji, świetni prowadzący, doskonale dobrani gracze, elitarność całego wydarzenia, wyjątkowa atmosfera i otoczka etc. Nie jest zatem dziwne, że po ogłoszeniu informacji o reaktywacji programu zaczęliśmy odliczać dni do ponownego startu. Kilka dni temu ogłoszono datę powrotu – jest to 16 grudnia – a dziś poznaliśmy trochę więcej szczegółów dotyczących uczestników programu. Piszę niniejszy artykuł, bo nie jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem.
To przeklęte studio
Przed rozpoczęciem produkcji jakiegokolwiek formatu, ten dostaje najpierw życie na deskach kreślarskich. Jestem przekonany, że na tym etapie wymyślania nowego, starego HSP zapadła decyzja o kompromisach, na które produkcja będzie musiała pójść. Szczególnie mam na myśli jeden, w mojej opinii największy, dotyczący miejsca, w którym nagrywany będzie program. Mówiąc wprost – nie po to PokerGO wydało miliony dolarów na stworzenie swojego nowoczesnego studia, żeby teraz, w chwili, gdy stacja weszła w posiadanie praw do najbardziej popularnego pokerowego show w historii, przenosić jego produkcję do jakiegoś innego miejsca. W Aria jest wszystko, o czym realizator transmisji może pomarzyć. W apartamentach, czyli w miejscach, które znamy z wcześniejszych sezonów, trzeba całą scenografię budować i z pewnością po części też improwizować. Dlatego zapadła jedyna możliwa decyzja – nigdzie się z HSP nie ruszamy. Co to oznacza? Oznacza to mniej więcej tyle, że z całej tej otoczki, która była jedną ze składowych sukcesu pierwotnego formatu, wiele nie pozostanie, a nowy sezon, w porównaniu do swoich poprzedników, będzie zaledwie dziesiątą wodą po kisielu. Nazwa niby ta sama, ale trudno o udokumentowanie jakiegoś większego pokrewieństwa z zasłużonym przodkiem.
Gdzie jest Tadeusz Sznuk?
Paradoksalnie – o czym pisałem w marcu 2019 roku – to bogate, sterylne studio z jednej strony pozwala na realizowanie każdej transmisji na najwyższym technicznym poziomie, ale jednocześnie jest największym przekleństwem i – nie boję się użyć tych słów – największą zmorą stacji! Każdy format, jaki PokerGO emituje, wygląda dosłownie tak samo. Chcemy „Poker After Dark” – ciach, wrzucamy odpowiednią grafikę na wielkie ekrany znajdujące się wokół pokerowego stołu. Chcemy „High Stakes Poker” – proszę bardzo, w tle pojawia się logo właściwe dla tego programu. Jeśli sobie tylko zażyczycie, to w tym nowoczesnym studio możemy nawet wyemitować program „Jeden z dziesięciu”, z tym że prawdopodobnie do Las Vegas nie pofatyguje się Tadeusz Sznuk. O właśnie, dochodzimy do sedna. Diabeł, moi mili, jak zawsze, tkwi w szczegółach. Czy wyobrażacie sobie ten teleturniej bez pana Tadeusza w roli prowadzącego? Ja też nie.
Rzut oka za kulisy
Niestety czas na wyrażanie swoich opinii, na akcje protestacyjne, na darcie szat przed obliczem niewzruszonych potrzebami widzów producentów, minął bezpowrotnie. Maszyna ruszyła, co w dwóch zaplanowanych przeciekach z serii „behind the scenes” udokumentował na Twitterze Tom Dwan. Niestety potwierdziło się to, czego się najbardziej obawiałem – gra odbywa się w najbardziej niewyrazistym, mętnym, niewywołującym żadnych pozytywnych skojarzeń miejscu, czyli na „bloku operacyjnym” PokerGO.
Miejsce akcji takie, jakiego się spodziewaliśmy. Może zatem producenci wynagrodzili nam to, że HSP nie jest cyrkiem obwoźnym, doskonale dobranym zestawieniem graczy? Wydaje mi się, że niestety również nie. Zanim przejdziemy do filmów od Dwana oraz do plakatu przedstawiającego prawdopodobny line-up, chciałbym tylko zauważyć, może dać taką małą wskazówkę osobom odpowiedzialnym za rekrutację graczy, że mamy rok 2020, a nie ciągle drugą połowę pierwszej dekady bieżącego stulecia. Pokerowy widz oczekuje, że w programie pojawią się pokerzyści, którzy obecnie rządzą i dzielą przy stołach. Mówią Wam coś takie nazwiska jak: Malinowski, Loeliger, Addamo, Kuznetsov?
High stakes poker coming back guys. Hope I run as good as last time pic.twitter.com/m8auOjG2ic
— Tom Dwan (@TomDwan) October 27, 2020
Jak widzicie, producenci postawili na „pewniaków”, a więc na nagranie zaproszono Toma Dwana oraz Phila Ivey. Jeszcze dziesięć lat temu miałbym mokro w kroczu na samą myśl o tym, że zobaczę tych dwóch graczy przy jednym stole. Dziś włączę transmisję tylko po to, żeby zobaczyć, „if they still got it”. Tego wyboru producentów będę jednak bronił, bo myślę, że nawet jeśli to nie ci dwaj gracze znajdują się obecnie na szczycie pokerowego ekosystemu, a jestem prawie pewny, że tak właśnie jest, to publiczność chce zobaczyć, jak ich gra ewoluowała od czasu, gdy byli GOAT-ami. Dobry wybór.
Dalej nie jest już tak kolorowo, a wręcz powiem, że jest mdło, z jednym jaskrawym wyjątkiem w postaci Ricka Salomona. Ok, z nim jest tak, że może nie jest to wzór dla młodzieży i idealny kandydat na zięcia, ale umówmy się – to nie jest nagranie do „Ślubu od pierwszego wejrzenia” (chociaż w studio PokerGO, jakby wstawiło się odpowiednie grafiki w tle, to śmiało można by było również i ten format nakręcić, i może jeszcze „Familiadę”), tylko gruba gra cashowa, bynajmniej nie w obsadzie członków „ligi gentelmanów”. Wracając – w innych produkcjach PokerGO Salomon zawsze generował mnóstwo akcji i w mojej opinii jego osoba jest doskonałym wyborem producentów.
Teraz powiedzcie mi, co w tym zestawieniu robi np. taki profesor Brandon Adams czy Jason Koon? Czy oni kiedyś wypowiedzieli choćby jedno zdanie w trakcie jakiegokolwiek pokerowego programu, w którym brali udział? Czy swoją obecnością wywołali uśmiech, złość, jakiekolwiek emocje? Nigdy. Osobiście nic do nich nie mam, obaj są świetnymi graczami, ale są mniej więcej tak mdli jak miejsce, w którym nagrywany jest program, za cholerę nie nadają się do telewizji!
Gdzie są bogaci amatorzy? Kto zabrał gotówkę ze stołu? Czy tu zaraz ktoś postawi wazę z zupą?
Tak sobie myślę
Czekam obecnie na dwie rzeczy. Pierwsza z nich to premiera Cyberpunka. To trochę nietypowe, bo sam nie jestem graczem, ale lubię oglądać na Twitchu czy Youtube, jak ktoś gra w grę – najlepiej w Tomb Raidera – i bardzo jestem ciekaw, czy CD Projekt da radę powtórzyć „wieśkowy” sukces. Równie mocno czekałem na powrót na antenę High Stakes Poker. Myślę, że nie tylko ja chciałbym zobaczyć przy stole Wiktora i inne bestie z Railbirds Heaven A.D. 2020, czyli osoby, które obecnie trzęsą pokerowym światem. Zamiast tego dostałem dwie wielkie legendy, ale jednak minionych lat. Salomona, który będzie najciekawszym graczem w całym zestawieniu, potencjalnie kontrowersyjnego Hellmutha i całą masę „ogórów”, którzy może i potrafią grać w pokera, ale nie wiążą się z nimi żadne emocje. Brakuje tylko jeszcze w tym gronie ulubienicy stacji, czyli nudnej jak flaki z olejem Marii Ho, i byłbym gotowy ułożyć się do snu.
Nie ma ratunku dla tego formatu. Nowoczesność zabiła wszystko to, co decydowało o jego wyjątkowości. Bez otoczki i specyficznej atmosfery reaktywowany HSP szybko stanie się formatem zwyczajnym, równym innym, nieodróżnialnym od innych, kolejnym, do którego istnienia wystarczy tylko podmienić grafikę w tle.